Daniel Hoyo-Kowalski to rówieśnik Aleksandra Buksy. Razem dojrzewali w akademii Wisły, razem trafili do pierwszej drużyny Białej Gwiazdy i w podobnym momencie w niej zadebiutowali. Gdy Hoyo-Kowalski po raz pierwszy wybiegł na murawę w meczu ekstraklasy, miał zaledwie 15 lat i 9 miesięcy. Pod koniec sezonu 2018/19 wystąpił w czterech ligowych spotkaniach - w każdym z nich w podstawowym składzie - a jego talentem zachwycało się całe środowisko.
Teraz jednak tylko o Buksie rozpisują się media, nawet w Europie, spekulując o kolejnych klubach, do których mógłby trafić. O Hoyo-Kowalskim zrobiło się nagle cicho. Przypomniał o sobie kibicom dopiero pod koniec sezonu, gdy wybiegł w pierwszej "11" na spotkanie ostatniej kolejki z Arką Gdynia.
Niedawno Wisła ogłosiła przedłużenie umów z trzema dobrze rokującymi piłkarzami, w tym właśnie z Hoyo-Kowalskim. Gdyby to Buksa przedłużył kontrakt, taka wiadomość zelektryzowałaby kibiców. A przecież jeszcze rok temu o Hoyo-Kowalskim też mówiono, jako o tak wielkim talencie.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!
- Bardzo zależy mi na grze, tak samo jak Olkowi Buksie - mówi nam Hoyo-Kowalski. -Ale nie jest dla mnie ważne, czy jest o mnie głośno. Z Olkiem przyjaźnimy się od lat i życzę mu wielkiej kariery - dodaje.
Sezon prawdy
Co się działo z młodym defensorem Wisły przez cały rok? Czy nadchodzący sezon będzie decydującym w karierze wychowanka Białej Gwiazdy? - Dani musi najpierw w treningach, a potem podczas sparingów udowadniać, że warto na niego stawiać. Mimo młodego wieku ma doświadczenie z piłki seniorskiej na poziomie ekstraklasy. Teraz najwięcej będzie zależeć od niego i od efektów jego pracy - ocenia trener akademii Wisły Adrian Filipek, dodając: - Ja z całego serca mu kibicuję i trzymam kciuki, by miał jak najwięcej tych minut na boisku.
Wydawało się, że szkoleniowiec Białej Gwiazdy Artur Skowronek symbolicznie podkreślił we wspomnianym meczu z Arką zmianę pokoleniową, do jakiej doszło w Wiśle. Zamiast 40-letniego Marcina Wasilewskiego, w pierwszym składzie na to ostatnie spotkanie wybiegł właśnie Hoyo-Kowalski. W nadchodzącym sezonie "Wasyla" już w klubie nie będzie, więc teoretycznie przed 17-latkiem otwiera się szansa na grę w pierwszej drużynie.
- Jestem bardzo zadowolony z przedłużenia umowy. Chcę grać w Wiśle - zapewnia i zwraca uwagę, jak wiele nauczył się u boku Wasilewskiego: - W czasie wspólnych treningów Marcin dał mi wiele wskazówek, które mam nadzieję wykorzystać w przyszłości.
Niedawno Wisła SA przejęła od TS "Wisła" piłkarską akademię i chce mocniej postawić na szkolenie młodzieży. Jeżeli tak, to nie można wyobrazić sobie lepszego symbolu takiej polityki, niż grający regularnie w pierwszej drużynie wychowanek.
- Chciałbym grać jak najwięcej i mam nadzieję, że dostanę na to szansę - mówi młody defensor. Jest jednak i taka możliwość, że trener Skowronek uzna, że dla Hoyo-Kowalskiego jest jeszcze za wcześnie na ekstraklasową rywalizację i Wisła 17-latka wypożyczy do I czy II ligi. W klubie słychać, że to też prawdopodobny scenariusz, zwłaszcza, że krakowianie wzmacniają środek obrony transferem Adiego Mehremicia.
Kontuzja pokrzyżowała plany
Tylko czy wypożyczenie nie byłoby dla niego krokiem wstecz? W końcu już jako niespełna 16-latek posmakował ekstraklasy. Zapytaliśmy trenera Filipka, czy Hoyo-Kowalski od czasu debiutu zrobił kolejny postęp.
- Na pewno fizycznie wygląda lepiej, bo pod tym względem prezentuje się już jak senior. Obudował się mięśniami. To widać nawet gołym okiem. Jest teraz bardziej gotowy na fizyczne wyzwania czekające go w ekstraklasie - odpowiada Filipek. Z kolei pod względem taktycznym nigdy nie odstawał.
- Dużym atutem Daniela jest czytanie gry, inteligencja piłkarska. To są jego najmocniejsze strony. Dlatego sprawy czysto taktyczne dosyć szybko powinien złapać. Uważam, że sztab trenera Skowronka w sposób przystępny podaje te informacje zawodnikom i Dani dużo już przyswoił. Teraz wszystko jest kwestią zdobycia doświadczenia. Nabywania pewności i boiskowego cwaniactwa oraz rozpoznawania go u przeciwników - tłumaczy Filipek.
Hoyo-Kowalskiemu byłoby teraz znacznie łatwiej w realiach seniorskiej piłki, gdyby po sezonie 2018/19 mógł pójść za ciosem i od razu walczyć o skład. Doznał jednak kontuzji pleców, która na wiele tygodni pokrzyżowała mu plany. Trener Filipek tłumaczył to tak, że Hoyo-Kowalski szybko urósł i organizm nie był do końca gotowy na nowe obciążenia. - Była to kontuzja, która się potem odnowiła. W tej chwili jestem w stu procentach zdrowy, nie mam już problemów z plecami w tym roku - zapewnia piłkarz.
Filipek zaznacza jednak: - Jest zdrowy, natomiast pamiętajmy, że to 17-latek. A organizmy nastolatków cały czas się rozwijają, więc trzeba być bardzo czujnym. Ma świetnych specjalistów wokół siebie i na pewno zwrócą na to uwagę.
Hoyo-Kowalski nie ma jednak poczucia, że ten czas, gdy dręczyły go problemy zdrowotne, to stracone pół roku: - Myślę, że jestem teraz lepszym zawodnikiem, niż rok temu pod każdym względem, mam też większą świadomość tego nad czym muszę pracować. Ten czas wykorzystałem na wzmocnienie się pod względem fizycznym. W takich sytuacjach muszę być cierpliwy.
Sygnał od trenera
17-latek miał okazję niedawno obserwować, jak minimalnie starsi od niego juniorzy jeden po drugim opuszczali Wisłę, bo przy braku drużyny rezerw nie byłoby dla nich miejsca w klubie. On jest w o tyle lepszej sytuacji, że już debiut w ekstraklasie ma za sobą, dał się zapamiętać i nie jest łatwo takiego gracza skreślić. Ale też wie, że miał w tym wszystkim sporo szczęścia, bo rok temu Wisła nie miała kim grać z powodu trudnej sytuacji kadrowej. Przy większej konkurencji w składzie już tak łatwo nie będzie.
- Jestem świadomy tego, że rok temu sytuacja w klubie była wyjątkowa i to mi pomogło zadebiutować. Chciałbym udowodnić swoją grą, że mecze z tamtego sezonu to nie był przypadek i że mogę stać się ważną częścią zespołu - mówi.
W pierwszym letnim sparingu ze Stalą Mielec (4:2) dostał szansę gry od pierwszych minut. Od razu po powrocie do treningów dostał tym samym ważny sygnał od trenera Skowronka.
Czytaj również -> "Kibice Wisły pokochają Savicia"
Czytaj również -> Błaszczykowski: Coś we mnie pękło