- Dwa lata temu Dynamo miało dobry okres, ale obecnie to przeciętny zespół - mówi Marek Zub. Polski szkoleniowiec śledzi regularnie ligę białoruską, pracował m.in. w Szachtiorze Soligorsk. Dinamo Mińsk będzie w europejskich pucharach rywalem Piasta Gliwice.
- Ze wszystkich czterech białoruskich drużyn, które grają w pucharach Dynamo jest najsłabsze. To mało stabilny finansowo klub, ma swoje problemy. Ale też trzeba pamiętać, że piłka nożna to dla Białorusinów okno na świat, możliwość wyrwania się z tego szarego życia, z polityki - mówi Zub.
Na pewno szykuje się mecz z podtekstami, w stolicy Białorusi doszło do zamieszek w związku ze sfałszowanymi wyborami. Nie wiadomo jak sytuacja się rozwinie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!
- Na razie nie mogłem dodzwonić się do żadnego z moich znajomych, mają odcięte telefony, internet, więc wiem tyle ile słyszałem w mediach. Trudno powiedzieć na ile ta sytuacja polityczna wpłynie na piłkę nożną, ale oczywiście wszystkie kluby są w jakimś stopniu na garnuszku państwa, więc każde zawirowania mogą mieć wpływ - zauważa polski szkoleniowiec.
- Generalnie jednak cała nomenklatura kręci się wokół hokeja, bo przecież Aleksander Łukaszenka jest fanem hokeja. Piłka jest bardziej sportem dla ludzi - mówi Zub.
Polski trener ostatnie pół roku spędził na Łotwie, skąd pochodzi drugi przeciwnik Lecha Poznań, Valmiera FC. - Na Łotwie poza zasięgiem jest Skonto Ryga, poza tym poziom zespołów jest dość zbliżony, poza moim byłym zespołem Tukums, który znacznie odstaje. Jeśli chodzi o Valmeira to warto zwrócić uwagę na nigeryjskiego 19-letniego napastnika Toluwalase Arokodare, który jest sprawny, bramkostrzelny (12 goli w 13 meczach) i wiadomo, że interesuje się nim kilka większych klubów, m.in. Anderlecht Bruksela. Generalnie jestem ciekaw jaki będzie poziom w starciu z Polakami. Od zimy na Łotwie zwiększono limit obcokrajowców, w każdym klubie może grać 8 i kluby ruszyły na łowy. Mamy więc "nowe rozdanie", sporą niewiadomą, jeśli chodzi o poziom - zaznacza Zub.
Niedawno w klubie, który będzie rywalizował z Lechem, doszło do buntu. - Piłkarze napisali do zarządu pismo, że wypowiadają posłuszeństwo trenerowi. Udało się to jednak załagodzić - mówi Zub.
Swoją drogą polski szkoleniowiec to ciekawy przypadek. W styczniu został szkoleniowcem klubu FK Tukums 2000 a z posady zrezygnował w czerwcu zanim zdążył rozegrać pierwszy mecz. - Dwa dni przed inauguracją rozgrywek wybuchła pandemia. Wróciłem do Polski. Problemy finansowe klubu spowodowały, że cofnął się do poprzedniego stanu, czyli półamatorskiego. Nie było co zbierać, nie wróciłem już do klubu, podobnie jak większość zawodników - mówi Zub.