Do tej skandalicznej sytuacji doszło w środę. Zakażony piłkarz Kmity Zabierzów, który objęty został domową izolacją, pojechał z drużyną na mecz sparingowy do Krzeszowic. 28-latek zagrał w spotkaniu, choć powinien przebywać w domu na kwarantannie. Zataił jednak, że ma pozytywny wynik i naraził na zakażenie kilkadziesiąt osób. Został zatrzymany przez policję.
Sprawą zajęła się prokuratura, a oba kluby - Kmita Zabierzów i Świt Krzeszowice - zostały poddane kwarantannie. Piłkarzowi został postawiony zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Trafił do aresztu na trzy miesiące, a grozi mu kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo sanepid może nałożyć karę w wysokości od 5 do 30 tys. złotych.
- Przypuszczam, że w tej sytuacji, która jest w Polsce, gdy uważa się, że ludzie są niezdyscyplinowani i dość lekkomyślnie postępują chodząc bez maseczek w miejsca publiczne, to jest jakaś potrzeba manifestacji siły. W gruncie rzeczy to prewencja ogólna. Używa się tego piłkarza, ale on jest z niższej ligi, nie jest to Lewandowski i można mu dać areszt - powiedział nam socjolog, kryminolog i pułkownik Służby Więziennej, Paweł Moczydłowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ogromny niedźwiedź w szatni. To Rosja
Zakażony koronawirusem mężczyzna będzie przebywał w areszcie przez najbliższe trzy miesiące. Najpierw zostanie skierowany na zamknięty oddział zakaźny. Dopiero jak wyzdrowieje, trafi za kratki.
Zachowanie piłkarza to szok dla działaczy Kmity Zabierzów. - Byliśmy kompletnie zaskoczeni tą informacją. W klubie nikt nie wiedział, że zawodnik miał pozytywny wynik badania na obecność koronawirusa, mógł złamać zasady kwarantanny i że w ogóle miał na niej przebywać. Nie dowierzaliśmy, ale wszystko jednak wskazuje na to, że tak się stało. Ponadto zawodnik wypełniał oświadczenia, z których wynikało, że jest zdrowy i nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby brał udział w zawodach sportowych - powiedział wiceprezes klubu Tomasz Ziarkowski w rozmowie z TVN24.
Zawodnik został zawieszony, a klub odwołał treningi. "Raz jeszcze podkreślamy, że nikt związany z klubem nie posiadał wcześniej informacji o zaistniałej sytuacji. Nikt odpowiedzialny w sposób świadomy nie narażałby swojego zdrowia poprzez kontakt z osobą zakażoną. Jeśli stawiane zarzuty względem zawodnika zostaną potwierdzone, to niestety w sposób karygodny złamał on zasady zdrowego rozsądku, jak i odpowiedzialności za własne postępowanie, za co zapewne poniesienie konsekwencje" - przekazał klub z Zabierzowa w komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych.
Czytaj także:
Liga Mistrzów. Robert Lewandowski - żywy pomnik kultu pracy
PKO Ekstraklasa. Radosław Majdan: Polskie kluby zrobiły dobre transfery