O wielkiej radości Jagielloni przesądziły dwa ekspresowo wyprowadzone kontrataki i precyzyjne podania z własnej połowy. Przy pierwszym po podaniu od Błażeja Augustyna piłkę przechwycił Tomas Prikryl, wygrał walkę o piłkę z Luisem Rochą, a potem dośrodkował z prawej strony mimo krycia Artura Jędrzejczyka. Podanie dotarło do Jakova Puljicia, który z bliska trafił na 1:0. Była 19. minuta, dziewięć minut później białostoczanie zdobyli jeszcze piękniejszą bramkę. Martin Pospisil z daleka zagrał do Jesusa Imaza. Hiszpan uciekł Williamowi Remy'emu w polu karnym i podciął piłkę obok Artura Boruca.
Już w pierwszej minucie Paweł Stolarski dośrodkował w pole karne, a Tomas Pekhart trafił głową. Sędzia bramki nie uznał, bo Czech był na spalonym. Legia nieźle zaczęła mecz, ale nie utrzymała ciągu na bramkę. Po obiecującym starcie gospodarze zasnęli, a rywale bezlitośnie to wykorzystali. W 28 minut "Jaga" zapewniła sobie korzystny wynik i wylała kubeł zimnej wody na głowy zawodników Legii.
Ten tydzień jest szczególnie pechowy dla mistrza Polski. W środę odpadł w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Omonią Nikozja. Cypryjski zespół wygrał w Warszawie i wyrzucił Legię z rozgrywek. Została im walka o Ligę Europy. W sobotę z Jagiellonią miała sobie odbić za blamaż w Europie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiej muskulatury może mu pozazdrości nawet Lewandowski. Imponująca sylwetka piłkarza Bayernu
- Po takim spotkaniu na pewno będą bardzo naładowani i musimy być na to przygotowani. Zechcą się zrehabilitować - spodziewał się Bogdan Zając, trener Jagiellonii. Tymczasem to jego drużyna wyszła bardziej zmotywowana. A Legia dopiero po przerwie zaczęła ostrzał.
Swoje okazje miał Artur Jędrzejczyk, który przestrzelił z kilkunastu metrów. Pavels Steinbors miał ręce pełne roboty, Łotysz musiał wykazać klasę między słupkami. Gra toczyła się pod bramką "Jagi", a zasługa w tym Luquinhasa i Domagoja Antolicia, którzy weszli w 46. minucie. Decyzja Aleksandara Vukovicia o wpuszczeniu Brazylijczyka i Chorwata okazała się strzałem w "10". Ale ich starania wystarczyły zaledwie na gola honorowego.
Strzelił go w 60. minucie Pekhart. Czech doczekał się drugiej szansy, tym razem nie był na spalonym i wykorzystał dośrodkowanie Bartosza Kapustki. Stołeczni mieli apetyt na więcej, do końca walczyli o remis.
Atmosfera z minuty na minutę robiła się coraz gorętsza. Po bramce na 1:2 groźnie w powietrzu z rywalem zderzył się Bartosz Slisz i opuścił boisko. Ławka rezerwowych Legii natychmiast się podniosła, zmiennicy i sztab domagali się ukarania gracza Jagiellonii. Czerwoną kartkę dostał kierownik gospodarzy Konrad Pańsiewski. W doliczonym czasie gry ostatnią szansę miał Maciej Rosołek, ale z bliskiej odległości trafił w słupek.
Mistrz Polski kończy tydzień z dwoma porażkami. Za to Zając odnosi pierwsze zwycięstwo jako trener Jagiellonii. Jego drużyna po dwóch kolejkach ma już cztery punkty, o jeden mniej w swoim dorobku ma Legia.
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:2 (0:2)
0:1 - Jakov Puljić 19'
0:2 - Jesus Imaz 28'
1:2 - Tomas Pekhart 60'
Legia: Artur Boruc - Paweł Stolarski, William Remy, Artur Jędrzejczyk, Luis Rocha (84' Filip Mladenović) - Bartosz Kapustka (71' Maciej Rosołek), Bartosz Slisz (64' Michał Karbownik), Andre Martins (46' Domagoj Antolić), Mateusz Hołownia (46' Luquinhas) - Jose Kante, Tomas Pekhart.
Jagiellonia: Pavels Steinbors - Paweł Olszewski, Ivan Runje, Błażej Augustyn, Bartłomiej Wdowik (78' Bartosz Bida) - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Juan Camara (46' Bodvar Bodvarsson), Jesus Imaz, Tomas Prikryl - Jakov Puljić (78' Szymon Sobczak).
Żółte kartki: Cierzniak (Legia) oraz Camara i Sobczak (Jagiellonia).
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).