Nie jest tajemnicą, że pandemia koronawirusa, obostrzenia zakazujące kibicom wejścia na stadiony i kryzys sprawiły, że sytuacja FC Barcelona jest fatalna. Jednak słowa Lionela Messiego rzucają na nią nowe światło. W ekskluzywnej rozmowie z portalem goal.com Messi krytykował prezydenta Josepa Bartomeu. Miał mu za złe m.in. to, że nie dotrzymał danego słowa dotyczącego odejścia z klubu.
Jednak takiej skali zobowiązań nie spodziewał się nikt. - Sytuacja finansowa jest bardzo niebezpieczna. Długi sięgają 800 milionów euro. Jest dużo zobowiązań płatniczych. Griezmann został spłacony dzięki prywatnemu inwestorowi. Projekt nowego Camp Nou musi zostać zatrzymany przez kryzys finansowy - powiedział Farre w rozmowie z goal.com.
Informacja o pozostaniu Messiego przyćmiła jednak inne słowa, jakie w wywiadzie mówił Argentyńczyk. Dla fanów najważniejsze było to, że jeszcze przez kolejny rok ich idol będzie grał dla Blaugrany. Jego kontrakt z FC Barcelona dobiega końca w czerwcu 2021 roku. Wtedy będzie mógł odejść za darmo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zrobił to jak z Niemcami! Kapitalne podanie Grosickiego na treningu kadry
W klubie już trwa walka o fotel prezydenta. Kadencja Bartomeu kończy się w przyszłym roku, a nie jest wykluczone, że szybciej zrezygnuje on ze stanowiska. Jordi Farre, jeden z kandydatów do zastąpienia Bartomeu, przyznał że wywiad Messiego pomógł w zwiększeniu liczby osób, które nie darzą zaufaniem obecnego zarządu.
- Messi powiedział, że zarząd klubu nie ma żadnego projektu, a działacze go okłamali. Dlatego wszyscy socios powinni podpisać akt wotum nieufności - dodał Farre. Wierzy, że wniosek o wotum nieufności zostanie złożony do 17 września. Wtedy w ciągu 30 dni odbędzie się referendum przeciwko Bartomeu, a wybory powinny odbyć się na początku grudnia.
Czytaj także:
Słabe notowania selekcjonera i spadek oglądalności meczów reprezentacji. "Wizerunek Jerzego Brzęczka jest zły"
Transfery. PKO Ekstraklasa. Michał Helik w Barnsley FC. Cracovia straciła kolejnego stopera