24 września w Budapeszcie rozegrany zostanie mecz o Superpuchar Europy pomiędzy triumfatorem Ligi Mistrzów - Bayernem Monachium a zwycięzcą Ligi Europy - Sevillą.
Co ważne, na trybunach będą mogli pojawić się kibice. Na mieszczącej 67 215 osób Puskas Arenie, będzie mogło zostać zajętych 30 procent krzesełek.
Taki stan rzeczy bardzo cieszy m.in. Kingsley'a Comana. Francuz w rozmowie ze "Sky" przyznaje, że już nie może się doczekać, by ponownie zagrać w obecności kibiców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw gol, a potem salto. Zobacz wyjątkową "cieszynkę"
- Jesteśmy faworytami, ale Sevilla to bardzo dobry zespół. Dobrze grają piłką, a także pokonali silny zespół jakim jest Inter. To będzie niesamowite zagrać ponownie przed kibicami. Brakuje mi tej atmosfery - powiedział zawodnik.
24-latek został bohaterem finału Ligi Mistrzów. To właśnie jego trafienie z 59. minuty przesądziło o triumfie zespołu z Bawarii. Skrzydłowy nie ukrywa, że był to dla niego wyjątkowy moment.
- To był zdecydowanie najważniejszy gol w mojej karierze, w całym moim życiu. Byłem bardzo szczęśliwy, ale musiałem pozostać skupiony, ponieważ mecz wciąż trwał, a PSG mogło wyrównać. Uczucie po końcowym gwizdku było niesamowite - zdradził.
- Wciąż jesteśmy głodni i zmotywowani, by znów wygrać wszystko, drugą potrójną koronę z rzędu - podkreślił Coman.
Czytaj także:
- PKO Ekstraklasa: Warta Poznań przygotowała plan rozwoju. Obejmuje nie tylko rozbudowę stadionu
- Wraca Premier League - najbardziej polska od lat! W czołówce też może dojść do przełomu