Sympatyczna, niemalże piknikowa, atmosfera w Poznaniu przełożyła się niestety również na boisko. Gdy więc sędzia Piotr Lasyk gwizdnął po raz ostatni, wielu kibicom spadł kamień z serca. Zwłaszcza kibicom gospodarzy, których drużyna zdobyła 3 punkty. Trudno powiedzieć, czy zasłużenie, bo Lech grał całe spotkanie znacznie poniżej oczekiwań. Tyle tylko, że w końcówce Łukasz Trałka - były zawodnik Lecha grający w barwach Warty - zagrał w polu karnym piłkę ręką, a Jakub Moder - wychowanek Warty grający w barwach Lecha - pewnie uderzył z rzutu karnego.
Od kilku dni Derby Poznania były "pompowane" w mediach. I chyba nie posłużyło to zawodnikom, zwłaszcza Lecha, którzy byli bezbarwni i jakby pozbawieni ambicji. Warta zaczęła za to z wysokiego C i już na początku świetnie okazje Mateusz Kuzimski i Łukasz Trałka. Ten drugi od 2012 aż do 2019 grał w Lechu i widać było, że bardzo chce się w tym spotkaniu pokazać. Dowodził, dużo biegał, walczył, uderzał. Jak na 36-latka grał naprawdę imponująco. Aż do przedostatniej minuty.
Ale jednak pewnych rzeczy się nie oszuka. Warta ma serce, ale nie ma wielkiej jakości indywidualnej. Po mocnym początku potem właściwie nie istniała. Drużyna grająca w zielonych barwach nie ma siły ognia. Nie ma przypadku w tym, że w poprzednich trzech meczach zawodnicy Piotra Tworka nie strzelili bramki. Zagrożenie z ich strony było właściwie zerowe. Dlatego w końcu wszedł na boisko Mario Rodriguez. Wychowanek Realu Madryt ma być dla Warty "wartością dodaną". To zawodnik urodzony w Barcelonie, który na koncie ma występ w La Liga w barwach Granady. Może występ to za dużo powiedziane, bo to tylko jednak minuta, jednak to wciąż więcej niż choćby Dani Ramirez, który przecież jest gwiazdą Lecha.
ZOBACZ WIDEO: Były reprezentant Polski ostrzega kadrowiczów. "Zawodnicy nie są od tego, by dyskutować"
Tymczasem Ramirez, jak i cały Lech, po świetnym meczu eliminacji Ligi Europy ze szwedzkim Hammarby, zszedł do poziomu średniego ligowca. A może nawet nie średniego, a słabego. Tak jakby zawodnicy nie mieli żadnej motywacji, jakby "wystrzelali się" w meczu pucharowym.
Piłkarskie szachy z przeciętnej jakości zrywami to właściwie obraz tego meczu. Na jego podstawie można by pewnie nawet napisać pracę magisterską pod tytułem "Rola przypadku w piłce nożnej". Bo trzeba powiedzieć wprost. Nie było na boisku widać pomysłu na grę po żadnej ze stron. Lechowi się nie chciało, Warta jakby modliła się o bezbramkowy remis, a kto wie, może uda się coś wcisnąć? Oczywiście momenty były. Niewiele przecież brakowało, a goście strzeliliby bramkę w 73. minucie. Mateusz Ławniczak uderzył głową z bliska, a Filip Bednarek popisał się wspaniałą interwencją. Okazję w końcówce miał i Lech, ale strzał Niki Kaczarawy w świetnym stylu obronił Adrian Lis. W końcu Lechowi z pomocą przyszedł Łukasz Trałka i Lech ma swoje punkty. Jak mówią w takich sytuacjach piłkarze, pod koniec sezonu nikt nie będzie pytał o styl.
Lech Poznań -Warta Poznań 1:0 (0:0)
1:0 Moder 90' z karnego
Składy drużyn
Lech: Bednarek - Czerwiński, Satka, Rogne, Puchacz (75. Kravets) - Marchwiński (57.Tiba), Moder - Skóraś (65. Awwad), Ramirez, Sykora (57. Kamiński) - Ishak (76. Kaczarawa)
Warta: Lis - Grzesik, Kiełba, Ławniczak, Kuzdra -Trałka, Kupczak - Rybicki, Janicki (65. Czyżycki), Jakóbowski (65.Rodriguez) - Kuzimski
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
Żółte kartki: Kuzimski, Ławniczak, Trałka
Czytaj także:
Probierz: Ważne, że wyszliśmy na plus
Zagłębie - Cracovia. Dwie głowy za jeden punkt