Poniedziałek był gorącym dniem dla Luisa Suareza. Przypomnijmy, że Urugwajczyk nie znalazł się w planach trenera Ronalda Koemana na obecny sezon. Pierwszym wyborem 33-latka był Juventus FC, ale z powodów formalnych jego transfer do Włoch nie doszedł do skutku.
Później Suarez znalazł nić porozumienia z Atletico Madryt. Początkowo FC Barcelona miała rozwiązać kontrakt z Suarezem, a także wypłacić mu część pensji za przyszły sezon (około 10 milionów euro). To oznaczałoby, że do Madrytu odszedłby za darmo, wciąż pobierając pieniądze z byłego klubu.
Takie rozwiązanie szybko nie spodobało się prezydentowi Barcy Josepowi Bartomeu, który zawetował całą transakcję. "Bartomeu próbował wstrzymać całą operację, ale odpuścił po spotkaniu z prawnikami Urugwajczyka" - podkreśla hiszpański dziennik "Marca".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka lądowała w ich siatce... 37 razy! Kuriozalny mecz w Niemczech
Ostatecznie Suarez podpisze dwuletni kontrakt z Atletico. "Rojiblancos" nie zapłacą za jego transfer, a jedynie zmienne. Za każdy awans Atletico do ćwierćfinału, FC Barcelona otrzyma 2 miliony euro. Łącznie Duma Katalonii może zarobić maksymalnie 4 miliony euro. Hiszpańskie media od razu przypominają, że jeszcze rok temu Barca zapłaciła za Antoine'a Griezmanna 126 mln euro. Pod względem statystycznym, dużo lepszy sezon od Francuza miał właśnie Suarez.
"El Pistolero" trafił do Barcelony 11 lipca 2014 roku z Liverpoolu za kwotę 81 mln euro. W rozgrywkach Primera Division zagrał 191 meczów, w których strzelił 147 goli i zaliczył 74 asysty.
Wcześniej z Barcelony odeszli także Arturo Vidal oraz Ivan Rakitić. Na obu piłkarzach Blaugrana zarobiła prawie... 3 miliony euro.
Zobacz także: Maciej Kmita: Lothar, szanuj Roberta Lewandowskiego! [KOMENTARZ]
Zobacz także: Media: Nowe wieści ws. Arkadiusza Milika. Chodzi o potencjalne przenosiny do Tottenhamu