Premier League. Kamil Grosicki w trudnym położeniu. To może być koniec marzeń

Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Kamil Grosicki
Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Kamil Grosicki

Dwa miesiące temu Kamil Grosicki złapał pana Boga za nogi. Awansował do Premier League i podkreślał, że spełniły się marzenia. Nie spodziewał się, że kilka tygodni później będzie na wylocie i stanie przed trudnym wyborem.

- (...) Na powrót do Premier League pracowałem trzy lata. Musiałem go wyszarpać, dlatego radość jest jeszcze większa. (...) Najbliżsi wiedzieli, że ponowna gra w tej lidze jest moim marzeniem. I jak się nie uda teraz, to trzeba będzie powiedzieć "dość" i coś zmienić - mówił pod koniec lipca Kamil Grosicki w rozmowie z Mateuszem Skwierawskim z WP SportoweFakty (cały wywiad TUTAJ).

Grosicki był najszczęśliwszym facetem na świecie. Brylował w angielskich mediach, gdzie eksponowano jego ekspresyjną radość po awansie. W ostatnich sezonach często słyszał, że już nie zagra w Premier League, żeby dał sobie spokój. On się uparł. Na początku roku zmienił Hull City na walczący o awans West Bromwich Albion i dopiął swego.

Wiedział, że będzie ciężko

Reprezentant Polski dołożył niewielką cegiełkę w Championship: w 14 meczach strzelił gola i miał dwie asysty. Ale był głównie rezerwowym. Slaven Bilić miał innych piłkarzy na jego pozycję. Latem przyszli kolejni i zrobiło się bardzo ciasno. Grosicki zdawał sobie z tego sprawę, ale nie rzucał ręcznika.

ZOBACZ WIDEO: Były reprezentant Polski ostrzega kadrowiczów. "Zawodnicy nie są od tego, by dyskutować"

- Czeka mnie na pewno jeszcze większa rywalizacja niż w Championship. Już teraz mamy mocny zespół, a latem będą wzmocnienia. To konieczne, żeby utrzymać się w Premier League. Ja zrobię wszystko, by występować regularnie - zapowiadał.

Na inaugurację WBA przegrało z Leicester City aż 0:3. "Grosik" cały mecz spędził na ławce rezerwowych. Kilka dni później dostał szansę w starciu z Harrogate Town w Pucharze Ligi Angielskiej. Opuścił boisko jednak jako pierwszy zawodnik WBA - już po 55 minutach, a swoją grą nie rzucił nikogo na kolana.

Nie zagrał kilka dni później z Evertonem (2:5), a we wtorek także w Pucharze Ligi. Oficjalnie trener powiedział o "pewnych dolegliwościach". Nieoficjalnie mówi się, że Grosicki chce odejść.

Mateusz Borek w "Kanale Sportowym" powiedział: - Z tego, co się orientuję, to Pini Zahavi (menedżer piłkarza - przyp. red.) coś tam działa. Nie wykluczam, że przed piątym października, może dojść do zmiany. Na pewno wchodzi w grę rynek angielski, zainteresowane są też zespoły znad Zatoki Perskiej, a także jeden większy klub z południa Europy. Ale nie chodzi o Włochy.

Innej drogi nie ma?

Grosicki w tym momencie jest daleko w hierarchii Slavena Bilicia. Niestety znów uwypukla się największa wada Grosickiego: gra defensywna. O ile WBA w Championship "siadało" na przeciwnika, to w najwyższej klasie rozgrywkowej jest zupełnie odwrotnie. Grosicki wielokrotnie podkreślał, że woli atakować niż bronić. Brakuje mu siły fizycznej. Dlatego Bilić woli innych piłkarzy - takich co dadzą mu jakość w defensywie i ofensywie.

Przed Grosickim bardzo bolesna decyzja: zostać w WBA i być głębokim rezerwowym licząc, że coś się zmieni, bądź wykorzystać okazję i odejść z klubu zanim zamknie się okienko transferowe (5 października).

A jest nad czym rozmyślać: w przyszłym roku odbędą się mistrzostwa Europy. Prawdopodobnie ostatnia szansa dla Grosickiego, żeby w świetnej formie zaprezentować się na imprezie tej rangi. W czerwcu będzie miał już 33 lata. Dużo jak na skrzydłowego, który często bazuje na swojej szybkości.

Zobacz takżeBundesliga. Pięciolecie wybitnego wyczynu Roberta Lewandowskiego. 5 goli w 9 minut (wideo)

Zobacz takżeTransfery. Polskie kluby traciły mln złotych. FIFA w końcu zmieniła przepisy

Źródło artykułu: