- (...) Na powrót do Premier League pracowałem trzy lata. Musiałem go wyszarpać, dlatego radość jest jeszcze większa. (...) Najbliżsi wiedzieli, że ponowna gra w tej lidze jest moim marzeniem. I jak się nie uda teraz, to trzeba będzie powiedzieć "dość" i coś zmienić - mówił pod koniec lipca Kamil Grosicki w rozmowie z Mateuszem Skwierawskim z WP SportoweFakty (cały wywiad TUTAJ).
Grosicki był najszczęśliwszym facetem na świecie. Brylował w angielskich mediach, gdzie eksponowano jego ekspresyjną radość po awansie. W ostatnich sezonach często słyszał, że już nie zagra w Premier League, żeby dał sobie spokój. On się uparł. Na początku roku zmienił Hull City na walczący o awans West Bromwich Albion i dopiął swego.
Wiedział, że będzie ciężko
Reprezentant Polski dołożył niewielką cegiełkę w Championship: w 14 meczach strzelił gola i miał dwie asysty. Ale był głównie rezerwowym. Slaven Bilić miał innych piłkarzy na jego pozycję. Latem przyszli kolejni i zrobiło się bardzo ciasno. Grosicki zdawał sobie z tego sprawę, ale nie rzucał ręcznika.
ZOBACZ WIDEO: Były reprezentant Polski ostrzega kadrowiczów. "Zawodnicy nie są od tego, by dyskutować"
- Czeka mnie na pewno jeszcze większa rywalizacja niż w Championship. Już teraz mamy mocny zespół, a latem będą wzmocnienia. To konieczne, żeby utrzymać się w Premier League. Ja zrobię wszystko, by występować regularnie - zapowiadał.
Na inaugurację WBA przegrało z Leicester City aż 0:3. "Grosik" cały mecz spędził na ławce rezerwowych. Kilka dni później dostał szansę w starciu z Harrogate Town w Pucharze Ligi Angielskiej. Opuścił boisko jednak jako pierwszy zawodnik WBA - już po 55 minutach, a swoją grą nie rzucił nikogo na kolana.
Nie zagrał kilka dni później z Evertonem (2:5), a we wtorek także w Pucharze Ligi. Oficjalnie trener powiedział o "pewnych dolegliwościach". Nieoficjalnie mówi się, że Grosicki chce odejść.
Mateusz Borek w "Kanale Sportowym" powiedział: - Z tego, co się orientuję, to Pini Zahavi (menedżer piłkarza - przyp. red.) coś tam działa. Nie wykluczam, że przed piątym października, może dojść do zmiany. Na pewno wchodzi w grę rynek angielski, zainteresowane są też zespoły znad Zatoki Perskiej, a także jeden większy klub z południa Europy. Ale nie chodzi o Włochy.
Innej drogi nie ma?
Grosicki w tym momencie jest daleko w hierarchii Slavena Bilicia. Niestety znów uwypukla się największa wada Grosickiego: gra defensywna. O ile WBA w Championship "siadało" na przeciwnika, to w najwyższej klasie rozgrywkowej jest zupełnie odwrotnie. Grosicki wielokrotnie podkreślał, że woli atakować niż bronić. Brakuje mu siły fizycznej. Dlatego Bilić woli innych piłkarzy - takich co dadzą mu jakość w defensywie i ofensywie.
Przed Grosickim bardzo bolesna decyzja: zostać w WBA i być głębokim rezerwowym licząc, że coś się zmieni, bądź wykorzystać okazję i odejść z klubu zanim zamknie się okienko transferowe (5 października).
A jest nad czym rozmyślać: w przyszłym roku odbędą się mistrzostwa Europy. Prawdopodobnie ostatnia szansa dla Grosickiego, żeby w świetnej formie zaprezentować się na imprezie tej rangi. W czerwcu będzie miał już 33 lata. Dużo jak na skrzydłowego, który często bazuje na swojej szybkości.
Zobacz także: Bundesliga. Pięciolecie wybitnego wyczynu Roberta Lewandowskiego. 5 goli w 9 minut (wideo)
Zobacz także: Transfery. Polskie kluby traciły mln złotych. FIFA w końcu zmieniła przepisy