"Drużyna trenera Hansiego Flicka długo musiała drżeć, zanim odkupił ją Javi Martinez" - tak o czwartkowym spotkaniu pisze sport1.de. I wydaje się, że jest to trafione podsumowanie Superpucharu Europy. Bayern Monachium zaliczył trudną przeprawę. Dopiero w 105. minucie, po golu Javiego Martineza, monachijczycy objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca.
- Kiedy gram w koszulce Bayernu, zawsze staram się dać z siebie 100 procent. Pokazałem to dzisiaj. Jestem zadowolony, to był sen. Czułem się jak w 2013 roku. Wówczas też strzeliłem gola. To był miły wieczór - mówił Martinez dla Sky.
Ten sam serwis ocenił, że Martinez wyglądał na nieco onieśmielonego, gdy Bayern odbierał trofeum. "Dopiero pod koniec uroczystości na boisku na krótko chwycił puchar" - podkreślają niemieccy dziennikarze.
"Mega kłopoty z sędzią" - pisze z kolei "Sport Bild". Ten tytuł przytacza m.in. sytuację z 63. minuty. Wówczas Leroy Sane strzelił na 2:1 dla Bayernu, ale trafienie nie zostało uznane. Sędzia Schri Taylor dopatrzył się przewinienia Roberta Lewandowskiego. "Powtórki wykazały, że faulu wcale nie było. Sędzia VAR nie interweniował!" - podkreślili oburzeni Niemcy.
"Joker Javi Martinez poprowadził Bayern po Superpuchar" - w ten sposób pomeczową relację zatytułował magazyn "Kicker". Sport.de zaznaczył z kolei, że Sevilla FC była wymagającym rywalem, ekipę z Hiszpanii nazwano też "niewygodnymi Andaluzyjczykami".
Generalnie wszystkie niemieckie media wychwalają Javiego Martineza. Podkreślają przy tym, że to właśnie on okazał się bohaterem drużyny ze stolicy Bawarii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka lądowała w ich siatce... 37 razy! Kuriozalny mecz w Niemczech
Czytaj także:
> Superpuchar UEFA. Jan Tomaszewski skomentował mecz Bayern Monachium - Sevilla
> Twitter po Superpucharze Europy: "Lewandowski jest nie do powstrzymania"