PKO Ekstraklasa. Cracovia. Matej Rodin transfer do Krakowa konsultował nawet z wiślakiem

Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Matej Rodin
Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Matej Rodin

Matej Rodin, nowy obrońca Cracovii opowiada o swoich ofensywnych atutach i pierwszych wrażeniach z Krakowa. A także o smykałce do innych sportów, niż futbol. Jego inspiracją był nie piłkarz, a słynny, tragicznie zmarły koszykarz Drazen Petrović.

W tym artykule dowiesz się o:

24-letni stoper Matej Rodin trafił do Cracovii po tym, jak "Pasy" opuścił Michał Helik. Ekipa Michała Probierza musiała szybko załatać lukę w defensywie i stąd błyskawiczny transfer Chorwata. Rodin zdążył już zadebiutować w polskiej ekstraklasie w meczu 4. kolejki z Zagłębiem Lubin.

- Od pierwszej chwili drużyna i trener bardzo dobrze mnie przyjęli. Już drugiego dnia w Krakowie czułem się, jakbym tu był od roku. Zważywszy, że trafiłem do nowego kraju i nowej ligi, to była to dla mnie wielka ulga, że mogłem liczyć na tak ciepłe powitanie - podkreśla Rodin. - Ważne było również to, że sam trener Probierz chciał mnie w zespole. Klub wykonał pracę skautingową i trenerowi spodobał się sposób, w jaki gram. Wierzy, że mogę pomóc Cracovii grać jeszcze lepiej.

Pytał o radę wiślaka

Do niedawna barw Cracovii bronił inny stoper z Chorwacji, Niko Datković. Rodin przyznaje, że konsultował z nim pośrednio przenosiny do ekipy Probierza. - Nie znam osobiście Niko Datkovicia, ale mój kolega go zna, więc dzięki niemu zasięgnąłem od Niko trochę informacji. Rozmawiałem też na temat Cracovii z Ivanem Fioliciem, bo znamy się jeszcze z czasów wspólnej bytności w Lokomotivie Zagrzeb - tłumaczy. - Opowiedział mi sporo o klubie i o samym Krakowie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zachowanie chłopca od piłek hitem netu

I dodaje: - Podpytałem o ekstraklasę również byłego bramkarza Lechii Gdańsk Olivera Zelenikę, z którym też miałem okazję grać w Lokomotivie, a także ostatnio w Varazdinie. Przekonywał mnie do przenosin do Polski.

Choć Rodin jest stoperem, zapewnia, że ma też atuty ofensywne. I przyznaje, że jego sposób gry można porównać nieco do stylu prezentowanego przez innego bałkańskiego obrońcę grającego w Krakowie - Adiego Mehremicia z Wisły. - Myślę, że też jestem tego typu zawodnikiem. Czyli obrońcą, który potrafi zagrozić rywalom przy stałych fragmentach gry. Podobnie, jak Mehremić, też potrafię posłać diagonalną piłkę, dłuższe podanie. Wyprowadzanie piłki to jeden z moich atutów - wylicza. I przyznaje: - Z Mehremiciem też się konsultowałem przed przenosinami do Krakowa. Podobnie, jak ja, Adi grał w Zeljeznicarze Sarajewo, więc mamy wspólnych przyjaciół.

Między dwiema ojczyznami

Chorwacki obrońca ma także bośniackie obywatelstwo. Urodził się w Splicie, ale całe dzieciństwo spędził w miasteczku Metković, położonym tuż przy granicy z Bośnią i Hercegowiną. Czuje, że ma tak naprawdę dwie ojczyzny. - Moi rodzice i brat nadal mieszkają w Metković. W efekcie pierwsze kroki w poważniejszej piłce stawiałem właśnie po drugiej stronie granicy, czyli w Bośni i Hercegowinie, w GOSK Gabela. Moja matka pochodzi właśnie z Bośni - tłumaczy.

W Splicie tak naprawdę nigdy nie mieszkał. - Choć z Metković jest do Splitu niedaleko, godzina drogi. Nigdy nie miałem też szansy zostać zawodnikiem Hajduka, choć zawsze tego chciałem. Nie udało mi się tego marzenia spełnić - wzdycha.

Z bośniackiego GOSK Gabela ostatecznie przeniósł się aż do stolicy Chorwacji. To ciekawe, że prędzej dostrzegli go skauci z Zagrzebia, niż lokalni obserwatorzy z Hajduka. Rodin przyznaje, że generalnie Hajduk nie ma najlepszego skautingu i tym przegrywa właśnie walkę o zawodników np. z Dinamem Zagrzeb.

- To dość częste w Dalmacji, że tutejsze kluby przegrywają wyścig o młodych zawodników z regionu z klubami z Zagrzebia. Tak było przecież kiedyś w przypadku Luki Modricia, który pochodzi z okolic Zadaru. Zamiast trafić do Hajduka, czyli klubu z Dalmacji, trafił do stołecznego Dinama. Z jakichś przyczyn Hajduk od dłuższego czasu nie potrafi dobrze oceniać potencjału młodych talentów - przyznaje Rodin. - Generalnie w ostatnich latach Hajduk jest targany organizacyjnymi problemami, a to odbija się na wynikach sportowych.

Ciągnie go do basketu

Tymczasem ta część Dalmacji, gdzie urodził się Rodin to prawdziwe sportowe zagłębie talentów. Kiedy idzie się splickim nadbrzeżem, uwagę zwraca symboliczna aleja gwiazd olimpijskich medalistów, która uzmysławia człowiekowi, jak wielu utalentowanych chorwackich sportowców pochodzi z tych okolic. Dzieciaki w Splicie i pobliskich miejscowościach przesiąkają miłością do sportu od najmłodszych lat i to zdecydowanie nie tylko do piłki nożnej.

Również Rodin jako dzieciak nie ograniczał się jedynie do futbolu. - W młodości próbowałem swoich sił w piłce ręcznej. Swego czasu w Metković mieliśmy bowiem bardzo dobrą drużynę piłki ręcznej. Ostatecznie postawiłem jednak na futbol -stwierdza.

Szybko zapałał też pasją do koszykówki. - Jednym z moich najważniejszych sportowych idoli był koszykarz Drazen Petrović. Urodził się w Sibeniku, blisko mojego miejsca zamieszkania. Był nazywany Mozartem koszykówki. Zginął tragicznie, w wypadku samochodowym - wspomina Rodin. - Imponował mi też urodzony w Splicie Goran Ivanisević, słynny chorwacki tenisista. To prawda, że wielu utalentowanych sportowców chorwackich pochodzi właśnie z tej części kraju.

Hobbystycznie Rodin nadal gra zarówno w tenisa, jak i w koszykówkę. - Ale jeśli chodzi o tenis, to nie jestem za dobry - śmieje się. - Znacznie lepszy ze mnie koszykarz, ze względu na wzrost. Jakbyście w Krakowie organizowali jakiś mecz towarzyski w koszykówkę, od razu do mnie dzwońcie!

Nietypowa klauzula

Długo Rodin nie wychylał nosa poza Bośnię i Chorwację, ale w końcu postanowił spróbować swoich sił we włoskiej Serie B. Z Zeljeznicara Sarajewo przeniósł się do Perugii, ale okazało się, że to nie była najlepsza decyzja.

- Mój pobyt w Perugii to skomplikowana historia. I chyba lepiej, żeby pewne jej szczegóły nie wychodziły na światło dzienne. Przynajmniej ja nie chcę wspominać o tych sprawach w mediach - o tym, dlaczego nie grałem tam regularnie i dlaczego ostatecznie zrezygnowałem z kontynuowania kariery we Włoszech - wyznaje Chorwat. - Przykro mi, że ostatecznie Perugia spadła z Serie B, najwyraźniej nie dokonywano tam najlepszych wyborów w tamtym sezonie. Kiedy tam byłem, w klubie było sporo niezłych piłkarzy, z doświadczeniem w Serie A, więc dziwnym jest dla mnie, że ostatecznie spadli do Serie C.

Mimo że podpisał we Włoszech trzyletni kontrakt, po pół roku ratował się powrotem do Chorwacji, tym razem do NK Varazdin. To stamtąd odkupiła go Cracovia, za kwotę 65 tysięcy euro. Dlaczego tak okazyjnie? Wszystko z powodu nietypowej klauzuli w jego kontrakcie. Kwota odstępnego, jaką zapłacili krakowianie zależała bowiem od liczby występów Rodina w barwach Varazdinu. Każdy miał być z założenia "wart" 5 tysięcy euro.

- To wszystko wzięło się stąd, że próbowałem znaleźć jakieś rozwiązanie mojej sytuacji w Perugii, tak, aby grać. Varazdin był w tamtym czasie w bardzo złej sytuacji w tabeli i wydawało się, że spadną z ligi. Trener próbował jakoś ratować sytuację wzmocnieniami. Ta specyficzna klauzula była częścią umowy, którą zawarłem z klubem, przychodząc do Varazdinu. Mój agent wyszedł z taką sugestią: pomożemy wam wzmocnić defensywę, utrzymać się w lidze, ale w zamian za to nie będziecie robić zawodnikowi problemów w przypadku chęci odejścia. Po moim transferze i kilku innych, wyniki NK Varazdin znacznie się poprawiły. Wygraliśmy nawet z Hajdukiem w Splicie - wspomina.

Miłość do literatury

Z przygody we Włoszech Rodinowi zostały jednak piłkarskie inspiracje. Zwłaszcza imponują mu zawodnicy Juventusu Turyn. - Staram się podglądać taktyczne zachowania Giorgio Chielliniego, to, jak czyta grę. Albo to, jak Leonardo Bonucci reaguje przy długich piłkach zagrywanych za linię obrony. Inspiruje mnie też Virgil van Dijk z Liverpoolu. Warto podglądać regularnie tych najlepszych, by się czegoś od nich nauczyć - podkreśla Chorwat.

Nie ogranicza się tylko do oglądania meczów. Inspiracji szuka też w literaturze. - Kocham czytać. Przede wszystkim biografie i autobiografie sportowców i trenerów, ale też książki dotyczące np. zdrowego odżywiania - wyznaje. I poleca cały zestaw biograficznych pozycji. - Moją ulubioną książką autobiograficzną jest chyba "Ja, Ibra" Zlatana Ibrahimovicia. Zacząłem ostatnio czytać też autobiografię Luki Modricia. Kupiłem ją właśnie tuż przed wyjazdem do Krakowa. Czytałem też biografie Sir Alexa Fergusona czy Andrei Pirlo - wylicza. - A spoza tych piłkarskich, to właśnie książkę o Drazenie Petroviciu.

Czytaj również:
Transfery. PKO Ekstraklasa. Adi Mehremić: Semir Stilić polecał mi Wisłę Kraków
PKO Ekstraklasa. Pogoń Szczecin - Wisła Kraków. Yaw Yeboah: Urodziłem się po to, żeby grać. Dostałem talent od Boga

Komentarze (0)