PKO Ekstraklasa. Stal Mielec - Piast Gliwice. Pierwsza wygrana beniaminka. Kryzys Piasta trwa w najlepsze

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: piłkarze Stali Mielec
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: piłkarze Stali Mielec

W ostatnim spotkaniu 5. kolejki PKO Ekstraklasy Stal Mielec pokonała 3:2 Piasta Gliwice. Bohaterem beniaminka został Mateusz Mak, autor dwóch goli. Tym samym mielczanie wygrali pierwszy mecz w sezonie. Piast grzęźnie na dnie tabeli.

Po odpadnięciu z eliminacji do Ligi Europy Piast Gliwice może skupiać się już tylko na PKO Ekstraklasie. W lidze brązowi medaliści z ubiegłego sezonu nie zdobyli jeszcze gola i z zaledwie jednym punktem na koncie zamykają ligową tabelę. Dlatego też jak najszybciej muszą zacząć wygrywać, jeśli chcą liczyć się w walce o najwyższe cele. Punktów potrzebuje jednak też Stal Mielec. Beniaminek do tej pory uzbierał dwa "oczka" i plasuje się na czternastym miejscu.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego można było doszukać się kilku smaczków związanych z piłkarzami obu drużyn. W Piaście w pierwszym składzie pojawił się Michał Żyro, który był architektem awansu Stali do PKO Ekstraklasy. W poniedziałek zmierzył się ze swoim bratem Mateuszem. Jeden gole miał strzelać, drugi mu w tym jak najbardziej przeszkadzać.

Ponadto w wyjściowej "11" beniaminka wystąpili Marcin Flis, Mateusz Matras oraz Mateusz Mak. Najlepiej czas przy Okrzei może wspominać ten ostatni, który wywalczył z Piastem wicemistrzostwo Polski. Ponadto na ławce usiadł zdobywający mistrzostwo kraju z gliwiczanami Paweł Tomczyk, a w klubie jest jeszcze Wojciech Lisowski. Defensor niedługo będzie jednak nie tylko byłym graczem Piasta, ale i Stali, bowiem jest na liście transferowej beniaminka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zachowanie chłopca od piłek hitem netu

Waldemar Fornalik, który nadal przebywa na kwarantannie nie mieszał zbyt wiele w składzie. Zastąpić musiał jedynie Piotra Parzyszka, który we Włoszech dopina transfer do Frosinone Calcio. Co ciekawe kolejną szansę otrzymał bezproduktywny i zwyczajnie słaby Kristopher Vida. Węgier ma ogromne pokłady zaufania u sztabu szkoleniowego. Kontuzjowani nadal są Jakub Świerczok i Gerard Badia.

Od pierwszych minut spotkanie toczyło się w niezłym tempie. Już w 17. sekundzie Andreja Prokić wpadł w pole karne, ale się pogubił i piłkę stracił. Później inicjatywę przejął Piast, ale nie potrafił jej udokumentować. Mało tego. W 18. minucie Maciej Urbańczyk padł w polu karnym po starciu z Mikkelem Kirkeskovem. Początkowo sędzia akcję puścił, ale po analizie VAR wskazał na "wapno". Pewnym wykonawcą okazał się Maciej Domański.

Do końca pierwszej połowy nadal lepiej prezentowali się niebiesko-czerwoni. Nie bez powodu jednak nie mają oni jeszcze strzelonego gola w tym sezonie. Wszystko zazębiało się mniej więcej do okolic pola karnego, a potem paraliż. Próbował Żyro, próbował Dominik Steczyk i nic. O Vidzie szkoda gadać, bo mamy wrażenie, że on gra zawsze w innym meczu. Dość wspomnieć, że goście w pierwszych 45, a w zasadzie 49 minutach, oddali kilkukrotnie więcej strzałów od rywala, ale zaledwie dwa w światło bramki... Do tego z kontuzją boisko opuścił Tomasz Jodłowiec, co jest kolejnym zmartwieniem sztabu szkoleniowego. Natomiast w zespole z Mielca urazu po starciu z bratem nabawił się Mateusz Żyro i on również musiał zejść z murawy.

Po przerwie do ataku ruszył Piast i w 54. minucie już prowadził. Najpierw po dośrodkowaniu Jakuba Holubka z rzutu rożnego piłkę głową do siatki skierował Żyro i skarcił swojego niedawnego pracodawcę. Tym samym niedawni mistrzowie Polski zdobyli pierwszą bramkę w sezonie. Stal miała problemy i popełniała proste błędy. Po jednym z nich futbolówkę przejął Patryk Lipski, odegrał do Żyry, który znalazł podaniem Steczyka. Młodzieżowiec gliwiczan ładnie znalazł sobie miejsce w polu karnym i płaskim uderzeniem tuż przy słupku wyprowadził swój zespół na prowadzenie i zarazem zdobył pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie.

Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo, bo zaledwie kilkanaście sekund. Zagapili się defensorzy, którzy dopuścili Maka do przyjęcia piłki po długim podaniu od Domańskiego. Były gracz Piasta spokojnym strzałem błyskawicznie wyrównał.

Wydawało się, że Piast zdoła wyjść na prowadzenie i wygrać mecz. Tymczasem to gospodarze po kapitalnej akcji trafili na 3:2. Rozklepali totalnie defensywę niebiesko-czerwonych i Mak po raz drugi skierował piłkę do siatki swojego byłego zespołu.

Ostatecznie Piast przegrał czwarty raz w piątym meczu i nie mówimy tu już o problemie, tylko poważnym kryzysie. Gliwiczanie zamykają ligową tabelę i raczej nie powinni myśleć o gonieniu podium, tylko uporaniu się z ogromnym załamaniem formy. Po pięciu kolejkach brązowi medaliści mają jeden punkt. Jedynym plusem dla niebiesko-czerwonych może być fakt, że w końcu przełamali niemoc strzelecką. Jest to jednak marne pocieszenie przy kolejnej porażce. Stal natomiast wygrała po raz pierwszy od powrotu do elity i z pięcioma punktami na koncie zajmuje jedenastą lokatę.

Stal Mielec - Piast Gliwice 3:2 (1:0)
1:0 - Maciej Domański 21' (k.)
1:1 - Michał Żyro 49'
1:2 - Dominik Steczyk 54'
2:2 - Mateusz Mak 55'
3:2 - Mateusz Mak 80'
Składy:
Stal Mielec:

Rafał Strączek - Marcin Flis (73' Martin Sus), Kamil Kościelny, Mateusz Żyro (40' Wojciech Błyszko), Krystian Getinger - Mateusz Matras, Maciej Urbańczyk - Mateusz Mak, Grzegorz Tomasiewicz (81' Damian Pawłowski), Maciej Domański (81' Robert Dadok) - Andreja Prokić (73' Paweł Tomczyk).

Piast Gliwice: Frantisek Plach - Tomas Huk, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov - Martin Konczkowski (84' Bartosz Rymaniak), Patryk Lipski, Tomasz Jodłowiec (35' Patryk Sokołowski), Jakub Holubek (84' Tiago Alves) - Kristopher Vida - Dominik Steczyk (77' Arkadiusz Pyrka), Michał Żyro.

Żółte kartki: Konczkowski, Sokołowski, Czerwiński (Piast).
Sędzia:

Jarosław Przybył (Kluczbork).

Czytaj również:
--> Piotr Parzyszek w ośrodku nowego klubu. Wiadomo, ile zarobi Piast Gliwice
--> Dennis Jastrzembski łączony z Lechem Poznań

Komentarze (1)
oczydemona
28.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Taka właśnie jest nasza liga. Są drużyny sezonowe, potem wraca rzeczywistość.Pomijając Legię i Lecha ,każda drużyna może spaść z ligi i nie będzie w tym żadnej sensacji.