Obie strony nie potrafią się dogadać z "prostej" przyczyny - pieniądze. Według doniesień David Alaba miałby zarabiać rocznie ok. 25 milionów euro.
Przedstawiciele Bayernu Monachium nie chcą się zgodzić na takie warunki i uważają, że w ich klubie nikt tyle nie zarabia. Z tą tezą nie zgadza się z kolei agent Austriaka Pini Zahavi, którego Uli Hoeness nazwał "chciwą piranią".
- Zapomnieli, kto jest agentem Roberta Lewandowskiego. Negocjowałem jego kontrakt w zeszłym roku i logiczne jest, że wiem dokładnie, jak wiele zarabia. To, czego oczekujemy dla Davida, jest znacząco poniżej zarobków Roberta - mówił niedawno dla "SkySports".
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomaszewski zachwycony nagrodami Lewandowskiego. "To jeden z najszczęśliwszych dni polskiego futbolu"
Tygodnie mijają, a według dziennikarzy "Bilda" sytuacja się nie zmienia i nadal nie widać cienia szans na porozumienie w sprawie nowej umowy. Sytuacja związana z Alabą i jego niedawną kontuzją sprawia, że nie ma najlepszej passy w Monachium. On sam z kolei stara się skupić na piłce i powrocie do optymalnej formy.
Czy będzie happy end w tej historii i finalnie obie strony dojdą do porozumienia? Smaczku dodaje fakt, że już w styczniu 2021 Alaba będzie mógł oficjalnie prowadzić negocjacje z innymi klubami, a chętnych na jego zatrudnienie nie brakuje tym bardziej, że w przyszłe lato będzie mógł zmienić klub za darmo.
Mocno zęby na Alabę ostrzy sobie m.in. Pep Guardiola, który z otwartymi rękoma przyjąłby go w Manchesterze City.
Zobacz także:
Alaba w Bayernie na pewno do końca czerwca - co potem?
Wyszło na jaw, dlaczego Bayern nie pozyskał piłkarza Chelsea FC