Mistrz Polski uległ zdobywcy Pucharu Polski po konkursie rzutów karnych. Pasy wygrały go 5:4 - w czwartej serii Lukas Hrosso obronił uderzenie Pawła Wszołka. Krakowianie nie zmarnowali ani jednej "11".
- Nie przygotowywaliśmy się specjalnie na konkurs rzutów karnych. Piłkarze zawsze po treningu strzelają i widać, kto to robi pewnie - mówi Marek Saganowski, który w piątek zastępował Czesława Michniewicza w roli pierwszego trenera, dodając: - Rzuty karne to loteria. Nie mam do Pawła pretensji. Nie tacy zawodnicy nie strzelali karnych. Szkoda, bo Superpuchar Polski nie może do nas dotrzeć od 12 lat
W pierwszej połowie Legia nie oddała ani jednego celnego strzału. Po przerwie zagrała nieco lepiej, ale i tak zdecydowanie poniżej oczekiwań. - W pierwszej połowie drużyna popełniła dużo błędów. Próbowaliśmy wejść w ten mecz jak najlepiej. Były momenty dobre, były momenty gorsze. Musimy poprawić grę, bo to nas nie satysfakcjonuje - przyznaje Saganowski, kontynuując: - W drugiej połowie złapaliśmy rytm, stworzyliśmy dużo sytuacji, które powinniśmy zamienić chociaż na strzał. Powinniśmy wykorzystać jedną z sytuacji. Jeśli nie strzela się gola z żadnej z trzech, czterech sytuacji, to trudno mówić o zwycięstwach.
Legia nie zdobyła trofeum, a ponadto straciła trzech piłkarzy. W trakcie meczu z urazami z boiska zeszli Mateusz Wieteska, Bartosz Kapustka i Andre Martins. - Wietesce odnowiła się kontuzja biodra. Kapustka miał skurcz zmęczeniowy. Andre po uderzeniu nie mógł kontynuować gry. Wydaje mi się, że to lekkie urazy - przyznaje Saganowski.
Zobacz także: Widzew Łódź - Sandecja Nowy Sącz. Przełamanie Marcina Robaka i beniaminka
Zobacz także: Legia przegrała po raz siódmy z rzędu
ZOBACZ WIDEO: Liga Europy. Tomaszewski bezlitosny dla Michniewicza i Legii Warszawa. "Postanowiłem wykreślić ich z mojej pamięci"