Bośniacy w zeszłym tygodniu przeżyli ogromny zawód, bo w barażowym meczu przegrali z Irlandią Północną w rzutach karnych i nie pojadą na najbliższe mistrzostwa Europy. W efekcie końca dobiegła trenerska misja Dusana Bajevicia, który pożegna się z reprezentacją właśnie meczem z Polakami.
Damir Sadiković ostrzega jednak, że podopieczni Jerzego Brzęczka nie powinni sugerować się rozczarowującym występem Bośniaków z wyspiarzami. W końcu w niedzielę w Lidze Narodów Bośnia i Hercegowina była w stanie zremisować z faworyzowaną Holandią (0:0).
Nadchodzi nowe pokolenie
- Taką już ta drużyna ma przewrotną mentalność, że jak gra z zespołem na papierze słabszym od siebie, to często ma problemy. A z kolei, gdy przychodzi nam grać z teoretycznie mocniejszym przeciwnikiem, to wznosimy się ponad maksimum swoich możliwości - wskazuje piłkarz Cracovii, dodając: - Zawsze, gdy gramy z poważnymi reprezentacjami, to wychodzi nam naprawdę dobry mecz. Przeciwko Holandii trener wymienił pół składu, w pierwszej "11" zabrakło kluczowych zawodników, ale mimo to zespół rozegrał naprawdę fajne spotkanie.
ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Polska - Bośnia i Hercegowina. Szczere wyznanie Macieja Rybusa. "To nie byłoby fair"
Sadiković nie chce rozstrzygać, czy z Polską zagrają największe gwiazdy Bośni i Hercegowiny, czyli Edin Dżeko i Miralem Pjanić. W meczu z Holandią ten pierwszy wszedł dopiero z ławki, podobnie jak obrońca Arsenalu Londyn Sead Kolasinac. Widać, że Bośniacy szykują się już na przebudowę drużyny.
- Potrzebujemy trochę czasu, żeby po Dżeko i Pjaniciu uformował się nowy trzon zespołu. W niedługiej przyszłości będą dochodzić do głosu w tej kadrze młodzi gracze, nowa generacja. Szkoda, że z tym pokoleniem piłkarzy nie udało się awansować na Euro. Ale zabrakło nam trochę szczęścia w tych barażach - uważa pomocnik Pasów.
34-letni Dżeko czy 30-letni Pjanić nie będą grać wiecznie. - Mamy sporo ciekawych młodych graczy, tak jak Amer Gojak, Anel Ahmedhodzić, czy Armin Hodzić. Potrzeba prawdopodobnie tylko trochę czasu, by ograli się w kadrze. Widać, że reprezentacji potrzebna jest nowa energia, większy udział tych graczy nowego pokolenia - tłumaczy były młodzieżowy reprezentant Bośni i Hercegowiny.
Sadiković liczy na to, że odmłodzenie kadry i jemu pozwoli kiedyś w niej zadebiutować. Na razie koncentruje się na tym, by jak najlepiej zaaklimatyzować się w nowym klubie. Został zawodnikiem Cracovii niespełna dwa tygodnie temu. - Do zespołu dołączyło niedawno trochę nowych zawodników i szukamy jeszcze zgrania. Na pewno w Cracovii jest jakość, do tego mamy super trenera. Już w tym meczu o Superpuchar pokazaliśmy, że stać nas na wiele. To może być naprawdę świetny zespół - uważa.
Przenosiny do Krakowa doradzał mu m.in. kolega z Zeljeznicara Sarajewo, a jednocześnie były piłkarz Wisły Kraków Semir Stilić. - Semir w samych superlatywach wypowiadał się o Polsce i Ekstraklasie. To był dla mnie dodatkowy argument za tym transferem do Cracovii - podkreśla Sadiković.
Zmagania z COVID-19
25-latek jeszcze we wrześniu grał w barwach Zeljeznicara w kwalifikacjach do Ligi Europy, ale sarajewski zespół nie sprostał Maccabi Hajfa (1:3). Sadiković przyznaje jednak, że ogromny wpływ na postawę Zeljeznicara w tym meczu miał fakt, że duża część drużyny cierpiała z powodu zakażeń koronawirusem. Konfrontacja Bośniaków z ekipą z Izreala musiała nawet zostać przełożona o dwa tygodnie, właśnie z tego względu.
Zainfekowanie koronawirusem nie ominęło również samego Sadikovicia. - Mieliśmy przed tą rywalizacją w klubie spore problemy. Osobiście dostałem wynik pozytywny testu na koronawirusa i potem przez jakieś dwa tygodnie byłem wyłączony z treningów z drużyną - przyznaje.
- Po kolejnych testach mieliśmy możliwość odbyć jedynie kilka wspólnych treningów przed odlotem do Izraela, więc nie byliśmy w pełni przygotowani do tej rywalizacji. Zwłaszcza w tych warunkach pogodowych, jakie tam panują. W tej sytuacji nie mieliśmy wielkich szans - dodaje.
Jak dokładnie przebiegała choroba w jego przypadku? - Tylko przez dwa dni gorzej się czułem, miałem lekko podwyższoną temperaturę. Zrobiłem test, wynik był pozytywny. Uruchomiono w efekcie całą procedurę. Musiałem pozostawać przez dwa tygodnie w izolacji. Śledzę teraz tę sytuację związaną z koronawirusem w polskiej lidze. Mam nadzieję, że to wszystko przejdzie łagodnie.
Następca Gola
Cracovia ściągnęła Sadikovicia, by załatać lukę w środku pola po odejściu Janusza Gola. Bośniak przyznaje, że właśnie na pozycji numer sześć czuje się najlepiej. Absolutnie nie jest takim typem pomocnika, jakim kiedyś był Stilić. Czary w ofensywie najczęściej zostawia innym.
- Semir jest bardziej ofensywnym graczem, polującym na gole i asysty, a moją naturalną boiskową rolą jest raczej pozycja numer sześć. Czyli przecinanie akcji rywala, regulowanie tempa gry drużyny - tłumaczy
Ale ma duży szacunek do umiejętności byłego kolegi z linii pomocy Zeljeznicara, który dobrze się kojarzy kibicom Lecha Poznań i Wisły Kraków. - Wszyscy wiemy, że Semir jest niezwykle utalentowanym graczem, który ma wyjątkowe czucie piłki i od którego można oczekiwać najbardziej zaskakujących zagrań. W każdym momencie może coś wykombinować. Wielokrotnie to pokazywał.
Po zwycięskim debiucie w meczu o Superpuchar Polski z Legią Warszawa Sadiković był chwalony, mimo generalnie mocno przeciętnego poziomu spotkania. - Moje wrażenia po debiucie? Super - zarówno jeśli chodzi o stadion, jak i kibiców. To był prawdziwy mecz walki. Obie drużyny miały swoje szanse, ale to było wyrównane spotkanie. Osobiście uważam, że polska ekstraklasa to naprawdę mocna liga.
Mecz 4. kolejki Ligi Narodów Polska - Bośnia i Hercegowina odbędzie się w środę we Wrocławiu. Pierwszy gwizdek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport spotkanie można obejrzeć na platformie WP Pilot.
Czytaj również:
PKO Ekstraklasa. Cracovia. Matej Rodin transfer do Krakowa konsultował nawet z wiślakiem
PKO Ekstraklasa. Dyrektor sportowy. Człowiek, który wyda twoje pieniądze lepiej od ciebie