Liga Mistrzów. Michał Pol: Powstrzymać Lewandowskiego to za mało, żeby powstrzymać Bayern! [KOMENTARZ]

Getty Images /  Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium

Bayern Monachium zmiażdżył Atletico Madryt 4:0, dając światu prawdziwy pokaz siły. I dowód, że perfekcyjny mechanizm Hansiego Flicka potrafi wygrywać wysoko nawet bez goli Najlepszego Zawodnika Sezonu UEFA, Roberta Lewandowskiego.

Bawarczycy zaczęli nowy sezon Ligi Mistrzów dokładnie tak samo jak skończyli poprzedni - od gola Kingsleya Comana, któremu fantastycznie dogrywał Joshua Kimmich - asystujący w każdym z czterech ostatnich spotkań Bayernu w Champions League. Mistrz Niemiec brutalnie zdemolował słynące z defensywnej gry i szczelnej obrony Atletico Madryt, które ostatni raz dało sobie wbić dwie bramki w pierwszej połowie meczu Ligi Mistrzów... we wrześniu 2014 roku.

Zespołowi Diego Simeone zdarzało się oczywiście przegrywać od tamtej pory, ale nigdy nikt go tak bardzo nie stłamsił i nie zdominował jak Bayern w środowy wieczór na pustej Allianz Arena. Mistrzowie Niemiec pokazali światu, że w przeciwieństwie do innych czołowych drużyn Europy jak Real Madryt, Barcelona, Juventus, Inter, Liverpool, PSG czy rozbite właśnie Atletico ich nie imają się skutki pandemii czy "wirusa FIFA".

Że pod wodzą Hansiego Flicka są dokładnie w tej samej, morderczej formie co w całym 2020 roku. 4:0 z Atletico to ich szóste tegoroczne zwycięstwo w Lidze Mistrzów przy bilansie bramkowym 23:3. I to z tak silnymi rywalami jak Chelsea (dwukrotnie), Barcelona, którą rozbili 8:2 (na postać tragiczną wyrósł Luis Suarez, którego drużynom Bayern w dwóch ostatnich meczach wbił aż 12 goli), Olympique Lyon i PSG w finale.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w MLS. Takiej bramki nie powstydziłby się nawet Cristiano Ronaldo

Co więcej, mechanizm Flicka jest tak perfekcyjny, że ani trochę nie spuścił z tonu mimo straty dwóch tak kluczowych piłkarzy jak Leroy Sane i Serge Gnabry, drugi najskuteczniejszy strzelec Bawarczyków w Lidze Mistrzów po Robercie Lewandowskim, u którego we wtorek zdiagnozowano koronawirusa. Pierwszego doskonale zastąpił Coman, bohater finału z PSG, który na początku sezonu stracił miejsce w składzie na rzecz skrzydłowego reprezentacji Niemiec.

Mecz z Atletico udowodnił też, że Bayern potrafi wygrać z silnym rywalem nawet bez goli Lewandowskiego i nie jest od nich uzależniony. Choć trzeba pamiętać, że dopiero co cztery gole kapitana reprezentacji Polski pozwoliły Bayernowi odnieść zwycięstwo z Herthą Berlin.

Niemieckie media przyznały Polakowi najniższe noty w Bayernie, odnotowując "dyskretny występ", w którym tak naprawdę miał w meczu dwie sytuacje, Oblak nie musiał po nich interweniować. Bohaterami zostali inni - Coman, Leon Goretzka, który w trakcie pandemii przemienił się fizycznie w monstrum i nadal korzysta ze swej siły, Corentin Tolisso, który oddał atomowy strzał z dystansu, przede wszystkim jednak uzupełnił lukę po odejściu Thiago, wreszcie Kimmich, który kwitnie w środku po uwolnieniu się od roli prawego obrońcy.

Portal sport.de przyznając Lewemu przeciętą ocenę 3,5, napisał że przez cały mecz był krótko pilnowany przez defensywę Atletico. Na tym najwyraźniej oparła się strategia Simeone na to spotkanie - środkowi obrońcy Felipe i Stefan Savić za wszelką cenę mieli zatrzymać króla strzelców poprzedniej edycji Ligi Mistrzów i Piłkarza Sezonu UEFA. To się udało, tyle że Kimmich, Goretzka, Tolisso, Coman i Thomas Mueller znaleźli sobie inną drogę do bramki.

Lewandowski, tak jak często to robi w reprezentacji Polski, gdy obrońcy szczelnie go pilnują, schodził w głąb pola, pociągając tam rywali za sobą i starał się rozgrywać. Co kilka razy przyniosło udane ataki.

Gdy w 83. minucie schodził z boiska zmieniany przez Erica Choupo-Motinga, miał nieszczęśliwą minę bez uśmiechu na twarzy mimo wysokiego prowadzenia, co odnotowały niemieckie media, a Flick został o to zapytany na konferencji. Trener Bayernu odparł, że Robert zdaje sobie sprawę jak wiele spotkań czeka go w tym sezonie: - Wie, że to dla niego dobre, iż nie spędził na boisku całych 90 minut. Myślę, że nie miał powodu, by być złym na zmianę.

Bayern wysłał w środę rywalom jasny sygnał: nawet jeśli zatrzymacie Roberta Lewandowskiego to za mało, żeby nas powstrzymać. W obecnej formie trudno sobie wyobrazić, kto w ogóle mógłby powstrzymać bawarski walec.

Michał Pol

Czytaj również: 
To może być komentarz roku. Mueller: Gramy przeciwko największym łobuzom na świecie >>
Robert Lewandowski zły z powodu zmiany? Hansi Flick komentuje >>

Źródło artykułu: