Początek sezonu był trudnym okresem dla całego zespołu z Warszawy. Problemy piętrzyły się, drużyna nie przypominała siebie z poprzednich rozgrywek, transfery nie robiły równie dobrego wrażenia na boisku jak na papierze. Potknięcia w PKO Ekstraklasie, a także odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów doprowadziły do zmiany trenera Aleksandara Vukovicia na Czesława Michniewicza. Na początku kadencji nowego szkoleniowca Legia przegrała mecz o Superpuchar Polski z Cracovią i o wejście do fazy grupowej Ligi Europy z Karabachem Agdam.
- Naprawdę, nie wiem, czemu graliśmy tak bardzo poniżej naszego poziomu. I powie to każdy, bo wszyscy wiedzą, że mają dużo więcej do zaoferowania. Teraz wygraliśmy dwa mecze, ale one w moim wykonaniu też nie były najlepsze, z czego zresztą zdaję sobie sprawę. Najważniejsze jednak, że wreszcie zaczęliśmy punktować - mówi Bartosz Slisz, pomocnik Legii w rozmowie z oficjalną stroną internetową klubu.
- Może porażki w eliminacjach tak nas podłamały? Każdy liczył na europejskie puchary, a tu nagle się z nimi pożegnaliśmy. To nie było łatwe dla żadnego z nas, więc może odpadnięcie w eliminacjach również miało wpływ na naszą grę. Cały czas nie potrafię jednak wskazać jednej konkretnej rzeczy, która nie funkcjonowała na początku sezonu - dodaje 21-letni pomocnik.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Mecze mogłyby odbywać się z kibicami? Prezes ligi odpowiada
Wspomniana porażka z Karabachem była kosztowna z kilku punktów widzenia. Legia na tle mistrza Azerbejdżanu zaprezentowała się źle, nie miała argumentów w ofensywie i została wypunktowana 0:3 przy Łazienkowskiej. Bartosz Slisz mocno przeżył to niepowodzenie. Drużyna Michniewicza straciła szansę na zaprezentowanie się jesienią w pucharach, a klub możliwość wzmocnienia budżetu dzięki występom w grupie Ligi Europy.
- Nienawidzę przegrywać, naprawdę - nieważne w co gram, zawsze muszę być po stronie zwycięzców - opowiada piłkarz. - Po Karabachu trudno było ze mną wytrzymać. Wiem, że byłem nieznośny i moi najbliżsi boleśnie to odczuli. Tak już po prostu mam, że jest mi trudno przegrywać. Wkurzam się przy grach komputerowych, więc logicznym jest, że w kwestiach meczu to działa na gigantycznie większą skalę. Trudno jest godzić się z porażkami.
- Porażki bolą mnie kilka dni, potrzebuję trochę czasu żeby je jakoś przeboleć. W końcu dochodzę jednak do siebie, a teraz, przy takim natężeniu spotkań, w ogóle nie można sobie pozwolić na takie rozmyślania. Najlepszym i najprostszym sposobem na powetowanie sobie przegranej jest zwycięstwo w kolejnym meczu - kontynuuje 21-latek.
Wybuchowa część natury młodzieżowego reprezentanta Polski daje o sobie znać również na boisku. Piłkarzowi zdarza się wejść w ostre spięcie z przeciwnikiem w czasie meczu.
- Przy takim poziomie adrenaliny i walki każdego mogą ponieść emocje. Mnie ponoszą może czasami za bardzo i na pewno muszę nad nimi bardziej panować, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie zmiany o 180 stopni. Nigdy nie będę cichym zawodnikiem, dla mnie takie starcia też są częścią futbolu. Lubię czasem dodać trochę pikanterii, czy podyskutować z rywalem - wtedy rośnie u mnie taka sportowa złość, dzięki której po prostu lepiej gram - mówi Bartosz Slisz.
Legia po odniesionym w środę zwycięstwie 2:1 ze Śląskiem Wrocław znalazła się na czwartym miejscu w PKO Ekstraklasie. Kolejna możliwość poprawienia sytuacji w tabeli będzie w sobotę. Przeciwnikiem zespołu Michniewicza będzie Pogoń Szczecin. Początek rywalizacji na stadionie przy Twardowskiego o godzinie 20.
Czytaj także: Wisła Kraków strzeliła sześć goli. Stal Mielec zmieciona z własnego boiska
Czytaj także: Damian Bohar już w nowym klubie. NK Osijek sprowadził lidera KGHM Zagłębia Lubin