Wisła Kraków wygrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:0, ale to zwycięstwo przyszło w bólach. Pierwsza bramka padła w 35. minucie z rzutu karnego i to była pierwsza sytuacja "Białej Gwiazdy". W drugiej części gospodarze mieli okres dominacji, który wykorzystali i podwyższyli prowadzenie. Wynik ustalili w doliczonym czasie gry. "Górale" też mieli swoje szanse i dobre momenty w meczu.
Trener krakowian Artur Skowronek zauważył, że mimo wygranej styl gry nie był zbyt przyjemny dla oka. - Zagraliśmy średnio, biorąc pod uwagę nasz potencjał, ale wygraliśmy - mówił na konferencji pomeczowej.
Dostrzegł też, że Podbeskidzie miało swój pomysł na mecz i nie pozwoliło na zbyt wiele, ale Wisła nie dała się całkowicie zamknąć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwulatek zachwyca. Może być w przyszłości nowym Messim
- Ten mecz był dla nas bardzo trudny, szczególnie pierwsza połowa. Przeciwnik był dobrze poukładany. Było u nich widać dużo dyscypliny i pozytywnej agresji, a to sprawiało nam trudności, by grać to, co założyliśmy. Cieszę się, że odpowiednio zareagowaliśmy w drugiej połowie i było więcej gry, której oczekujemy. Gratulacje dla drużyny, że w tych trudnych momentach znów byli zespołem - powiedział.
Wisła wygrała drugi mecz z rzędu i zanotowała trzecie spotkanie bez straty gola. To cieszy trenera Skowronka, ale w jego opinii zespół potrzebuje jeszcze czasu.
- Ten zespół po prostu się zgrywa i jest łatwiej o pewne rzeczy i o podejmowanie decyzji. Zmiana taktyki też spowodowała, że jest więcej opcji asekuracji w obronie, ale też pchania gry do przodu - stwierdził.
- Chcieliśmy być sobą, czyli grać wysokim pressingiem, szczególnie na swoim boisku. Chcieliśmy wysłać sygnał sobie, przeciwnikowi oraz kibicom, że w naszym domu też jesteśmy silni - dodał.
W najbliższą środę Wisła zagra zaległy mecz PKO Ekstraklasy z Lechią Gdańsk.
Czytaj też:
Piłkarski zakalec w Szczecinie
Śląsk pokonał Jagiellonię