W ostatnim czasie sytuacja epidemiczna w wielu zakątkach świata uległa znacznemu pogorszeniu. Jednym z krajów, który mocno odczuwa wirusowe perturbacje, są Włochy. W związku z rosnącą liczbą zakażeń, tamtejsze władze decydują się na wprowadzanie kolejnych obostrzeń.
Podejmowanymi działaniami bardzo mocno zaniepokojony jest Paolo Dal Pino, prezydent Serie A. - Mam nadzieję, że rząd rozumie wartość futbolu jako branży, wykraczającej poza powierzchowną demagogię - podkreślił. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni, jesteśmy bliscy upadku i obawiam się, że krajowa gospodarka słono zapłaci za wprowadzone środki bezpieczeństwa - dodał, cytowany przez football-italia.net.
Od poniedziałku bary i restauracje w całych Włoszech będą zamykane o godzinie 18:00, a centra fitness i siłownie zamknięto do 24 listopada.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwulatek zachwyca. Może być w przyszłości nowym Messim
Sporty profesjonalne na razie nie zostały zawieszone, ale wydarzenia będą odbywać się bez udziału kibiców. Na trybunach nie będzie mogło zasiąść nawet 1000 fanów, jak to było do tej pory.
- Zdrowie jest na pierwszym miejscu, ale ważne jest też to, by postępować właściwie i planować w perspektywie średnio- i długoterminowej, a także myśleć o konsekwencjach poszczególnych ruchów - zaznaczył Dal Pino.
Jednocześnie wyjawił, że sektor piłkarski stracił w 2020 roku około 600 mln euro, to oczywiście pokłosie zamykania stadionów.
- Oczekujemy uwagi i wrażliwości ze strony rządu. Premier wyraźnie powiedział, że sektory dotknięte ograniczeniami otrzymają pomoc gospodarczą. Liczymy zatem na to, że nasza branża, która płaci ponad miliard euro podatków rocznie, otrzyma to, co zapowiedziano - podsumował szef Serie A.
Czytaj także:
> Robert Lewandowski może pobić rekord Gerda Muellera. Kolega z Bayernu w niego wierzy
> Widzew Łódź - Legia Warszawa pod znakiem zapytania. Koronawirus znów miesza