Liga Europy. Marek Wawrzynowski: Problemem Lecha Poznań jest krótka ławka (felieton)

Lech Poznań nie miał wiele do zaoferowania w Glasgow. Problemem trenera Dariusza Żurawia okazała się krótka ławka rezerwowych.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
piłkarze Lecha w starciu z Glasgow Rangers Getty Images / Robert Perry / Na zdjęciu: piłkarze Lecha w starciu z Glasgow Rangers
Były selekcjoner reprezentacji Polski, Leo Beenhakker, wielokrotnie pytany przez dziennikarzy o brak kluczowych graczy, odpowiadał zwykle: "Nie mam czasu zajmować się zawodnikami, których nie mam, ponieważ muszę zająć się tymi, którzy są obecni".

To mądre, ale też pouczające. Mecz Lecha Poznań w Glasgow z Rangersami pokazał poważny problem drużyny z Poznania - krótką ławkę rezerwowych.

Porażka ani przebieg spotkania nie zmienia tego, że Lech jest dziś najlepszym reprezentantem polskiej piłki w Europie. Gra piłkę ofensywną, otwartą. Gra - zachowując wszelkie proporcje - jak najlepsze europejskie drużyny. Tyle że w Glasgow było to widać tylko fragmentami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna bramka w Dębicy. Tak strzelają w III lidze

Spotkanie pokazało, że drużyna z Poznania jest uzależniona od Pedro Tiby. Oglądaliśmy zupełnie inne spotkanie niż w Poznaniu, przeciwko Benfice Lizbona. W tamtym meczu widzieliśmy świetną piłkę, Lech radził sobie doskonale w środku, miał szybkość. Przegrał, ale po świetnej grze. A przecież Tymoteusz Puchacz po spotkaniu z Rangers powiedział, że Szkoci nie są zespołem klasy Benfiki, nie mają takich "kozaków", jak się wyraził zawodnik z Poznania.

Tyle że Rangersi mieli, przy wciąż lepszej kadrze od polskiej ekipy, świetną organizację gry. Jakby powiedział Adam Nawałka, zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Zwłaszcza w defensywie. Lider szkockiej Premier League w tym sezonie w 12 meczach stracił zaledwie 3 bramki. W eliminacjach do Ligi Europy bramkarza Rangersów zdołał pokonać jedynie Brazylijczyk Marcao z Galatasaray.

Piłkarze Lecha oddali osiem strzałów w kierunku bramki gospodarzy, ale żaden nie był celny. Nie byli w stanie sforsować szkockiego muru. Brak Tiby, ale też Jakuba Kamińskiego, był aż nadto widoczny. Tiba daje dużo więcej możliwości w środku, nieszablonowe zagrania, umiejętność gry kombinacyjnej, zrobienia przewagi dzięki umiejętnościom technicznym. Kamiński dodaje szybkość, przydatną zwłaszcza przy przejściach z obrony do ataku. Ale też wiele innych ofensywnych możliwości.

Lech pozbawiony swoich gwiazd oddał Rangersom pole. Grał dobrze i odważnie na początku pierwszej i drugiej połowy, ale czas działał na korzyść rywali, którzy krok po kroku opanowywali sytuację i zyskiwali przewagę. Wynik 1:0 nie oddaje przewagi szkockiej drużyny.

Na pewno drużyna z Poznania nie przyniosła wstydu. Lech gra dobrą piłkę, nie boi się przeciwnika, jest nowoczesny, wykorzystuje możliwe środki. Ale pozbawiony kluczowych graczy, nie ma wielu opcji w ataku, staje się zbyt przewidywalny. Decydujące będą mecze ze Standardem Liege. Belgowie, podobnie jak Polacy, stoją pod ścianą i w teraz, w najbliższych spotkaniach, w Poznaniu i w Liege, zdecyduje się, która drużyna zostaje w grze, a która zostaje już tylko w charakterze "turystycznym". Lech w pełnym składzie ma spore szanse na to, by ostatnie mecze grać o stawkę.

ZOBACZ Moder: Ta gra przyniesie punkty

ZOBACZ inne teksty autora

Czy Lech Poznań wyjdzie z grupy w Lidze Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×