Fortuna I Liga. ŁKS wraca do walki o punkty po kwarantannie i "nie dostaje już w łeb"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Maksymilian Rozwandowicz (z lewej) i Jakub Tosik (z prawej)
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Maksymilian Rozwandowicz (z lewej) i Jakub Tosik (z prawej)

- Wcześniej cały czas dostawaliśmy w łeb i byliśmy bezradni. Dziś uczymy się jak być mądrzejszym zespołem - mówi Maksymilian Rozwandowicz, piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego. W sobotę łodzianie zagrają pierwszy ligowy mecz od 10 października.

Ełkaesiacy musieli zawiesić treningi i mecze ze względu na zakażenia wirusem SARS-CoV-2 w zespole. Do zajęć wrócili w poniedziałek, 26 października, a pierwszym przetarciem było spotkanie 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski z Unią Janikowo. Biało-czerwono-biali zwyciężyli 2:0.

- Przerwa w zajęciach z zespołem trwała tylko tydzień, a to przecież nie na tyle długo, żeby pojawiły się jakieś problemy. Nie wyszliśmy na boisko w Janikowie kilka godzin po zakończeniu kwarantanny. Przed meczem z Unią przepracowaliśmy sumienie cały tydzień - mówi w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu Maksymilian Rozwandowicz.

Zespół żyje i trenuje w ścisłym reżimie sanitarnym. Pandemia koronawirusa sprawiła, że na przykład Carlos Moros Gracia, hiszpański obrońca ŁKS-u, nie mógł spotkać się z rodziną, która miała przylecieć do Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...

- COVID utrudnia życie każdemu. Nikt z nas nie chce żyć w taki sposób, ale też nie wolno nam narzekać na zbyt wiele. Zdrowie jest teraz najważniejsze i nie ma sensu rozpaczać, że na przykład nie wolno nam iść do restauracji. Moim zdaniem lepiej skupić się na tym, jak pożytecznie wykorzystać czas spędzany w domach - powiedział w wywiadzie dla ŁKS TV.

Teraz Łódzki Klub Sportowy wraca do zmagań ligowych. W sobotę na Stadionie Miejskim przy al. Unii podejmie Chrobrego Głogów. W spotkaniu tym nie weźmie udziału Maciej Dąbrowski, który będzie pauzował za nadmiar żółtych kartek.

- Na szczęście w kadrze mamy zawodników bardzo uniwersalnych i tutaj wariantów jest kilka. Oczywiście ten, który wybrałem, mam w głowie. Nominalnymi środkowymi obrońcami są Carlos Moros Gracia i Daniel Celea, poza Jankiem Sobocińskim i Maćkiem Wolskim. Ktoś z tej dwójki wybiegnie w sobotę na boisko - zadeklarował trener Wojciech Stawowy.

Przed łódzkim zespołem bardzo dużo grania w listopadzie. 11 i 18 listopada biało-czerwono-biali nadrobią ligowe zaległości meczami z Koroną Kielce i Radomiakiem Radom, a po drodze - 14 i 22 listopada czekają ich jeszcze mecze "planowe" z GKS-em 1962 Jastrzębie oraz Puszczą Niepołomice. Zachowując proporcje, może to przypominać okres świąteczny w Premier League, który często bywa decydujący.

- Na pewno będzie to czas intensywny, bo dużo spotkań będzie rozgrywanych w krótkim odstępie czasowym. Natomiast na pewno to nie będzie okres, który zadecyduje która z ekip walczących o powrót do ekstraklasy, czy o awans do niej, już to sobie zapewni. Jest za wcześnie, żeby o tym mówić - stwierdził Stawowy.

Choć nadal jeszcze dyspozycja ełkaesiaków jest małą zagadką, po kilku meczach w Fortuna I Lidze można jednak pokusić się o stwierdzenie, że zespół trudno jest złamać. A już na pewno trudniej niż miało to miejsce w PKO Ekstraklasie.

- Wcześniej cały czas dostawaliśmy w łeb i byliśmy bezradni. Dziś uczymy się tego, jak być na boisku zespołem mądrzejszym. Jesteśmy w stanie zadać cios, a przy tym podejść do tematu w sposób bardziej niż w przeszłości wyrachowany. Nie chcemy dać się sprowokować i tak samo musi być, kiedy to rywal zdobędzie gola - ocenił Maksymilian Rozwandowicz.

Początek spotkania ŁKS-u z Chrobrym Głogów w sobotę 7 listopada o godzinie 12:40.

Czytaj też: Zagłębie Sosnowiec zmienia trenera. Krzysztof Dębek nie potrafił poprawić wyników

Komentarze (0)