Reprezentacja Polski pokonała Ukrainę 2:0 na Stadionie Śląskim (TUTAJ relacja z tego spotkania >>). To nie był wielki mecz Biało-Czerwonych, dość powiedzieć, że to rywale zagrali lepiej w tym spotkaniu i z jego przebiegu zasłużyli przynajmniej na remis.
Po meczu gorącym tematem jest nie tylko sama postawa Polaków, ale także fatalna murawa, która powraca jak bumerang. Podopieczni Jerzego Brzęczka nie mają szczęścia: praktycznie każde spotkanie u siebie muszą grać w fatalnych warunkach.
- Nie jestem odpowiedzialny za murawę. Dla nas to ciągle powtarzająca się historia, że nawierzchnie boisk, na których gramy w kraju, nie są optymalne. Mam nadzieję, że w którymś momencie odpowiedzialni za to ludzie przygotują murawę w odpowiedni sposób. Całe szczęście - odpukać - nikt nie odniósł poważniejszej kontuzji - powiedział Jerzy Brzęczek.
ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki chce powołań dla Milika i Grosickiego. "Nie wiem, czy stać nas rezygnację z takich graczy"
Po raz ostatni murawa fatalna była podczas październikowych meczów kadry w Gdańsku. Odpowiedzialna za nią firma Trawnik ma już na koncie wpadkę ze Stadionem Narodowym. W trawie spotkania z Włochami miały pojawić się "dziury", zawodnicy reprezentacji Italii otwarcie mówili, że tak złej trawy jeszcze nie widzieli.
Kilka tygodni temu rzecznik prasowy stadionu w Gdańsku, Marta Szymczak, zapewniała nas, że Trawnik wygrał, bo miał najlepszą ofertę. - Rozpatrywanych było kilka ofert, które złożyły firmy z całej Polski - operator wybrał najbardziej korzystną. Aktualna umowa z firmą Trawnik Producent została podpisana w tym roku - mówi.
Teraz krytycznie wobec murawy wypowiadał się także selekcjoner reprezentacji Ukrainy Andrij Szewczenko, który w trakcie swojej bogatej kariery widział wiele pięknych obiektów. - Ciężko nam się grało na tej murawie, bo nie była najlepszej jakości i trudno było kontrolować piłkę. Z tego wynikała pomyłka naszego golkipera, który poza tą wpadką grał nieźle - przyznał legendarny napastnik.
A jak wyglądało to na PGE Narodowym w Warszawie? Czarę goryczy przelało ostatnie eliminacyjne spotkanie Euro 2020 ze Słowenią. Murawa była w katastrofalnym stanie, na trawie zalegał piasek. Co ciekawe, zawodnicy poskarżyli się wówczas nawet premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który obiecał, że ta sytuacja na głównym stadionie się nie powtórzy.
Na PGE Narodowym murawa będzie inna, jednak problem w tym, że z powodu otwarcia szpitala polowego, Polacy wrócą tam prawdopodobnie dopiero w 2022 roku. Do tego czasu będą grać na innych stadionach.
Zobacz także: Rewolucja w polskiej kadrze trwa. Piłkarze z cienia za moment mogą stać się wizytówką