Liga Narodów. Włochy - Polska. Dlaczego Serie A jest atrakcyjnym kierunkiem dla polskich piłkarzy

Getty Images / Franco Romano/NurPhoto / Na zdjęciu: Piotr Zieliński
Getty Images / Franco Romano/NurPhoto / Na zdjęciu: Piotr Zieliński

W tym sezonie we włoskiej Serie A gra 11 polskich zawodników. Jesteśmy dziewiątą nacją we Włoszech. To spadek w stosunku do poprzedniego sezonu, co nie oznacza, że Polacy z Włoch wyjechali. Wciąż tu są, tyle, że w Serie B.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla polskich piłkarzy mecz z Włochami to zawsze świetna okazja, by pokazać się na tamtejszym rynku. Dla tych, którzy już tam grają i dla tych, którzy chcą wyjechać. Włoska Serie A stała się w ostatnich latach dla polskich piłkarzy małym eldorado, tak jak kiedyś była nim niemiecka Bundesliga. To efekt zmian w szkoleniu w Europie, ale też zmian na rynku transferowym oraz w przepisach.

Dziś w Serie A gra 11 polskich piłkarzy. Liczba ta skurczyła się znacznie, bo aż o 8 zawodników. Oczywiście nie jest tak, że wszyscy Polscy piłkarze nagle z Włoch wyjechali. W większości zostali. Są w Serie B, jest ich tam aż 14. W drugiej lidze włoskiej jesteśmy najliczniejszą nacją. Skąd się to bierze?

Zmiany geopolityczne, na europejskim rynku transferowym oraz w przepisach sprawiły, że dziś na zachód jest wyjechać łatwiej niż 20 lat temu. Przede wszystkim Polak dziś nie jest traktowany w krajach Unii Europejskiej jak obcokrajowiec. Dlatego też dużo łatwiej wyjechać do Włoch niż kiedyś do Niemiec. Wówczas wyjeżdżała ligowa elita, dziś wyjeżdżają w miarę tani zawodnicy z potencjałem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie sztuczki Hansiego Flicka. Dobry jest!

Polacy w czołowych ligach

Serie A (Włochy) 11
Bundesliga (Niemcy) 7
Premier League (Anglia) 4
La Liga (Hiszpania) 1
Ligue 1 (Francja) 1
Serie B (Włochy) 14
Premier Liga (Rosja) 4
Eredivisie (Holandia) 2
MLS (USA) 5
Super Lig (Turcja) 7

Tu dochodzą też różnice finansowe. Zmiany na europejskim rynku praw telewizyjnych ale też liczne błędy w zarządzaniu polskimi klubami, doprowadziły do tego, że dziś dla topowego polskiego klubu granica jeśli chodzi o wydatki transferowe wynosi 1,5 mln euro. I to też była kwota zapłacona jednorazowo za Bartosza Slisza przez Legię.

Tymczasem włoski klub za zawodnika z potencjałem jest w stanie wyłożyć 3-4 miliony euro. Długo żaden polski klub nie będzie mógł z tym konkurować. Pytanie – dlaczego zawodnicy wyjeżdżają do Włoch a nie do Niemiec, Anglii, Francji czy Hiszpanii?

Gdy pytaliśmy o to skautów pracujących w dużych zachodnich klubach, podkreślali, że nasi piłkarze nie są przygotowani technicznie i motorycznie do gry na najwyższym europejskim poziomie. Z Francji eliminuje ich właśnie motoryczność, z Hiszpanii technika i rozumienie gry, z Niemiec i Anglii wszystkie cechy. To kraje, które przeszły rewolucje szkoleniowe, poziom przygotowania zawodników jest dziś zupełnie inny niż 20 lat temu.

Artur Płatek, międzynarodowy skaut Borussii Dortmund i dyrektor sportowy Górnika Zabrze zauważa, że zmieniły się trendy.

- Gdy pod koniec lat 90. zaczynałem grać w Niemczech, na trzech najwyższych poziomach było wtedy ok. 90 zawodników z Polski. Dziś jest ich zdecydowanie mniej, gdyż polski piłkarz nie jest wystarczająco dobrze wyszkolony technicznie ani nie wytrzymuje tego poziomu intensywności, który jest w Niemczech – mówi.

- Liga włoska jest dla naszych graczy przyjazna, bo nie jest to liga tak intensywna jak niemiecka czy angielska, albo nawet czołówka ligi francuskiej - dodaje. Tu wystarczy obejrzeć mecz topowych drużyn najwyższej ligi juniorów w Polsce i w Niemczech, jest to w żaden sposób nieporównywalne, mówimy o innych dyscyplinach sportu.

Włosi jako jedyni nie przeszli poważnych systemowych zmian w szkoleniu. Nawet jeśli pojawiło się iluś utalentowanych zawodników, to nie jest to zjawisko masowe. Dla włoskiego klubu, zwłaszcza tego z mniejszym budżetem, transfer zawodnika z potencjałem, za 3-4 miliony euro jest bardzo atrakcyjny.

Polacy w Serie A

zawodnikklubwartość w mln euro (wg transfermarkt)
Piotr Zieliński Napoli 35
Wojciech Szczęsny Juventus 35
Arkadiusz Milik Napoli 27
Bartłomiej Drągowski Fiorentina 15
Karol Linetty Torino 10
Sebastian Walukiewicz Cagliari 7
Bartosz Bereszyński Sampdoria 6
Łukasz Skorupski Bologna 5,5
Kamil Glik Benevento 3,5
Arkadiusz Reca Crotone 2,4
Paweł Dawidowicz Hellas Werona 1,6

Oczywiście wiąże się to też z pojawieniem się na rynku "tranzytu". Bardzo prężnie w ostatnich latach działał tu znajomy prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, Gabriele Giuffrida. Zresztą prezes PZPN w przeszłości współpracował z włoskim agentem i nawet publicznie upominał się o wspomnienie jego roli przy transferze Krzysztofa Piątka do Milanu.

Właśnie znajomy Bońka przeprowadził ogromną część polskich transferów do Włoch. Spójrzmy na nazwiska zawodników, którymi chwali się na stronie internetowej: Krzysztof Piątek, Łukasz Skorupski, Bartosz Bereszyński, Thiago Cionek, Karol Linetty, Dawid Kownacki, Filip Jagiełło, Kamil Glik. Imponująca lista.

Na pewno dla rozwoju polskich piłkarzy transfer do Włoch jest korzystny. Wchodzą do dużo mocniejszej ligi niż nasza, jednocześnie nie potrzebują roku na adaptację, jak to ma miejsce np. w przypadku Bundesligi. Również inne przykłady naszych zawodników pokazały, że nie jesteśmy dziś przygotowani do gry w dużej piłce. Bartosz Kapustka odbił się od Premier League, podobnie było z Arkiem Milikiem w Bundeslidze. Musiał przejść okres przejściowy w Holandii i odnalazł się w Serie A.

Dziś powoli ten trend może ulegać zmianie. Polacy wciąż są atrakcyjni dla włoskich klubów, ale też chętniej po naszych piłkarzy sięgną inni. Problemy związane z pandemią mogą sprawić, że również kluby z Niemiec, Hiszpanii czy Francji spojrzą przychylniej na taniego Polaka.

ZOBACZ Davide Ballardini: Piątek ma zbyt wielu trenerów

ZOBACZ Gabrielle Giuffrida - włoski król polskiego rynku transferowego

Komentarze (0)