Fakt, że Robert Lewandowski nie wyszedł na boisko po przerwie zdziwił nie tylko kibiców, co widać na Twitterze, ale też komentującego mecz w TVP Marcina Żewłakowa, który insynuował, że to kara dla "Lewego" za słabszą grę albo odpowiedź na jego "niefortunne zachowanie" po meczu z Włochami. A partnerujący mu Jacek Laskowski sugerował, że to wynik zbyt małego zaangażowania napastnika w grę.
Tymczasem, o czym informowaliśmy już we wtorek (więcej TUTAJ), kapitan i selekcjoner ustalili, że jeśli Lewandowski zagra przeciwko w Holandii, to spędzi na boisku maksymalnie 45 minut. To efekt urazu mięśnia uda, którego "Lewy" nabawił się w drugiej połowie niedzielnego meczu z Włochami (0:2).
W poniedziałek kapitan Biało-Czerwonych nie trenował, a jego udział w spotkaniu z Holandią stanął pod dużym znakiem zapytania. We wtorek ćwiczył z zespołem, po treningu ból nadal mu dokuczał, ale mimo to zdecydował się na występ w środowym spotkaniu.
Zachowanie Lewandowskiego po ostatnim meczu z Włochami sprawiło, że wszyscy kibice w Polsce dowiedzieli się o napiętych stosunkach między kapitanem a selekcjonerem. Ponadto w pierwszej połowie środowego meczu kamery wyłapały wymianę zdań piłkarza i trenera, które dała szerokie pole do interpretacji zdjęcia "Lewego" już w przerwie.
Krótszy niż zwykle występ "Lewego" to jednak dowód na to, że panowie potrafią się porozumieć dla dobra drużyny narodowej - już przed spotkaniem było ustalone, że Lewandowski rozegra przeciwko Holandii 45 minut. Po końcowym gwizdku napastnik Bayernu potwierdził przed kamerą TVP Sport, że jego zmiana w przerwie była zaplanowana.
Poświęcenie kapitana nie poszło na marne, bo w 5. minucie to on uruchomił Kamila Jóźwiaka, który efektowny rajd zakończył strzałem na 1:0. Do przerwy Polska prowadziła z Holandią, by ostatecznie ulec jej 1:2.
ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Koźmiński nie zgadza się z Lewandowskim. "To nie taktyka była problemem. Byliśmy słabsi w każdym elemencie!"