Warto zacząć od tego, że w końcu było widać jakiś pomysł na grę. Polacy korzystali mocno ze skrzydeł, świetnego w odbiorze Grzegorza Krychowiaka wspierał Robert Lewandowski, który cofał się i pomagał w rozegraniu. To nasz najlepszy piłkarz asystował przy kapitalnym golu Kamila Jóźwiaka, a niewiele brakowało, by zaliczył drugą. Tym razem po prawej stronie popędził niczym Pendolino Przemysław Płacheta, ale trafił w słupek.
Oczywiście, że Holendrzy mieli więcej z gry, oczywiście, że oddawali więcej strzałów, mieli więcej rzutów rożnych i tak dalej. To jednak są rzeczy, co do których nie ma co mieć złudzeń. Holandia to inna kultura gry, piłka od najmłodszych lat nastawiona na atak, dominację. Fantastyczna technika użytkowa, wiele opcji podań, wynikających z gry bez piłki. To efekt szkolenia, które oni mają na najwyższym poziomie a my na niezbyt wysokim. Nie było to więc coś, czego byśmy się nie spodziewali.
Chodziło jedynie o to, żeby wykorzystać do maksimum potencjał tych piłkarzy, których mamy w reprezentacji Polski. I to się tym razem długo Jerzemu Brzęczkowi udawało. Po blamażu z Włochami (0:2), gdzie nie potrafiliśmy stworzyć dwóch przyzwoitych akcji, gdzie zostaliśmy sprowadzeni do roli akcesoriów treningowych, nagle okazało się, że ci zawodnicy mają jakość.
W końcu dobrze zagrał Piotr Zieliński, który haruje na całym boisku i wybiera dobre rozwiązania. A to dużo. Poza tym już na początku drugiej połowy wyprowadził dwa fantastyczne ataki, które mogły dać Polsce kolejne bramki. Gdyby grał tak w każdym meczu, byłbym spokojny o tę kadrę. Oczywiście nie przesądzamy jeszcze, czy mu "przeskoczyło", ale byłoby to fajnie. Od lat czekamy na ten dzień, gdy Zieliński zacznie grać regularnie dobre mecze. W 2013 roku typowałem go na lidera kadry a potem trzeba było świecić oczyma.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!
Przy takiej grze z szybkim wyjściem, będącymi w formie Zielińskim, Lewandowskim, Krychowiakiem oraz ze szczelną defensywą, można myśleć o czymś więcej niż tylko udziale w turnieju EURO 2021. Oczywiście Jan Bednarek miał nieco kłopotów z Memphisem Depayem, ale z czasem ataki Holendrów były coraz rzadsze i mniej groźne. Szkoda, że Bednarek w dość bezmyślny sposób faulował rywala w polu karnym, bo można było pokusić się o wygraną lub remis. Zawsze to inaczej wygląda.
Potem oczywiście zdominowali nas, strzelili bramki i ostatecznie wygrali mecz, ale było to już po tym, jak Jerzy Brzęczek zdjął kluczowych graczy z boiska. Przegrana prawie nigdy nie jest powodem do chwały, ale też nie ma co płakać. W porównaniu do meczu z Włochami jest skok jakościowy. Brzęczek przegrał mecz, ale znowu wygrał trochę czasu i spokoju.