Śląsk Wrocław zagrał w piątek lepiej niż w poprzednich meczach, jednak nie wystarczyło to do wygranej w Gdańsku. - Jak się przegrywa nie można być zadowolonym. Ta porażka jest dla nas gorzka, bo nasza gra wyglądała lepiej niż w poprzednim meczu z Górnikiem. W I połowie byliśmy dobrze zorganizowani, aktywni i strzeliliśmy bramkę - opisał sytuację Vitezslav Lavicka.
- Początek drugiej połowy nie był tak aktywny, nie potrafiliśmy utrzymać piłki i Lechia pokazała jakość. Gdańszczanie strzelili bramki przy dokładnie przygotowanych sytuacjach. Nie zamknęliśmy dośrodkowującego Conrado i z jednej strony to nasze błędy, z drugiej jakość piłkarska Lechii. Zmiany dały nam nową energię i wyrównaliśmy po rzucie wolnym. Dla mnie to bolesna lekcja przed kolejnymi meczami, bo strzeliliśmy dwie bramki na wyjeździe, a nie mamy nawet punktu. Musimy pracować dalej - dodał Czech.
Wrocławianie nie zaskoczyli trenera Lechii Gdańsk. - Dobrze znamy grę każdego zespołu w PKO Ekstraklasie, również Śląska. Spodziewaliśmy się, że nie zagra Musonda, bo grał ostatnio w drużynie narodowej Zambii i nie był gotowy. Śląsk pokazał swoją jakość i wykorzystał sytuacje, ale my skupiliśmy się na sobie. Doceniam klasę wrocławian, to drużyna z czołówki - powiedział Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ryiad Mahrez zrobił z obrońców pośmiewisko
- Kluczem do wygranej była konsekwencja. I połowa nie wyglądała źle, ale brakowało konkretów. Skorygowaliśmy to w przerwie, bo za dużo osób schodziło pod piłkę. Zmieniliśmy ustawienie bocznych obrońców, a Śląsk się cofnął i czekał na kontry. Poza tym graliśmy dobrze, budowaliśmy, graliśmy wyżej, z większym ryzykiem i to przyniosło efekty. Fajnie, że było przetarcie w Grudziądzu, z każdą połową zawodnicy czują się lepiej, bo nie graliśmy przez trzy tygodnie - stwierdził Stokowiec.
Piątkowy mecz był kolejnym, w którym gdańszczanie stracili gola jako pierwsi. - To element do poprawy, ale to też kolejny mecz w którym drużyna potrafi zareagować. Nie paraliżuje nas to i nie deprymuje. Wytrzymaliśmy to i drużyna potrafiła odpowiedzieć i zareagować. Niepotrzebna była stracona druga bramka w II połowie, ale Śląsk miał stały fragment gry i nasz były zawodnik Bartek Pawłowski pokazał swoją jakość. Odpowiedzieliśmy i z tego się cieszę. Graliśmy z klasowym przeciwnikiem - przekazał trener Lechii.
Dla wielu osób zaskoczeniem była obsada bramki. Od pierwszych minut zagrał Zlatan Alomerović, a nie jak zazwyczaj w lidze Dusan Kuciak. Alomerović popełnił błąd przy okazji pierwszego gola. - Mógł się zachować zdecydowanie lepiej, jeszcze to poddamy analizie z trenerem bramkarzy. Była grupa zawodników, która przechodziła koronawirusa i jednym z nich był Dusan Kuciak. Zlatan ciężko pracował, zagrał w Pucharze Polski i po to jest rywalizacja, żebyśmy mogli rotować i mieć gotowych bramkarzy. Zlatan dostał swoją szansę grania, a nie zapominajmy że to świetny bramkarz, który dwa razy zaprowadził nas do finału Pucharu Polski i cały czas jest do dyspozycji. Rywalizacja wszystkim wyjdzie na zdrowie, chciałbym na każdej pozycji mieć ją na takim poziomie - podsumował sytuację Piotr Stokowiec.
Czytaj także:
Pierwsze zwycięstwo Piasta Gliwice
Leszek Ojrzyński przed debiutem