PKO Ekstraklasa. Lechia - Śląsk. Brazylijska samba na gdańskim stadionie. Conrado zrobił różnicę

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarz Lechii Gdańsk Conrado (w środku) oraz Mark Tamas (z lewej) i Piotr Celeban (z prawej) ze Śląska Wrocław
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarz Lechii Gdańsk Conrado (w środku) oraz Mark Tamas (z lewej) i Piotr Celeban (z prawej) ze Śląska Wrocław

Lechia Gdańsk dzięki bardzo dobrej grze w drugiej połowie pokonała Śląsk Wrocław 3:2. W ekipie gospodarzy doskonałe spotkanie rozegrał Conrado. Brazylijczyk strzelił gola, a następnie zaliczył dwie asysty w pięknym stylu!

Przed meczem Piotr Stokowiec dokonał jednej zaskakującej zmiany. Dusana Kuciaka zastąpił w bramce Zlatan Alomerović, specjalista od meczów pucharowych. Vitezslav Lavicka dał natomiast szansę Fabianowi Piaseckiemu, który zagrał tam, gdzie zazwyczaj gra Erik Exposito.

Piłkarze Śląska Wrocław grali nieźle od samego początku i byli bliżej strzelenia gola. Alomerovicia w 17. minucie pokonał nawet Fabian Piasecki, jednak popełnił duży błąd techniczny przyjmując piłkę ręką. Sędzia Krzysztof Jakubik nie mógł postąpić inaczej, anulował bramkę.

Drużyna z Dolnego Śląska dążyła do gola i w końcu dopięła swego. W 20. minucie najpierw celnie strzelił Dino Stiglec - wtedy jeszcze obronił bramkarz Lechii. Po chwili jednak Alomerović skapitulował po mocnym uderzeniu Roberta Picha. Wrocławianie wyszli na prowadzenie, a Lechia miała o czym myśleć.

W końcu przez pewien czas gdańszczanie zaczęli przeważać, jednak cóż z tego, skoro dobrze zorganizowana obrona Śląska powodowała duży chaos w ofensywnych poczynaniach ekipy Piotra Stokowca? Pierwsze celne uderzenie Lechii miało miejsce po strzale Conrado, w 41. minucie spotkania.

Gospodarze dobrze zaczęli drugą połowę. Byli aktywni na boisku i udało im się to udokumentować. Po wrzutce z prawej strony Karola Fili piłkę niefortunnie zgrał do tyłu Mark Tamas. Ta trafiła pod nogi Conrado, który pokonał Matusa Putnockiego.

Mecz się nieco otworzył. Dla obu drużyn szanse na strzelenie gola mieli Bartosz Kopacz i Marcel Zylla , bramkę zdobył jednak kto inny i tutaj nie było wielkiej niespodzianki. Po świetnym podaniu Conrado, we właściwym miejscu znalazł się niezawodny Flavio Paixao, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.

Gdański zespół przeważał i mogło się wydawać, że kolejne gole są już tylko kwestią czasu. Trener Lavicka nie chciał jednak składać broni. W ciągu 11 minut wprowadził pięciu nowych zawodników! Przyniosło to oczekiwany rezultat bo po tym, jak piłkę ręką zablokował Michał Nalepa, pięknego bezpośredniego gola z rzutu wolnego strzelił były piłkarz Lechii Bartłomiej Pawłowski.

To był jednak mecz Conrado! Brazylijczykowi nie wystarczył gol i jedna asysta. Po tym jak rozegrał piłkę w polu karnym Śląska z Jakubem Kałuzińskim, podał ją do Łukasza Zwolińskiego, a ten od słupka strzelił trzecią bramkę dla Lechii! Gdańszczanie utrzymali prowadzenie, wygrywając z wrocławianami 3:2, dzięki czemu przegonili ich w ligowej tabeli.

Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 3:2 (0:1)
0:1 - Robert Pich 20'
1:1 - Conrado 56'
2:1 - Flavio Paixao 66'
2:2 - Bartłomiej Pawłowski 79'
3:2 - Łukasz Zwoliński 82'

Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerović - Karol Fila, Michał Nalepa, Bartosz Kopacz, Rafał Pietrzak - Jarosław Pietrzak, Jakub Kałuziński (90+1' Kristers Tobers) - Jaroslav Mihalik (86' Omran Haydary), Kenny Saief (69' Łukasz Zwoliński), Conrado (86' Mateusz Żukowski).

Śląsk Wrocław: Matus Putnovky - Piotr Celeban, Israel Puerto, Mark Tamas, Dino Stiglec - Krzysztof Mączyński, Waldemar Sobota (73' Maciej Pałaszewski) - Marcel Zylla (67' Bartłomiej Pawłowski), Mateusz Praszelik (77' Piotr Samiec-Talar), Robert Pich (76' Rafał Makowski) - Fabian Piasecki (73' Erik Exposito).

Żółte kartki: Kopacz, Saief, Nalepa (Lechia), Celeban (Śląsk).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Mecz odbył się bez udziału publiczności.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ryiad Mahrez zrobił z obrońców pośmiewisko

Źródło artykułu: