PKO Ekstraklasa: Warta Poznań - Wisła Kraków. Stare rachunki do wyrównania, sędzia nazwany złodziejem

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Warty Poznań
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Warty Poznań

"Złodzieje, złodzieje" - niosło się ze spokojnych zazwyczaj trybun stadionu Warty Poznań. Osiem lat temu zieloni rozegrali z Wisłą Kraków spotkanie (0:1), które wielu pamięta do dziś. Czas na rewanż.

25 września 2012 roku. "Biała Gwiazda" była wtedy zespołem środka tabeli ekstraklasy, a ekipa ze stolicy Wielkopolski - I-ligowcem. Oba zespoły wpadły na siebie w 1/8 finału Pucharu Polski i przy Drodze Dębińskiej ostrzono sobie zęby na ciekawy mecz.

Emocji nie zabrakło, ale zadbał o nie głównie sędzia Tomasz Wajda, który podyktował dla gości dwa rzuty karne - pierwszy niesłuszny, drugi już tak. Oba zostały zmarnowane - najpierw przez Maora Meliksona, a potem Rafała Boguskiego. Izraelczykowi się jednak upiekło, bo do piłki odbitej przez Adriana Lisa dopadł Cwetan Genkow i zdobył zwycięskiego gola dla krakowian.

Komedia sędziowskich pomyłek

Sędzia Wajda kompletnie nie panował nad wydarzeniami na boisku. Dość powiedzieć, że gdy z drugiej jedenastki Boguski trafił w słupek, a potem dobił własne uderzenie, arbiter początkowo uznał bramkę, choć nie mógł tego zrobić, bo bez interwencji bramkarza, wykonawca karnego nie może strzelać ponownie. Arbiter z Żywca cofnął decyzję dopiero po protestach zawodników Warty, a także reakcji sędziego asystenta.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, poprzeczka, a potem... coś niewiarygodnego! To może być bramka roku

To nie był koniec. Największe wzburzenie w "ogródku" wywołała sytuacja z samej końcówki, gdy w polu karnym Wisły Gordan Bunoza kopnął w głowę Tomasza Magdziarza. Na czole kapitana zielonych został wyraźny ślad po bucie wiślaka, mimo to sędzia nie wskazał na "wapno".

- Pan Wajda powinien się przenieść do kinematografii. Niech reżyseruje filmy, a nie mecze. Jego postawa była dramatyczna. Wszelkie sporne sytuacje gwizdał na korzyść Wisły - grzmiała po ostatnim gwizdku ówczesna prezes Warty, Izabella Łukomska-Pyżalska. Kibice też byli wściekli, pożegnali arbitrów gwizdami i stekiem wyzwisk, nazywając ich złodziejami. Nie zmieniło to jednak wyniku i po zwycięstwie 1:0, do ćwierćfinału awansowała "Biała Gwiazda".

Rewanż po niemal dekadzie

Ponad osiem lat trzeba było czekać, aż obie drużyny spotkają się w meczu o stawkę po raz kolejny. Tym razem będzie to starcie ekstraklasowe. - Nie mówimy o tamtym meczu w szatni, ale doskonale pamiętam jego przebieg. Pamiętam też obrazki ze śladem buta na czole Tomka Magdziarza. Teraz mamy okazję poprawić bilans spotkań z Wisłą, choć to będą inne rozgrywki i inny stadion - przyznał Piotr Tworek.

Obecny trener zielonych wtedy w klubie nie pracował, ale odszedł z niego raptem kilka miesięcy wcześniej, gdy przestał pełnić funkcję asystenta (współpracował z Bogusławem Baniakiem, Czesławem Jakołcewiczem, Arturem Płatkiem, Jarosławem Araszkiewiczem i Czesławem Owczarkiem). Pucharową potyczkę z Wisłą pamięta za to dwóch zawodników obecnej kadry poznaniaków - Adrian Lis i Michał Jakóbowski. Z ówczesnego składu "Białej Gwiazdy", przy Reymonta występuje jeszcze tylko Rafał Boguski.

Walka o domowe przełamanie

W sobotę Warta spróbuje przede wszystkim odczarować stadion w Grodzisku Wlkp., na którym w trwającym sezonie nie zdobyła jeszcze ani jednego gola. - Nasz ogólny dorobek, dziesięć punktów, nie jest taki mały, ale bardzo brakuje nam dobrych występów u siebie. Na końcu oczywiście nie będzie się liczyć, gdzie wygrywaliśmy spotkania, mimo to denerwuje nas radość rywali za ścianą w szatni. Nie chcemy przegrywać w Grodzisku, tym bardziej, że w I lidze do tego nie przywykliśmy. Umiemy sobie radzić z problemami i ten też pokonamy. Jest coś prawdziwego w stwierdzeniu, że im gorzej, tym lepiej. Nas nic nie jest w stanie wybić z rytmu, jesteśmy twardzi - dodał Tworek.

Beniaminek wciąż nie może grać w najsilniejszym składzie. - Do kłopotów kadrowych zdążyliśmy już przywyknąć. Traktujemy to jako kolejną przeszkodę do pokonania. Niestety na pewne sprawy nie mamy wpływu, ale w przerwie na kadrę popracowaliśmy mocno nad tym, co poprawić akurat możemy. To były podstawowe elementy: mocne dośrodkowanie z różnych fragmentów boiska, wejście w pole karne i wykończenie. Treningi wyglądały dobrze, ale zadowolony będę dopiero wtedy, gdy przełożymy te elementy na mecz - zaznaczył.

Spotkanie Warta Poznań - Wisła Kraków rozpocznie się w sobotę o godz. 20.00.

Czytaj także:
Liga Narodów: znamy podział na dywizje i nowych potencjalnych rywali Polaków
Premier League: afera wokół transmisji w PPV, angielscy kibice ogłosili bojkot i zmusili organizatora do zmian

Komentarze (1)
avatar
Witalis
21.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Historyczne kluby założone gdy Polski nie było na mapach (Wisła 1906, Warta 1912) zasługują na spotkania rozgrywane w duchu fair play. Oby taki był dzisiejszy mecz.