Fortuna I Liga: ŁKS Łódź potknął się, ale nie zamierza zwalniać. Arkadiusz Malarz: Nie zwątpimy w siebie

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Arkadiusz Malarz
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Arkadiusz Malarz

Jedenaście meczów bez porażki wytrwali piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego w Fortuna I Lidze. Ich pogromcą w środę okazał się Radomiak Radom. - W szatni była złość i rozgoryczenie. To sportowa złość - zdradził kapitan ŁKS-u Arkadiusz Malarz.

Łodzianie wciąż są w trakcie meczowego maratonu. Środowe spotkanie z Radomiakiem w Radomiu było ich czwartym w serii pięciu rozgrywanych co 3-4 dni. Drużyna trenera Wojciecha Stawowego uległa 0:1 po golu Leandro z rzutu karnego w końcówce spotkania i doznała pierwszej porażki w sezonie Fortuna I Ligi.

- Zdecydowanie szkoda tych trzech punktów straconych. Remis byłby dobrym wynikiem w dzisiejszym spotkaniu. Karny?. Maks Rozwandowicz mówił, że nie było kontaktu. To już się stało i nie mamy na to wpływu. Nie możemy tego zmienić - mówił po meczu wyraźnie rozgoryczony Arkadiusz Malarz.

Ełkaesiacy, podobnie jak w poprzednich spotkaniach, w pierwszej połowie mieli delikatną przewagę optyczną, ale trudno było skruszyć mur defensywny Radomiaka. W drugiej części gry na szarże zabrakło już sił. Zarówno kapitan ŁKS-u, jak i trener Wojciech Stawowy zwracali uwagę na to, że gospodarze bronili się niemal całym zespołem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela brat Wayne'a Rooneya. Bramka-marzenie

- Po meczu nie było śmiechu w szatni, bo nie miało prawa być. Była sportowa złość i rozgoryczenie. Nie ma czasu na załamywanie się, bo naszym głównym celem jest awans. Trochę boli ta porażka, bo chcieliśmy podtrzymać serię. Trzeba zainkasować trzy punkty. Nie zwątpimy w swoje umiejętności. To jest po prostu sportowa złość, po porażce - uważa Malarz.

Ostatnim meczem w tym mini-maratonie biało-czerwono-białych będzie niedzielne starcie z Puszczą Niepołomice, która w tym sezonie pokonała już u siebie m.in. Górnika Łęczna czy Odrę Opole. Sprawiła też sporo kłopotów Arce w Gdyni.

-  Pomysł na drużynę Puszczy mamy już od dawna i go skrupulatnie realizujemy. Nie chcę mówić na czym on ma polegać - przyznał Wojciech Stawowy - Powiem jedno: jeżeli zawodnicy będą realizowali założenia taktyczne i to, co jest nakreślone dla nich przed meczem, jestem spokojny o grę drużyny. Wiem, że ci chłopcy potrafią świetnie grać w piłkę. Dobra gra po części jest też gwarancją dobrego wyniku sportowego. To powinno iść ze sobą w parze - podkreślił.

Do końca rundy jesiennej zaplecza PKO Ekstraklasy pozostało łódzkiej ekipie pięć meczów. Na razie najbardziej po piętach depcze jej Bruk-Bet Termalica Nieciecza, która po nadrobieniu zaległości, może w przyszłym tygodniu przejść pozycję lidera.

- Jeżeli ktokolwiek nam zagraża to tylko my sami sobie, jeśli coś odpuścimy lub z czegoś nie będziemy sobie zdawać sprawy albo jeśli wkradną się do nas kwestie związane z rutyną. Musi cały czas obowiązywać pokora, ciężka praca i dążenie za wszelką cenę do tego, aby zrealizować cel. Tak postępują prawdziwi mężczyźni i piłkarze. Tego oczekuję od swoich zawodników - zakończył Stawowy.

Początek spotkania ŁKSu z Puszczą na Stadionie Miejskim przy al. Unii w niedzielę o godzinie 12:40. Relację na żywo przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Czytaj też: Fortuna I Liga. Widzew Łódź dostał w Niecieczy lekcję. Ważna rola Miłosza Mleczki

Komentarze (1)
avatar
Peter Stiepa
22.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ciekawe czy dalej klebie w reawe po straconej bramce... smieszny gosc