Fortuna I Liga. Widzew Łódź dostał w Niecieczy lekcję. Ważna rola Miłosza Mleczki

- Pretensje możemy mieć tylko do samych siebie. Rywal zasłużył na duży szacunek - podkreślał po przegranym 0:2 meczu z Bruk-Betem Termaliką w Niecieczy trener Widzewa Łódź Enkeleid Dobi.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Miłosz Mleczko WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Miłosz Mleczko
Na pięciu spotkaniach łodzianie zakończyli serię meczów bez porażki. O podtrzymanie jej było w Niecieczy bardzo trudno już od pierwszych minut, bo już w dziewiątej gola dla Bruk-Betu Termaliki zdobył Adam Radwański.

- Przygotowaliśmy sobie ten mecz inaczej, ale myślę, że mogę pochwalić swoją drużynę za drugą połowę, bo stawiliśmy w niej czoła gospodarzom. Organizacja gry po przerwie była dużo lepsza. Lecz pierwsza część spotkania mogła się skończyć równie dobrze wynikiem 2:0 czy 3:0, ale nie stało się tak między innymi dzięki dobrej postawie naszego bramkarza - powiedział trener Enkeleid Dobi na pomeczowej konferencji prasowej.

Kibiców Widzewa Łódź może jednak martwić postawa piłkarzy w ofensywie. W Niecieczy czerwono-biało-czerwoni nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ryiad Mahrez zrobił z obrońców pośmiewisko

- Nasze wybory przy tych akcjach nie były dobre. Myślę, że mogliśmy pokusić się o jedną bramkę, ale i tak ten mecz to dla nas bardzo ważna nauka i lekcja. Cieszy mnie to, że przez część spotkania umieliśmy stawić czoła takiej drużynie jak Bruk-Bet Termalica. Niestety do domu wracamy bez punktów - zakończył Dobi.

Z kolei Bruk-Bet Termalica w tym sezonie idzie jak burza. Piątkowe zwycięstwo z Widzewem było jedenastą wygraną Słoni w rozgrywkach Fortuna I Ligi.

- W pierwszej połowie graliśmy zdecydowanie lepiej. Mieliśmy sytuacje, żeby podwyższyć wynik i spokojniej grać w drugiej. Kreowaliśmy okazje, dobrze zarządzaliśmy przestrzeniami na boisku. W pierwszych 10-15 minutach po przerwie pojawiło się w naszych poczynaniach trochę nerwowości i błędów indywidualnych przy wyprowadzeniu piłki czy strat własnych. Później to już uporządkowaliśmy - uważa Mariusz Lewandowski, szkoleniowiec piłkarzy z Niecieczy.

Cieszy go również gra zawodników rezerwowych. To właśnie Martin Zeman i Patrik Misak byli bohaterami akcji, która dała gola na 2:0 w końcówce spotkania. Relację z niego przeczytasz TUTAJ.

- Z dobrej strony pokazali się zmiennicy, którzy chcieli pomóc i dali zespołowi jakość. Teraz trzeba to spotkanie dobrze przeanalizować i zobaczyć, gdzie popełniliśmy błędy i odpowiednio przygotować się do ciężkiego wyjazdowego meczu z Puszczą w Niepołomicach - powiedział Lewandowski.

Zaległe spotkanie w Niepołomicach, które zostanie rozegrane 25 listopada, będzie mieć dla Bruk-Betu Termaliki duże znaczenie. Jeśli uda jej się wygrać, przeskoczy w tabeli Łódzki Klub Sportowy i obejmie prowadzenie na zapleczu PKO Ekstraklasy.

Sprawdź również: Fortuna I liga. Czarne chmury nad GKS-em Bełchatów. Piłkarze i trenerzy wydali oświadczenie. "Jesteśmy oszukiwani"

Czy Bruk-Bet Termalica zostanie na stałe liderem Fortuna I Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×