PKO Ekstraklasa: premierowa bramka Oskara Zawady w Rakowie Częstochowa. "Bardzo jej potrzebowałem"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Oskar Zawada (z lewej)
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Oskar Zawada (z lewej)

W swoim czwartym ligowym meczu w czerwono-niebieskich barwach Oskar Zawada zdobył pierwszego gola dla Rakowa Częstochowa. Napastnik z Olsztyna trafił na 2:0 w wyjazdowym meczu z Lechem Poznań. - Teraz już powinno być mi łatwiej - mówi 26-latek.

Nie da się ukryć, że w drużynie wicelidera PKO Ekstraklasy jest z kogo wybierać na pozycji środkowego napastnika. Trener Marek Papszun ma do dyspozycji Vladislavsa Gutkovskisa oraz Oskara Zawadę, który w październiku przeszedł do Rakowa z Wisły Płock. W niedzielę po raz drugi rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce ekipy z Częstochowy i zdobył dla niej pierwszego gola w karierze.

Ta bramka doda mi pewności siebie. Potrzebowałem jej. Już w spotkaniu z Górnikiem było blisko, ale wtedy sędzia niestety gola nie uznał. Teraz powinno mi być łatwiej, dlatego jestem bardzo zadowolony z tego trafienia - powiedział Zawada w wywiadzie dla klubowej strony internetowej.

26-letni napastnik mógł tego dnia pokusić się o jeszcze jedno trafienie. W pierwszej połowie otrzymał podanie od Iviego Lopeza, ale nie udało się pokonać Filipa Bednarka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!

- Kąt był zbyt duży, żeby strzelać lewą nogą. Poszedłem z piłką dalej, wydaje mi się, że to była dobra decyzja. Oczywiście mogłem uderzyć to lepiej. Mocniej i bardziej precyzyjnie do boku - tłumaczył zawodnik.

Raków Częstochowa rozegrał w Poznaniu bardzo emocjonujący i miły dla oka mecz. Ekipa prowadzona wyjątkowo przez Goncalo Feio prowadziła z Lechem już 2:0, ale ostatecznie skończyło się na remisie 3:3. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.

- Trochę zabrakło nam szczęścia w ofensywie. Z kolei na takie gole, które strzela Lech też ciężko zareagować. To są "stadiony świata". Ostatecznie doprowadziliśmy do wyrównania dzięki determinacji drużyny, którą było widać od samego początku. To też cieszy, że chcemy grać swoją piłkę bez względu na to czy prowadzimy czy przegrywamy - ocenił Zawada.

Z drugiej strony mało brakowało, by piłkarze spod Jasnej Góry nie wywieźli ze stolicy Wielkopolski ani jednego punktu. W doliczonym czasie gry gola wyrównującego zdobył Daniel Szelągowski.

- Mecz był wymagający, Lech zagrał bardzo dobrze, długo utrzymywali się przy piłce. Musieliśmy czekać na swoje okazje, ale kiedy już wychodziliśmy z kontrą, to potrafiliśmy stworzyć zagrożenie. Remis jest sprawiedliwy - zakończył napastnik Rakowa.

Po 10 rozegranych meczach czerwono-niebiescy zajmują drugie miejsce ze stratą dwóch punktów do prowadzącej Legii Warszawa. W następnej serii gier częstochowianie zmierzą się w Bełchatowie z Wartą Poznań.

Czytaj też: Lech Poznań zawodzi, nowa umowa Dariusza Żurawia nie wzbudza zachwytów. W tle stare demony

Komentarze (0)