ŁKS czy cztery miliony?

Prezes ŁKS Łódź, Grzgorz Klejman ma twardy orzech do zgryzienia. Albo zdecyduje się zostawić klub i tym samym straci cztery miliony złotych, które zainwestował, albo podejmie wyzwanie i wyłoży pieniądze na grę w pierwszej lidze - czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Pod koniec ubiegłego sezonu Grzegorz Klejman przeznaczył 2,5 miliona złotych na spłatę długu. Wówczas miał nadzieję, że ŁKS w sezonie 2009/10 będzie grał w ekstraklasie i dostanie pieniądze od Canal+. Okazało się jednak inaczej i główny udziałowiec klubu swoich pieniędzy nie odzyska.

Klejman podjął również inną, jeszcze bardziej istotną decyzję. Odkupił większość akcji od litewskiego biznesmena Algimantasa Breikstasa, a wartość tej transakcji oceniana jest na około 1,5 miliona złotych. 52-letni biznesmen oświadczył wtedy, że to on rządzi w klubie, a drugi ze współwłaścicieli, Daniel Goszczyński został odsunięty na boczny tor. - Jeśli Daniel chce mieć wpływ na to, co dzieje się w spółce, to niech zacznie wykładać własne pieniądze. Jeśli natomiast Goszczyński nie odda pożyczonych pieniędzy na spłatę zadłużenia do 31 sierpnia, to jego akcje automatycznie przejmę ja - mówił.

Niestety pod koniec maja okazało się, że ŁKS nie dostanie licencji na grę w ekstraklasie i najbliższy sezon spędzi na jej zapleczu. Decyzja nie uległa zmianie mimo wielu odwołań i skarg. Klub z al. Unii nie dostanie również dwóch milionów złotych z tytułu wywalczenia siódmego miejsca w ubiegłym sezonie.

Teraz Klejman musi zdecydować, czy będzie próbował wyciągnąć ŁKS z powrotem do elity, czy też zostawi swój klub i straci zainwestowane pieniądze.

Źródło artykułu: