PKO Ekstraklasa. Raków Częstochowa - Warta Poznań. Rozgoryczony Piotr Tworek: To jest gra o nasze rodziny i pieniądze

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: trener Piotr Tworek
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: trener Piotr Tworek

- Większość zawodników u nas rozumie, że to jest gra o nasze rodziny, pieniądze i to nie jest rekreacja. Tak musimy podchodzić do swoich obowiązków - mówił zły trener Warty Poznań Piotr Tworek po porażce 0:1 z Rakowem Częstochowa.

Ekipa spod Jasnej Góry w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze. Do jedenastej serii gier przystępowała jako wicelider PKO Ekstraklasy, a po niej jest znów na czele ligi. O wygraną z Wartą Poznań nie było jednak łatwo. Gol na wagę zwycięstwa padł z rzutu karnego w 90. minucie. Do siatki trafił Vladislavs Gutkovskis.

- To było spotkanie z drużyną, która przyjechała z jednym jasnym celem: nie stracić bramki i wszelkimi sposobami nie pozwolić nam na grę w piłkę. Trudno było o sytuacje bramkowe, ale licząc gola i VAR mieliśmy cztery klarowne, gdy przeciwnik nie miał żadnej. Aby wygrać mecz, trzeba oddać strzały celne. Warta nie oddała żadnego uderzenia. Dobrze zamknęli drogę do bramki, a my po raz kolejny mimo tego, że mieliśmy słabszy dzień wygraliśmy. I to jest sztuka. Na naszym poziomie gdy piłkarzom wszystko gra, mamy najwięcej bramek. To nie jest przypadek. Jeśli chcemy marzyć o czymś więcej, musimy wygrywać takie mecze w takie trudne dni - ocenił II trener Rakowa Częstochowa Goncalo Feio zastępujący zawieszonego za czerwoną kartkę Marka Papszuna.

Zupełnie inne emocje miał w sobie trener Warty Poznań Piotr Tworek, który wyraźnie był zły rozstrzygnięciem na boisku. Jego drużynie bardzo niewiele brakowało do tego, by z Bełchatowa wywieźć punkt.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wiało jak diabli. Tak padł kuriozalny gol!

- Drzemią w nas spore emocje po ostatnim gwizdku. My nie jesteśmy źli, ale bardzo rozgoryczeni tym spotkaniem, ponieważ zdając sobie sprawę z siły Rakowa i ogromnej pracy, którą wykonaliśmy przez tydzień. Na boisku mój zespół realizował to, co sobie założyliśmy. Wiedzieliśmy, że w pewnych momentach byliśmy słabsi. Raków lepiej operował piłką, ale nie stwarzał sobie klarownych sytuacji mogących zagrozić stratą bramki - zaczął.

- Większość zawodników u nas rozumie, że to jest gra o nasze rodziny, pieniądze i to nie jest rekreacja. Tak musimy podchodzić do swoich obowiązków. Mimo porażki, nasza konsekwencja jest na wysokim poziomie mimo że w końcówce meczu się to trochę załamało. To my ułatwiliśmy Rakowowi zwycięstwo. Nie prowadzili tego meczu w taki sposób, że mogą być w stu procentach przekonani o swojej sile. Dziękuję zespołowi za heroizm na boisku - powiedział.

Najlepszą okazją dla Zielonych był strzał Jana Grzesika w pierwszej części gry. Później jednak Raków za wszelką cenę chciał zdobyć bramkę poprzez dośrodkowania lub stałe fragmenty.

- W drugiej części byliśmy ofensywnym zespołem. Chcieliśmy nie pozwolić rozgrywać piłki Rakowowi od bramki, bo tak oni budują te ataki. Mieliśmy problem z Piątkowskim, który wprowadzał piłkę w naszą strefę obrony. Skorygowaliśmy to ustawienie w przerwie i już nie było takiego zagrożenia. Końcówka polegała na tym, by dwie linie dobrze asekurowały i do 90. minuty wychodziło nam to bardzo dobrze. Moglibyśmy stworzyć jedną akcję, która mogłaby się skończyć bramką. Taką akcję miał Jan Grzesik - podsumował.

Z kolei Raków choć tym razem zdobył tylko jednego gola, i to po rzucie karnym, nadal nie przestaje punktować. Zdaniem trenera Feio kibice mogą być spokojni o skuteczność i o przygotowanie fizyczne drużyny w końcówce rundy.

- Jesteśmy też według rankingu xG (statystyka goli oczekiwanych - przyp. red.) na pierwszym miejscu w ekstraklasie. Nie ma powodu, by się martwić po takim meczu. Tworzymy dużo sytuacji. W meczu z Lechem strzeliliśmy trzy bramki.  Pracujemy konsekwentnie, a i tak chcemy być lepsi. Sytuacja Iviego? Bramkarz poszedł w ciemno na długi słupek. Dobrze chciał skorygować ustawienie, uderzyć po krótkim słupku. To są tylko ludzie. Nawet piłkarze o wysokich umiejętnościach - tłumaczył.

- Nie przypominam sobie problemów fizycznych, kondycyjnych. To kolejna rzecz, którą się nie przejmujemy. Nasi kibice nie mają się co martwić o przygotowanie fizyczne. Będziemy jedną z najbardziej intensywnie grających drużyn w lidze - zapewnił asystent Marka Papszuna.

W następnej serii gier Raków zmierzy się we Wrocławiu ze Śląskiem, a Warta uda się do Białegostoku na mecz z Jagiellonią.

Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy po niedzielnych meczach

Komentarze (0)