Nie mamy sześciu milionów euro na transfery - rozmowa z Jackiem Bednarzem, dyrektorem sportowym Wisły Kraków

W rozmowie ze Sportowymi Faktami Jacek Bednarz wyraża swoje zdanie na temat Polskiego Związku Piłki Nożnej, korupcji oraz Jagiellonii Białystok. Opowiada także o planach Wisły Kraków w następnym sezonie i pozycji trenera Macieja Skorży w zespole.

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Tomasz Kozioł: Jak oceni Pan ostatnie spotkanie Wisły z Jagiellonią Białystok?

Jacek Bednarz: Myślę, że z gry mógłby być nawet remis, bo momentami Jagiellonia mogła się bardzo podobać. Przede wszystkim należą się dla niej pochwały za to, że się nie przestraszyła, zagrała rozsądny futbol. Nie odkrywała się, ale potrafiła momentami stworzyć groźne sytuacje pod bramką Wisły, a niewielu zespołom to ostatnio się udaje. Przegrała chyba dlatego, że byliśmy mądrzejsi i skuteczniejsi.

Jak podobała się panu białostocka publiczność?

- Bardzo fajnie. To jest taki stadion, na który zawsze chętnie się przyjedzie, bo jest bezpiecznie. Kibice fantastycznie dopingują swój zespół. Jechałem przez całe miasto, wszędzie widziałem kibiców w szalikach, a mimo to mogłem spokojnie, bezpiecznie przejechać. Tak samo było na meczu w Pucharze Ekstraklasy, też spokojnie wróciłem i to jest piękne. Na boisku jest walka, na trybunach doping,a potem wszyscy możemy spokojnie wrócić do swoich domów.

W ostatnich spotkaniach Jagiellonia zawodzi. Poniosła cztery porażki z rzędu, ale dopiero w meczu z Wisłą zagrała naprawdę dobrze. Czy mimo, wydaje się dużej, bo 5-punktowej przewagi nad strefą barażową daje Pan Jagiellonii szanse na utrzymanie?

- Myślę, że z taką grą jaką Jaga pokazała w sobotę to na pewno może spokojnie pokusić się o zwycięstwo w każdym meczu. Prawda jest taka, gdy drużyna broni się przed spadkiem, o błędach decyduje nerwowość i momentami też to było widać. Jagiellonia meczu z Wisłą nie musiała przegrać. Ciśnienie z zawodników z Białegostoku trochę zeszło, grali przeciwko drużynie, która była faworytem i każde udane zagranie było nagradzane brawami. W sytuacji, gdy jest przeciwnik, który trzeba pokonać, bo jest w zasięgu, to wtedy to ciśnienie jest większe. Ta drużyna jest zlepkiem młodych zawodników i tych, którzy mają dużo doświadczenia, tak więc jestem spokojny, że ten miks, przynajmniej jeżeli chodzi o zdobycz punktową i z wynikami spokojnie będzie na tym samym miejscu w tabeli, na którym jest obecnie.

Jakie ma pan zdanie na temat abolicji?

- Chciałbym, żeby tej korupcji nie było. Po tym co się dzieje myślę, że nie ma takiego mądrego, a ja nie czuję się na siłach, aby jakieś salomonowe orzeczenie wydać. Wiem, że sprawa jest niejednoznaczna. Z jednej strony są osoby, które w tej korupcji uczestniczyły, a z drugiej ludzie, którzy na stadiony przychodzą, jak kibice. Są również osoby, które nie brały w tym udziału i karanie wszystkich i to bardzo surowo, tych zamieszanych w korupcję oznacza też karę dla osób, które nie brały udziału w korupcji . Czy kibic w Kielcach, czy kibic w Białymstoku jest winny temu, że ktoś kiedyś w klubie się za to brał? Nie. Natomiast jeżeli klub będzie relegowany np. do trzeciej ligi, to oznacza dla wiernego fana tych drużyn olbrzymią stratę. Kary na pewno muszą być, bo chciałbym przede wszystkim, aby te osoby, którym udowodniono korupcję, żeby one nigdy nie mogły wrócić do sportu, żeby nie mogły tego środowiska dalej zakażać, zarażać tym swoim postępowaniem. Chciałbym grać w lidze czystej, w której decydują umiejętności, pomysł jak wygrać z przeciwnikiem, a nie interesy pod stołem.

Z jednej strony jest ostatnio zatrzymany za korupcję Dariusz Wdowczyk, za którym w jednym z wywiadów wstawił się szef szkolenia PZPN i wydawania licencji trenerom Jerzy Engel, a z drugiej Artur Płatek, któremu Engel nie chce wydać licencji UEFA Pro, ponieważ nie ma wymaganego stażu w drugiej lidze. Dla przypomnienia takiego stażu nie posiada także m.in. Marek Zub, a mimo to może prowadzić Widzew w Orange Ekstraklasie...

- Ja w ogóle nie zgadzam się z tą polityką, którą prowadzi Polski Związek Piłki Nożnej, bo on wybiórczo daje te licencje niektórym ludziom, którym uważa, że warto, a innym nie. Ten przykład, który pan podał jest doskonały. Dla mnie trener Artur Płatek jest osobą ze wszech miar godną, aby tę licencję dostać, bo on prowadzi Jagiellonię jako trener, nie podpiera się niczym innym, jak swoją wiedzą i umiejętnościami. Tacy ludzie powinni w sporcie pracować, natomiast mówienie, że pan Wdowczyk jest młodym, utalentowanym trenerem, to jest jakieś nieporozumienie, bo on jest utalentowany do robienia bardzo nieprzyjemnych i nieczystych interesów, a jego sukcesy, o czym słyszymy, były budowane na czymś takim - na oszustwie. Ja absolutnie nie uznaję go za takiego trenera, ja go w ogóle nie uważam za trenera. Wygląda na to, że jest przede wszystkim przestępcą.

Jeszcze kilka dni temu Wdowczyk był przeciwnikiem korupcji. Co Pan sądzi, o tym, że Wdowczyk już dwa dni po zatrzymaniu i przyznaniu się do win zasiadł na ławce trenerskiej Polonii Warszawa w meczu z Lechią Gdańsk?

- On na pewno kpi z nas wszystkich, którzy chodzą na stadiony, czuje się bezkarny i uważa, to za coś normalnego. Jak widzę nie tylko ja, ale inni ludzie są też oburzeni tym faktem?

Na chwilę rozmowę przerywa Czesław Michniewicz i zwraca się do Bednarza: - Gratuluję i przekazuję koronę.

- Wdowczyk myśli, że my jako osoby patrzące z boku nie mamy prawa tego ocenić. Wprost przeciwnie, my to powinniśmy ocenić. Problem korupcji wg. mnie jest problemem tego rodzaju, że mniej chciałbym o tym mówić, a więcej robić, to znaczy chciałbym być uczciwy, chciałbym grać fair i jeśli trzeba przegrać, to trzeba się z tym pogodzić - jak człowiek. Bo mi zabrakło pomysłu, umiejętności i mam wrażenie im więcej się o tym mówi, są takie osoby jak pan podał, że im więcej one o tym mówią, tym więcej mają zapewne za uszami.

Gratuluję mistrzostwa Polski. Czy zwycięstwo w derby Krakowa będzie tym wymarzonym momentem, aby przypieczętować mistrzostwo?

- Będzie to pierwsze moje mistrzostwo, jako dyrektora sportowego, a jest to moja druga praca na tym stanowisku, tak więc będzie mi ono smakowało, proszę mi wierzyć w każdych okolicznościach. Będziemy chcieli jeszcze wygrać wszystkie mecze, które się da. Będziemy dumni z tego mistrzostwa, ponieważ gramy dobry futbol. Drużyna z ósmego miejsca z ubiegłego sezonu wylądowała na pierwszym, ale też po tym wszystkim co się dzieje w naszym futbolu jestem pewny, że jest to mistrzostwo wygrane na boisku. Jest to wielka frajda i myślę, że taki symbol czegoś co jutro będzie normalnym w tym sporcie, że jak ktoś będzie mistrzem, to tym mistrzostwem będzie się mógł cieszyć od tego dnia jak je zdobędzie do końca świata, bo nikt mu tego nie zabierze z takich względów, o których mówimy.

Ostatni Dariusz Dudka wypowiedział się na łamach Przeglądu Sportowego, że aby walczyć realnie o awans do Champions League to na transfery trzeba wydać sześć milionów euro. Wisłę stać na to?

- Myślę, że nie będziemy w stanie zainwestować tyle w transfery. Jest to zdecydowanie za dużo. Byłaby to połowa naszego budżetu - to jest niemożliwe. Realnie oceniając walka o Ligę Mistrzów będzie dla nas najwyższym poziomem na jaki nas stać. To jest tylko sport. Sam tego kiedyś doświadczyłem. Czasem jak się startuje z pozycji nie lidera, nie faworyta to może będzie łatwiej. Musimy na pewno liczyć na dobre losowanie i na szczęście, bo bez tego w żadnym sporcie nie ma co szukać.

Czy jeżeli Maciej Skorża nie awansuje do Ligi Mistrzów, to straci pracę? Czy właściciel klubu Bogusław Cupiał jest naprawdę taki niecierpliwy, jak to pokazują media?

- Jak pan pewnie wie sporo trenerów przewinęło się przez kadrę Wisły Kraków i być może jest to też los trenera Skorży. Jedno jest pewne. Wisła to jest taka drużyna, od której oczekuje się dobrych wyników. Póki co te wyniki są dobre, a jak na nasze warunki wręcz doskonałe. Myślę więc, że trener może spać na razie spokojnie i że nic mu nie grozi. Natomiast czeka nas poważne wyzwanie, a właściciel będzie nas rozliczał po zakończeniu obecnych i przed początkiem nowych rozgrywek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×