Lazio jest w grupie klubów, które przez kilka najbliższych dni muszą martwić się o awans w grupie europejskich pucharów. We wtorek Biancocelesti podejmą Club Brugge i żeby znaleźć się w najlepszej "16" Ligi Mistrzów, muszą ten mecz minimum zremisować. Jednego punktu brakuje rzymianom, żeby zarobili największe od ponad dekady pieniądze na europejskiej arenie.
Zanim ten mecz, Lazio odwiedziło beniaminka. - Motywacja zawsze musi być na wysokim poziomie. Najważniejszy jest najbliższy mecz. Nim powinny zajmować się nasze głowy oraz serca - mówił Simone Inzaghi przed podróżą do Ligurii. - Płacimy za nasze zaangażowanie w Lidze Mistrzów we Włoszech, ale nie możemy myśleć zawczasu o Club Brugge, ponieważ popełnimy wcześnie inne błędy.
Spezia Calcio próbowała sprawić niespodziankę w swoim pierwszym w historii meczu ligowym przeciwko Lazio. W tym sezonie udowodniła już, że potrafi być niewygodnym przeciwnikiem dla mocarzy calcio. Przed przerwą Spezia oddała aż dwa uderzenia w słupek bramki rzymian, więc miała swoje szanse.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków
Lazio było skuteczniejsze od beniaminka, a kluczowym zawodnikiem pierwszej części był Sergej Milinković-Savić. Reprezentant Serbii przechwycił piłkę i asystował w 15. minucie Ciro Immobile. Król strzelców ligi wykorzystał sytuację sam na sam. W 33. minucie Milinković-Savić przymierzył na 2:0 z rzutu wolnego przyznanego za przewinienie Juliana Chabota.
Po godzinie z boiska zeszli Ciro Immobile i Luis Alberto. Bez oszczędzających energię liderów Biancocelestim nie szło równie dobrze. W 64. minucie M'Bala Nzola strzelił gola kontaktowego na 1:2. Przed oddaniem uderzenia ośmieszył w pojedynku reprezentanta kraju Francesco Acerbiego. Pozostało sporo czasu na wyrównanie, ale Lazio wybroniło się i nie pozwoliło sobie na potknięcie takie jak w zeszłotygodniowym, przegranym 1:3 meczu z Udinese.
Lazio podtrzymało dobry bilans w meczach z beniaminkami. Klub z Rzymu odniósł 17 zwycięstw w ostatnich 19 spotkaniach z ligowymi nowicjuszami.
Spezia Calcio - Lazio 1:2 (0:2)
0:1 - Ciro Immobile 15'
0:2 - Sergej Milinković-Savić 33'
1:2 - M'Bala Nzola 64'
Składy:
Spezia: Ivan Provedel - Salva Ferrer, Claudio Terzi, Julian Chabot, Simone Bastoni (46' Riccardo Marchizza) - Nahuel Estevez (90' Roberto Piccoli), Matteo Ricci, Giulio Maggiore (65' Alessandro Deiola) - Emmanuel Gyasi, M'Bala Nzola (90' Giuseppe Mastinu), Diego Farias (65' Kevin Agudelo)
Lazio: Pepe Reina - Luiz Felipe (89' Wesley Hoedt), Francesco Acerbi, Stefan Radu - Manuel Lazzari, Luis Alberto (60' Jean-Daniel Akpa Akpro), Lucas Leiva (74' Gonzalo Escalante), Sergej Milinković-Savić (74' Marco Parolo), Adam Marusić - Andreas Pereira, Ciro Immobile (59' Felipe Caicedo)
Żółte kartki: Bastoni, Chabota, Ricci (Spezia) oraz Akpa Akpro (Lazio)
Sędzia: Daniele Chiffi
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Inter Mediolan | 38 | 28 | 7 | 3 | 89:35 | 91 |
2 | AC Milan | 38 | 24 | 7 | 7 | 74:41 | 79 |
3 | Atalanta Bergamo | 38 | 23 | 9 | 6 | 90:47 | 78 |
4 | Juventus FC | 38 | 23 | 9 | 6 | 77:38 | 78 |
5 | SSC Napoli | 38 | 24 | 5 | 9 | 86:41 | 77 |
6 | Lazio Rzym | 38 | 21 | 5 | 12 | 61:55 | 68 |
7 | AS Roma | 38 | 18 | 8 | 12 | 68:58 | 62 |
8 | US Sassuolo | 38 | 17 | 11 | 10 | 64:56 | 62 |
9 | Sampdoria Genua | 38 | 15 | 7 | 16 | 52:54 | 52 |
10 | Hellas Werona | 38 | 11 | 12 | 15 | 46:48 | 45 |
11 | Genoa CFC | 38 | 10 | 12 | 16 | 47:58 | 42 |
12 | Bologna FC | 38 | 10 | 11 | 17 | 51:65 | 41 |
13 | ACF Fiorentina | 38 | 9 | 13 | 16 | 47:59 | 40 |
14 | Udinese Calcio | 38 | 10 | 10 | 18 | 42:58 | 40 |
15 | Spezia Calcio | 38 | 9 | 12 | 17 | 52:72 | 39 |
16 | Cagliari Calcio | 38 | 9 | 10 | 19 | 43:59 | 37 |
17 | Torino FC | 38 | 7 | 16 | 15 | 50:69 | 37 |
18 | Benevento Calcio | 38 | 7 | 12 | 19 | 40:75 | 33 |
19 | FC Crotone | 38 | 6 | 5 | 27 | 45:92 | 23 |
20 | Parma Calcio 1913 | 38 | 3 | 11 | 24 | 39:83 | 20 |
Czytaj także: Juventus nie poradził sobie z beniaminkiem. Kamil Glik w skutecznej obronie
Czytaj także: Atalanta zostawiła formę na Anfield. Paweł Dawidowicz pomógł podbić Bergamo