Jagiellonia Białystok pokonała 4:3 (2:3) Wartę Poznań w meczu 12. kolejki PKO Ekstraklasy. Oba zespoły skupiły się głównie na ofensywie, a o wyniku zdecydował ostatecznie rzut karny w doliczonym czasie gry. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że walczymy do ostatniego gwizdka. Także brawo dla zawodników - powiedział trener Bogdan Zając na konferencji prasowej.
- Na początku straciliśmy gola, po którym bardzo dobrze zareagowaliśmy. Po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy podnieść się po zadanym przez przeciwnika ciosie. Później dostaliśmy kolejne dwie bramki i do szatni schodziliśmy z ujemnym bilansem. W drugiej połowie wróciliśmy jednak do swojej gry. Chcieliśmy grać konsekwentnie z tyłu, szukaliśmy również szans w akcjach ofensywnych. Dążyliśmy do kolejnych trafień, więc po bramce na 3:3 też chcieliśmy kreować sytuacje. Trzeba bić się o każdą piłkę i właśnie dzięki tej determinacji Jakov Puljić wskoczył przed przeciwnika i dał się sfaulować - dodał 47-latek.
Zając nie szczędził pochwał dla Chorwata, który w ciągu kilkunastu dni zaliczył już drugiego hat-tricka w PKO Ekstraklasie. Szczególnie zwracał uwagę na sytuację z rzutem karnym. - To jest też bardzo ważna asysta, a nie tylko samo skuteczne jego wykonanie. Liczy się przede wszystkim wywalczenie go, bo w takim momencie jest to bardzo ważna sprawa dla całego zespołu - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków
Do egzekwowania wspomnianego wyżej rzutu karnego początkowo przygotowywał się Jesus Imaz, w okolicach piłki na chwilę pojawił się też Martin Pospisil. Ostatecznie jednak wziął ją Puljić i strzelił bardzo pewnie. Zapytaliśmy więc Zająca kogo wskazał jako głównego wykonawcę przed meczem. - Do jego egzekwowania mieliśmy wyznaczonych trzech zawodników. Jakov czuł się na siłach, podszedł i skutecznie uderzył. W takim momencie podejść do "jedenastki", będąc faulowanym i ją wykorzystać... Należą mu się wielkie brawa - odpowiedział.
Szkoleniowiec Jagi musiał zmierzyć się również z wieloma pytaniami od innych dziennikarzy. Odniósł się m.in. do niepewnej gry defensywnej swoich podopiecznych. - Jak we wcześniejszych spotkaniach były bardzo duże roszady w linii obrony, tak teraz zawodnicy wracają do składu. Wiemy jednak, że ich dyspozycja nie jest optymalna - powiedział, nawiązując do małej epidemii COVID-19 w klubie.
- Na przykład Paweł Olszewski i Ivan Runje grają na charakterze, bo przez 2 tygodnie nie "powąchali" piłki. Wyszli na boisko po 2-3 treningach tylko to, by pomóc zespołowi i należą im się za to brawa. Tak samo zresztą i pozostałym, ponieważ takim sercem i zaangażowaniem przepchnęliśmy to trudne spotkanie - uzupełnił Zając.