Pożegnanie z Europą. Nadchodzi mroczny czas dla polskiej piłki

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jakub Kamiński i Scott Arfield
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jakub Kamiński i Scott Arfield

Lech był jedną z najsłabszych drużyn tej edycji Ligi Europy, ale do jego meczów z Benficą, Rangersami i Standardem będziemy wracali z nostalgią. Właśnie pożegnaliśmy się z Europą i nic nie wskazuje na to, byśmy do niej szybko wrócili.

W tym artykule dowiesz się o:

Kiedy po Mexico '86 Zbigniew Boniek rzucił klątwę na reprezentację, nikt nie dopuszczał myśli, że Biało-Czerwonych zabraknie na trzech następnych mundialach i wrócą na niego dopiero w kolejnym stuleciu - po 16 latach przerwy. A kiedy w 1996 roku Marek Citko przelobował z połowy boiska Jose Francisco Molinę, nikt nie spodziewał się tego, że na gol polskiego klubu w Lidze Mistrzów przyjdzie nam czekać 20 długich lat.

Dziś też trudno sobie wyobrazić, że występ Lecha w Lidze Europy był ostatnim przedstawiciela PKO Ekstraklasy w tych rozgrywkach na wiele, wiele lat, ale taka jest brutalna prawda. Od nowego sezonu w życie wchodzi reforma, która wypchnie polskie kluby na peryferia wielkiej piłki.

Europejska trzecia liga

Począwszy od sezonu 2021/22, UEFA organizowała będzie trzy rozgrywki klubowe. W kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, jak dotąd, mistrz Polski będzie startował od pierwszej rundy. Do Ligi Europy przedstawiciele PKO Ekstraklasy i jej sąsiadów z rankingu UEFA (polska liga jest dopiero 30. - najniżej w historii!) dopuszczeni natomiast już nie będą.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomasz Iwan ocenia grę reprezentacji Polski. "Kadra jest w trakcie budowy. Gra bez pomysłu i tożsamości"

Europa League będzie dostępna dla zespołów z lig 1-15 rankingu UEFA i dla spadochroniarzy z eliminacji Ligi Mistrzów. To ma dodać jej prestiżu. Dla drużyn z ligi polskiej i jej podobnych UEFA powołała do życia Ligę Konferencji - nowy puchar trzeciej kategorii. W jego pierwszej edycji wezmą udział trzy polskie kluby, startując od pierwszej (trzeci zespół ekstraklasy) i drugiej (wicemistrz i zdobywca pucharu) rundy eliminacji.

Szansę na grę w Lidze Europy będzie miał tylko mistrz Polski i to pod warunkiem, że przebrnie przez pierwszą rundę kwalifikacji do Champions League - po potknięciu się na pierwszej przeszkodzie wyląduje w eliminacjach Conference League. W dalszych rundach zasady pozostaną takie jak teraz. Nie jest to jednak optymistyczny wariant, bo w czterech ostatnich sezonach żadnemu mistrzowi Polski nie udało się dotrzeć do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy.

Łatwiej nie będzie

Mniej prestiżowe towarzystwo w Lidze Konferencji nie oznacza jednak automatycznie, że będziemy odnosili w tych rozgrywkach sukcesy. Wręcz przeciwnie, polskie kluby spadły do europejskiej trzeciej ligi i nie zanosi się na to, by grały w niej o promocję do wyższej klasy. W ostatnich latach odpadały przecież nie z potęgami, lecz m.in. z Azerami, Białorusinami Cypryjczykami, Luksemburczykami, Mołdawianami czy Słowakami.

Praca nad miejscem w rankingu UEFA - jedyną przepustką do elity - to mozolne zajęcie na kilka sezonów. Do tego trzeba mieć zespół, który regularnie zbiera do niego punkty. Ostatnim, któremu się to udawało, była Legia w latach 2012-16. To zaowocowało dobrymi losowaniami w eliminacjach Ligi Mistrzów 2016/17 i awansem Wojskowych do fazy grupowej

Do gwałtownego dźwignięcia polskiej piłki klubowej z zapaści potrzebny jest krajowy hegemon, ale problem w tym, że stworzenie go jest teraz trudniejsze niż kiedykolwiek. Zbudowanie drużyn na wzór Legii 93-95, Widzewa 95-97 czy Wisły 02-05, które zdominowały ekstraklasę i imponowały w pucharach, czyli skupienie najlepszych zawodników ligi, jest obecnie w polskich warunkach niemożliwe.

Regularny drenaż

Termin ważności dobrej drużyny w Polsce jest liczony w miesiącach, a nie w latach, bo żaden nasz klub nie jest w stanie obronić się przed rozbiorem. Nie ma argumentów, nie tylko finansowych, by zatrzymać najlepszych zawodników. Dziś każdy wyróżniający się piłkarz PKO Ekstraklasy przebiera nogami, by jak najszybciej wyjechać i wyrwać się z polskiego piekiełka. Za granicą po pierwsze, zarobi zdecydowanie lepiej, a po drugie, będzie miał zdecydowanie lepsze warunki do rozwoju - zarówno pod względem otoczenia, jak i infrastruktury.

Nie ma przypadku w tym, że ponad połowę "11" młodzieżowej reprezentacji Polski na finiszu ostatnich eliminacji stanowili piłkarze z zagranicy, a na ostatnie zgrupowanie kadry A Jerzy Brzęczek powołał tylko dwóch piłkarzy z polskich klubów: Jakuba Kamińskiego i Jakuba Modera z Lecha. Ten drugi i tak ma teraz status wypożyczonego do Kolejorza gracza angielskiego Brighton and Hove Albion.

Co pół roku europejskie kluby drenują PKO Ekstraklasę z najlepszych i najzdolniejszych piłkarzy. 5 z 6 ostatnich Odkryć/Młodzieżowców Sezonu podpisało zagraniczne kontrakty po pierwszym błysku: Drągowski, Kapustka, Żurkowski, Dziczek i Karbownik. A 4 z 6 ostatnich Piłkarzy Sezonu wyjechało z Polski do pół roku po otrzymaniu takiego wyróżnienia: Wilczek, Nikolić i Odjidja-Ofoe.

Zresztą, dziś nawet nie trzeba być gwiazdą ligi, żeby wyemigrować. Piłkarze bez doświadczenia i dorobku też wolą przy pierwszej okazji wyjechać za granicę niż piąć się w krajowej hierarchii. Zasilają kluby drugiej ligi angielskiej, włoskiej albo ruszają do Turcji - to najpopularniejsze ostatnio kierunki.

Marne perspektywy

Dotąd w Europie mieliśmy piłkę dwóch prędkości, a teraz UEFA podzieliła Stary Kontynent na trzy strefy, przez co przepaści będą się pogłębiać. Napędem rozwoju są pieniądze, a polskie kluby na kilka lat zostaną od nich odcięte. Lech zarobił w tym sezonie 4,5 mln euro - w Conference League do wzięcia będą znacznie niższe premie, a w Lidze Mistrzów i Lidze Europy bonusy będą rosły.

Ponadto, bez występów w Lidze Europy i Lidze Mistrzów przestaną rosnąć ceny za piłkarzy, którzy liznęli te rozgrywki. A nie mogąc obiecać cudzoziemcom występów w Lidze Europy, polskie kluby znacznie stracą na atrakcyjności. Bez takiego wabika trudno będzie ściągnąć do Polski zawodników pokroju Pedro Tiby czy Mikaela Ishaka.

Nadchodzą mroczne czasy dla polskiej piłki klubowej, a wyjście z cienia może zająć wiele długich lat. Albo nigdy się nie udać.

Komentarze (26)
avatar
MrLouie
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jaki prezes i zarząd takie kluby. Czyli troglodyci, od Bońka w dół, głównego oberDyzmy bez pojęcia o zarządzaniu związkiem, z ustawionymi klakierami, podwieszonymi"działaczami", chlejącymi w re Czytaj całość
avatar
robson19708
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Proszę nie pisać takich bzdur na grę składa się wiele rzeczy również sędziowanie proszę obejrzeć ostatni mecz Legii gdzie nie został podyktowany rzut karny. 
avatar
Spacer
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedyne wyjście z tej zapaści to stworzeni ekstraligi złożonej z max 8 zespołów w dużych miastach , takich jak Warszawa , Gdańsk , Kraków , Poznań , Wrocław , Katowice , Łódź i Szczecin . Zespoł Czytaj całość
avatar
zbych22
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie oczekujmy wielkiej piłki klubowej przy realizowaniu strategicznych koncepcji Mioduskiego i Rutkowskiego funkcjonowania klubów. Obaj nastawieni są na handel żywym towarem i skutki tego są wi Czytaj całość
avatar
zbych22
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kmita pisze rzeczy oczywiste ale nie zająknie się na temat odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. Wypisywać bzdety każdy może. Co można zrobić dla piłki przez dziewięć lat rządów? Nic albo prawi Czytaj całość