Bundesliga. Upokorzenie Dortmundu, koncertowa gra VfB Stuttgart

PAP/EPA / LARS BARON  / Na zdjęciu: Waldemar Anton (z lewej) oraz Giovanni Reyna
PAP/EPA / LARS BARON / Na zdjęciu: Waldemar Anton (z lewej) oraz Giovanni Reyna

Obrona Borussii Dortmund popełniła masę błędów w kryciu i rozegraniu, a Stuttgart nie zwalniał tempa przez 90 minut. Wybiegani goście byli zabójczo skuteczni. Upokorzyli rywala, wygrywając aż 5:1.

Obie ekipy preferują ofensywny styl gry, więc należało się spodziewać serii ataków zarówno w wykonaniu Borussii Dortmund, jak i VfB Stuttgart. Na papierze to BVB ma mocniejszy skład, ale od początku to goście narzucili swój styl gry i zmuszali do ciężkiej pracy Romana Burkiego. Wysoki pressing i szybkie kontrataki sprawiały, że rozegranie w obronie Dortmundu było chaotyczne i niepewne, wkradały się dość często proste błędy, przez co gospodarze rzadko tworzyli zagrożenie.

Dynamicznie grający Stuttgart wyszedł na prowadzenie za sprawą bramki Silasa Wamangituki z rzutu karnego. Później mieliśmy wymianę ciosów. Dortmundowi udało się wyrównać przed przerwą. W ładnym stylu Giovanni Reyna przelobował bramkarza.

W drugiej części gospodarze zostali po prostu ośmieszeni. Coraz gorzej rozgrywali piłkę, tracili środek pola, obrona była ciągle spóźniona. W 11 minut goście wbili trzy gole po szybkich podaniach. Najpierw Burkiego pokonał Wamangituka, potem słabość obrony obnażył zaskakująco łatwym wejściem w pole karne Philipp Forster, a chwilę później Coulibay wkręcił w ziemię Hummelsa i nie dał szans Burkiemu na interwencję.

BVB rzuciła się do rozpaczliwych ataków, ale zawodnikom brakowało decyzyjności i pewności. Co prawda strzelili gola, ale został on anulowany po analizie VAR. Tuż po tej sytuacji Nicolas Gonzalez dobił zrezygnowany Dortmund, ustalając wynik na 5:1 dla Stuttgartu.

Łukasz Piszczek i Marcin Kamiński przesiedzieli cały mecz na ławkach rezerwowych.

Borussia Dortmund - VfB Stuttgart 1:5 (1:1)
0:1 - Silas Wamangituka (k.) 26'
1:1 - Giovanni Reyna 39'
1:2 - Silas Wamangituka 52'
1:3 - Philipp Forster 60'
1:4 - Tanguy Coulibaly 63'
1:5 - Nicolas Gonzalez 90+1'
Borussia:

Roman Burki - Emre Can (59' Reinier Jesus), Mats Hummels, Manuel Akanji (86' Dan-Axel Zagadou) - Mateu Morey, Jude Bellingham (65' Nico Schulz), Axel Witsel, Raphael Guerreiro (86' Youssoufa Moukoko) - Jadon Sancho (86' Julian Brandt), Giovanni Reyna, Marco Reus. Trener: Lucien Favre.

Stuttgart: Gregor Kobel - Konstantinos Mavropanos (88' Pascal Stenzel), Waldemar Anton, Marc-Oliver Kempf - Silas Wamangituka (67' Roberto Massimo), Philipp Forster (77' Lilian Egloff), Wataru Endo, Orel Mangala, Borna Sosa - Mateo Klimowicz (88' Darko Churlinov), Tanguy Coulibaly (67' Nicolas Gonzalez). Trener: Pellegrino Matarazzo.

Żółte kartki: Can, Morey (Borussia), Mavropanos, Endo, Wamangituka (Stuttgart).

Sędzia: Christian Dingert.

Wyniki pozostałych meczów Bundesligi z godz. 15:30:

SC Freiburg - Arminia Bielefeld 2:0 (0:0)
1:0 - Vincenzo Grifo (k.) 79'
2:0 - Woo-Yeong Jeong 90+1'

1.FSV Mainz 05 - 1.FC Koeln 0:1 (0:0)
0:1 - Elvis Rexhbecaj 55'

RB Lipsk - Werder Brema 2:0 (2:0)
1:0 - Marcel Sabitzer (k.) 26'
2:0 - Dani Olmo 41'

Czytaj też:
Sane szczęśliwy w Bayernie
Trwa walka o Haalanda

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków

Komentarze (2)
avatar
Dżorcz Klunej
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie przystoi na własnym stadionie przegrać tak wysoko i to jeszcze takim składem. Brak Haalanda nawet ślepy by zauważył. 
avatar
Emer
12.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Reuss zamiast równać do Lewandowskiego, to gra jak Goetze.