PKO Ekstraklasa. Raków - Jagiellonia. Festiwal goli w Bełchatowie dla częstochowian. Padło pięć, a mogło więcej

Padło pięć goli, a mogło co najmniej dwa razy więcej. Raków Częstochowa w 13. kolejce PKO Ekstraklasy pokonał w Bełchatowie Jagiellonię Białystok 3:2. Dzięki temu utrzymał pozycję wicelidera rozgrywek.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
radość piłkarzy Rakowa Częstochowa po strzeleniu gola przez Ivi Lopeza w meczu Ekstraklasy z Lechem Poznań PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość piłkarzy Rakowa Częstochowa po strzeleniu gola przez Ivi Lopeza w meczu Ekstraklasy z Lechem Poznań
Oba zespoły w ostatnim czasie zaczęły nieco falować swoją formą. Częstochowianie, którzy niemal od początku sezonu prowadzili w tabeli, na moment stracili pozycję lidera, by po chwili na nią wrócić, a przed tygodniem znów spaść na drugie miejsce po porażce we Wrocławiu ze Śląskiem. Z kolei w pięciu ostatnich meczach z udziałem Jagiellonii pada średnio po pięć goli. Białostoczanie zarówno dużo strzelają, jak i dużo tracą. W poprzedniej kolejce pokonali Wartę Poznań 4:3, a hat-tricka ustrzelił Jakov Puljić.

- Chcielibyśmy, żeby Jakov strzelał po trzy gole we wszystkich meczach. To byłoby piękne, dobrze by się o tym mówiło. Ale to jest piłka nożna, po drugiej stronie jest przeciwnik, do tego cały czas dochodzą różne zmienne na boisku. Tworzymy różne okazje strzeleckie, gdyby Jakov wykorzystywał wszystkie swoje sytuacje do zdobycia bramki, to myślę, że dzisiaj już by go z nami nie było. Wierzymy, że jeżeli w meczu z Rakowem dojdzie do pozycji strzeleckiej, to będzie równie skuteczny jak w meczach domowych - mówił na przedmeczowej konferencji trener ekipy z Podlasia Bogdan Zając.

Tyle że z tym dochodzeniem do pozycji strzeleckiej od początku w drużynie przyjezdnej było bardzo źle. Już w 40. sekundzie powinna przegrywać, gdy David Tijanić z kilku metrów nie trafił w bramkę po nerwowej sytuacji. Jedyny moment, w którym białostoczanie coś skonstruowali, to rzut wolny w 3. minucie i rożny w czwartej. Ale celnych strzałów w całej pierwszej połowie - okrągłe zero.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"

Jaga przez niemal całą pierwszą połowę nie mogła wyjść nie tyle z własnej połowy, co w ogóle z 30. metra. A Rakowowi w to graj. W 17. minucie piłkarze trenera Marka Papszuna prowadzili już 1:0. Fran Tudor zagrywał z prawej strony piłkę w pole karne, a akcję zamykał kapitan Andrzej Niewulis, który uderzył na tyle mocno, że nawet mimo rykoszetu piłka wpadła do siatki Pavelsa Steinborsa.

Inna sprawa, że czerwono-niebiescy po pierwszych 45 minutach powinni prowadzić zdecydowanie wyżej. Dwa razy w szesnastce gości piłka odskoczyła Vladislavsowi Gutkovskisowi. W 39. minucie "gospodarze" cieszyli się z prowadzenia, gdy Igor Sapała dobił strzał Tudora, który trafił w słupek, ale po interwencji VAR sędzia Mariusz Złotek odgwizdał spalonego Chorwata.

Raków w końcu podwyższył za sprawą Petra Schwarza, który wykorzystał rzut karny po faulu Bodvara Bodvarssona na Davidzie Tijaniciu. Ten chwilę wcześniej popisał się efektownym kilkunastometrowym rajdem i wbiegł w pole karne. Po chwili mogło i powinno być 3:0, ale znakomitą sytuację sam na sam zmarnował Gutkovskis.

Chwilę wcześniej na boisku za Bodvarssona pojawił się Maciej Makuszewski - bohater akcji z 69. minuty. Rzut wolny dla Jagiellonii (pierwszy raz od bardzo dawna piłka znalazła się w polu karnym częstochowian), głową zamknął dośrodkowanie Jesus Imaz i trafił w poprzeczkę. Lecz Makuszewski dobił piłkę i dał gola kontaktowego.

Pięć minut później pomocnik Jagiellonii stał się antybohaterem, bo we własnym polu karnym zahaczył Patryka Kuna, a Mariusz Złotek odgwizdał po raz drugi w tym meczu rzut karny. Po raz kolejny z wapna nie pomylił się Fran Tudor. Goście do samego końca walczyli o drugą bramkę i wcisnęli ją po zamieszaniu w polu karnym, gdzie najwięcej przytomności zachował Jesus Imaz.

Ostatecznie gracze Rakowa dopisali sobie trzy punkty, ale też mogą mieć do siebie pretensje, że wygrali to spotkanie "tylko" 3:2. A Jagiellończycy mają prawo żałować, że tak późno ruszyli do kreowania czegokolwiek z przodu.

Na zakończenie zmagań w tym roku kalendarzowym w niedzielę 20 listopada Jagiellonia podejmie Górnik Zabrze, a Raków Częstochowa uda się do Gliwic na mecz z Piastem.

Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok 3:2 (1:0)
1:0 - Andrzej Niewulis 17'
2:0 - Petr Schwarz 52' - z karnego
2:1 - Maciej Makuszewski 69'
3:1 - Petr Schwarz 76'
3:2 - Jesus Imaz 90+3'

Składy:

Raków: Branislav Pindroch - Kamil Piątkowski, Andrzej Niewulis, Petr Schwarz - Fran Tudor, David Tijanić (84' Ivi Lopez), Igor Sapała, Patryk Kun - Marcin Cebula (89' Piotr Malinowski), Marko Poletanović - Vladislavs Gutkovskis

Jagiellonia: Pavels Steinbors - Paweł Olszewski, Bogdan Tiru, Bodvar Bodvarsson (56' Maciej Makuszewski), Bartłomiej Wdowik (46' Ariel Borysiuk) - Martin Pospisil (88' Fernan Ferrreiroa Lopez), Taras Romanczuk - Tomas Prikryl, Jesus Imaz, Fiodor Cernych (82' Kamil Wojtkowski) - Jakov Puljić (82' Kristopher Twardek)

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

Żółte kartki: Poletanović, Kun, Schwarz (Raków) - Wdowik, Romanczuk, Borysiuk, trener Zając (Jagiellonia)

Mecz bez udziału publiczności.

Czytaj też:

Wiatr zmian w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Trener może stracić posadęccc

Sensacyjny powrót trenera do Ekstraklasy? "Jest kandydatem numer jeden"

Czy Raków Częstochowa zostanie wicemistrzem jesieni w PKO Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×