Mielczanie sensacyjnie pokonali mistrzów Polski i to na ich terenie po trzech rzutach karnych (więcej o meczu przeczytasz TUTAJ). Dwa z nich wykorzystał Maciej Domański, a jeden Grzegorz Tomasiewicz. Ale ich szkoleniowiec zadowolony był zadowolony nie tylko z dyspozycji w wykonywanych "jedenastkach".
- Chłopcy przebiegli 123 kilometry i cały czas "szarpali". Trzeba pochwalić nasze "Lwy", bo tak ostatnio nazywam swój zespół. Tu było podobnie. Legia to najlepsza drużyna w Polsce. Świetnie operowali piłką, mają jakość piłkarską. My dzięki swojemu sprytowi byliśmy cały czas w grze. Prowadziliśmy 1:0, później się zagapiliśmy, ale rzuty karne utrzymywały nas przy życiu - tłumaczył Leszek Ojrzyński.
"Wynik wszystko tuszuje"
Tym samym Stal Mielec wydostała się z przedostatniego miejsca w tabeli i awansowała na trzynastą pozycję. Trzy punkty w stolicy to bardzo istotny dorobek w kontekście walki o utrzymanie. A trzeba było go pilnować do samego końca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wolej-poezja! Prześliczny gol piłkarki FC Barcelona
- Było gorąco pod naszą bramką, kosztowało nas to dużo zdrowia. W przerwie dokonaliśmy dwóch zmian, bo nie byliśmy do końca zadowoleni z naszej gry. Przed nami fajne święta. Mówiliśmy sobie, że dobrze byłoby tu na nie zapracować i rzeczywiście wszyscy to zrobili. Myślę, że to dla wszystkich wielki dzień, bo mamy 13 punktów. Trzeba podziękować działaczom i całemu sztabowi szkoleniowemu, bo wszyscy byli mocno zaangażowani w końcówkę sezonu - dodał Ojrzyński.
Na konferencji prasowej padło również pytanie o to, czy piłkarze beniaminka wykonali wszystkie założenia na to spotkanie. Tu trenerowi drużyny z Podkarpacia włączył się tryb "dyplomatyczny".
- To nie jest ważne. Zadowolony jestem z wyniku. O to chłopaki grali. Przyjdzie czas na analizę w nowym roku. Zaczniemy naszą pracę od tego meczu. Dobrze by było uśmiechnąć się na tej analizie, a nie mieć zastrzeżenia czy pretensje. Niedoróbki były, ale wynik wszystko tuszuje. Legia czy Lech to najlepsi piłkarze w Polsce, także reprezentanci kraju w kategoriach seniorskich czy juniorskich. Fajnie z nimi pokazywać dobrą grę i punktować, bo to punkty są najważniejsze. Chłopcy stanęli na wysokości zadania - zakończył Ojrzyński.
Żadnej stuprocentowej sytuacji Legii
Z kolei szkoleniowiec Legii Warszawa Czesław Michniewicz nie krył niezadowolenia z postawy swojego zespołu - zarówno w ataku, jak i w obronie, co niejako ukazuje wynik 2:3.
- To był słaby mecz. Popełniliśmy dużo prostych, niewymuszonych błędów technicznych - od przyjęcia piłki po dużo niecelnych podań. Zaczęło się źle - straciliśmy gola po rzucie karnym, ale nie spodziewałem się, że będzie ich więcej. Drugi rzut karny niepotrzebny. Chcieliśmy po przerwie wyżej atakować przeciwnika. Jedna z kontr zakończyła się kolejną jedenastką. Było dużo czasu, by zdobyć bramkę i wygrać - uważa trener mistrzów Polski.
- Nie przypominam sobie żadnej stuprocentowej sytuacji. To smutny wieczór w kontekście tego, co działo się ostatnio. Zdobywaliśmy punkty, a tak do końca stycznia będziemy rozpamiętywać tę porażkę - dodał.
W meczu ze Stalą na ławce usiadł Igor Lewczuk, a parę stoperów stanowili Mateusz Wieteska i Artur Jędrzejczyk. To po ich faulach sędzia Bartosz Frankowski dyktował rzuty karne dla ekipy z Mielca.
- Postawiliśmy na dwójkę stoperów z ostatniego meczu - Mateusza Wieteskę z Arturem Jędrzejczykiem. Liczyliśmy, że sobie poradzą. Niestety okazało się inaczej. Był też Igor Lewczuk w zanadrzu. Grał we wcześniejszych meczach, ale chcieliśmy dać szansę Wietesce, bo wiedzieliśmy, że zarówno Lewczuk, jak i Jędrzejczyk zagrożeni byli kartkami. Niestety, Artur będzie musiał pauzować - tłumaczył Michniewicz.
Czytaj też: Podbeskidzie Bielsko-Biała w głębokim kryzysie. Hubert Kościukiewicz: Frustracja i głupota