Rok 2020 będzie się wszystkim na świecie kojarzył źle. Prawie wszystkim. Dla polskich kibiców piłkarskich to rok przełomowy, historyczny. Rok, w którym polski zawodnik bezdyskusyjnie był najlepszym piłkarzem świata. Tego nie było nigdy, nawet w latach naszych największych triumfów. W latach 70. mieliśmy grupę fantastycznych piłkarzy, gigantów. Ale takiego zawodnika nie mieliśmy.
Robert Lewandowski w 2020 roku wygrał wszystko. Mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec, Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy, Superpuchar Niemiec. Więcej się nie dało. Najważniejsze z tych trofeów to bez dwóch zdań Liga Mistrzów, w której w końcu triumfował z Bayernem Monachium. Właśnie tego przez lata mu brakowało, by dołączyć do największych - Cristiano Ronaldo i Leo Messiego.
Efektem tego jest też wygrana w plebiscycie FIFA Best. Nie ma on może takiej tradycji jak "Złota Piłka", ale jest na równi z plebiscytem "France Football". Wybór polskiego napastnika w tym roku był bezdyskusyjny. Lewy zdeklasował konkurencję. Zasłużenie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski ma groźnego rywala. Popis piłkarza Bayernu
To był rok, w którym Lewandowski wszedł na wyższy poziom i stał się gwarantem zwycięstwa. Wygrana w Bundeslidze nikogo specjalnie nie zaskoczyła. Bayern był 100-procentowym faworytem i po prostu nie rozczarował. Lewandowski zdobył tytuł króla strzelców. 34 bramki to aż 6 więcej od drugiego w klasyfikacji Timo Wernera. W tym sezonie Lewandowski strzelił już 17 goli w 12 meczach ligowych, znowu wyraźnie prowadzi w klasyfikacji strzelców (drugi w klasyfikacji Erling Braut Haaland ma 10 goli). Zauważył to magazyn "Kicker", który w poprzednich sezonach w swojej klasyfikacji umieszczał Lewandowskiego wśród piłkarzy o klasie międzynarodowej, a przy okazji dwóch ostatnich rund zaliczył go już do "klasy światowej".
Średnie ocen Polaka w tym jednym z najbardziej prestiżowych magazynów świata są piorunujące. 2,45 w zakończonym sezonie i 2,45 jesienią dają mu pozycję najlepszego piłkarza Bundesligi.
Ale Bundesliga to za mało. Lewandowski pobił też wszelkie rekordy w Lidze Mistrzów. W 10 meczach strzelił 15 goli i zaliczył 6 asyst. 2,1 punktu na mecz to najlepszy indywidualny wynik zawodnika w historii rozgrywek. Co ważne, wcześniej zarzucano Lewemu, że w fazie play-off nie jest aż tak skuteczny. Może słusznie. Spójrzmy na statystyki Lewandowskiego z ostatnich sezonów z fazy pucharowej najbardziej elitarnych rozgrywek piłkarskich świata.
2014/15 to 6 meczów 4 bramki i 2 asysty (średnia 1 punkt na mecz). W sezonie 2015/16 to 6/2/1 (0,5 pkt), 2016/17 - bilans 3/3/1 (1,25), w sezonie 2017/18 znowu słabiej bo 6/2/1 (0,5 pkt) i w końcu w sezonie 2018/19 w dwóch meczach nie zdobył żadnego punktu.
I nagle, w ostatnim sezonie przeszedł samego siebie. W 5 meczach strzelił 5 goli i dorzucił do tego 6 asyst. Statystyki są tu kluczowe. Lewandowski w 2020 roku w barwach Bayernu Monachium w 40 meczach strzelił 44 bramki i zaliczył 13 asyst. Wcześniej w tzw. punktacji kanadyjskiej zdobywanie większej liczby punktów od meczów wydawało się zarezerwowane dla Messiego i Ronaldo.
Przemiana polskiego zawodnika jest niesamowita. Kilka dni temu w rozmowie z WP SportoweFakty, Adam Nawałka powiedział: - W pewnym momencie za mojej kadencji na stanowisku selekcjonera, Robert osiągnął niesamowitą formę, wszedł na dach piłkarskiego świata. Był na równi z najlepszymi i miałem wrażenie, że lepiej nie jest w stanie grać. Tymczasem on przeszedł samego siebie, zrobił niesamowity postęp i w 2020 roku był bezdyskusyjnie najlepszym piłkarzem świata. Widać jak się rozwija, poprawił drybling, jest bardziej dojrzały taktycznie, coraz lepiej porusza się między formacjami. Zawsze dbał o detale i to z czasem wychodzi. Jeśli talent najwyższej próby spotka się z niesamowitą pracą, może narodzić się piłkarz najwyższej klasy światowej. I to właśnie obserwujemy.
Ciekawą obserwację na temat Polaka ma Erik Meijer, były zawodnik Schalke 04 Gelsenkirchen i reprezentacji Holandii. Według niego świadomość własnego ciała i zdrowe odżywianie się, daje Lewandowskiemu dodatkowe 2-3 procent do wartości. I właśnie te 2-3 sprawia, że wskoczył piętro wyżej.
Czasem można odnieść wrażenie, że Lewandowski to jest właściwie przedsiębiorstwo, w którym cały czas coś się udoskonala, eliminuje braki, szlifuje mocne strony. Lewandowski wciąż zaskakuje nas czymś nowym.
Gdy Polak przechodził do Borussii Dortmund z Lecha Poznań wielu dziennikarzy, kibiców, zastanawiało się, czy da sobie tam radę. Ja sam myślałem, że to zawodnik, który jest w stanie strzelać w miarę regularnie po kilkanaście bramek w lidze. Ale czy więcej? Nie, raczej nie. A i tak byłem optymistą. Potem widziałem wiele tekstów, w których wątpiono w "Lewego". Czy da radę wygrać rywalizację z Lucasem Barriosem, czy da sobie radę w Bayernie, czy będzie umiał pracować z Guardiolą i tak dalej, i tak dalej. Biedny był jeszcze jeden z dziennikarzy, który zapytał Lewandowskiego, czy nie chciałby zagrać w Barcelonie. Został mocno wyśmiany, bo przecież gdzie Rzym a gdzie Krym. Barcelona to był szczyt świata. Nieosiągalny.
Chyba wszyscy nie do końca rozumieliśmy, z kim mamy do czynienia. Nikt dziś nie pamięta o Barriosie a co do Bayernu to raczej pytamy, czy drużyna da sobie radę bez Lewandowskiego.
Dlatego dziś już nikt nie mówi, że Lewandowski da sobie radę albo nie da, że w 2021 utrzyma formę albo nie. Po prostu nie znamy sufitu jego możliwości. Bo Lewandowski oprócz tego, że jest świetnym piłkarzem, jest też gigantem mentalnym. Ma on coś w rodzaju nadświadomości. Wie, nad czym chce pracować i wie, jakich środków użyć, by osiągnąć cel. I to jest jego największy talent.
ZOBACZ: Droga Lewandowskiego na szczyt świata
ZOBACZ: inne teksty autora