GKS wrócił do siebie - reacja z meczu GKS Katowice - Znicz Pruszków

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - te powiedzenie jak ulał pasuje do piłkarzy GKS. Ostatni mecz na stadionie przy Bukowej zawodnicy Adama Nawałki rozegrali 15 listopada minionego roku. W piątkowy wieczór, dali licznie zgromadzonym kibicom to, czego chcieli. Na nowiutkiej murawie i w blasku jupiterów odprawili z kwitkiem faworyta z Pruszkowa, pokonując gości gładko, 2:0.

Inauguracja drugiej kolejki piłkarskiej pierwszej ligi, rozpoczęła się tak spektakularnie jak tylko mogła. Już w 2 minucie Mateusz Sroka w pełnym biegu dopadł do bezpańskiej piłki w polu karnym rywali i plasowanym strzałem w lewy róg, nie dal Adrianowi Bienkowi żadnych szans na interwencje.

Goście stłamszeni zarówno szybko straconą bramką jak i powalającym dopingiem z owianego tradycyjną Blaszoka sprawiali wrażenie zagubionych, nieporadnie tracąc najłatwiejsze nawet piłki

Ten mecz przegraliśmy tak naprawdę w pierwszych 10 minutach gry. nie chodzi tylko o straconą bramkę ale przede wszystkim o całą masę błędów indywidualnych, które wprowadziły ogromne zdenerwowanie w nasze szeregi - ocenił po spotkaniu trener gości, Krzysztof Chrobak.

Gospodarz niesieni jak na skrzydłach, szybko mogli zdobyć druga bramkę jednak dwie próby z dystansu Bartosza Iwana nie dały efektu. To w niczym jednak nie przeszkadzało kibicom na stadionie, którym należą się równie wielkie brawa jak głównym aktorom piłkarskiego spektaklu. Nawet jednak najgorętsza atmosfera na trybunach nie byłaby w stanie przebić przepięknej bramki strzelonej przez Piotra Plewnię.

W 74 minucie gry zawodnik GieKSy, podszedł do ustawionej na 24 metrze piłki i perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Futbolówka przeleciała nad murem, odbiła się od poprzeczki i z impetem wleciała do siatki nad próbującym interweniować Adrianem Bienkiem.

Nie wiem czy to była bramka numer 2 czy 3 pod względem swojej urody, nie prowadzę takich rankingów. Cieszę się po prostu, że udało się zdobyć gola w tak ważnym dla nas spotkaniu - mówił po meczu strzelec gola.

Znicz miał też swoją szanse na podobne trafienie. Jednak w 16 minucie Adrianowi Kasztelanowi zabrakło szczęścia. Piłka po jego uderzeniu, również z rzutu wolnego, wylądowała tylko na poprzeczce bramki Jacka Gorczycy.

Ta niewykorzystana sytuacja, plus dwa groźne uderzenia Tomasza Chałasa, to jedyne naprawdę groźne sytuacje stworzone przez gości. Jak na zespół aspirujący do czołowych lokat w lidze, to stanowczo za mało. Graczom Chrobaka nie można odmówić ambicji, jednak rozegranie piłki czy gra bez niej, stały na bardzo niskim poziomie, w prezentującej się ogólnie bez wyrazu drużynie z Pruszkowa.

GKS sytuacji strzeleckich miał nawet z, dziesięć, ale swojego dnia nie miał Krzysztof Kaliciak. Mimo, tego, katowiczanie zdecydowanie zasłużyli na zwycięstwo 2:0. Dobry wynik po dobrej grze to najlepszy prezent dla kibiców z okazji powrotu na stadion przy Bukowej.

GKS Katowice - Znicz Pruszków 2:0 (1:0)

1:0 - Sroka 2'

2:0 - Plewnia 74'

Składy:

GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Napierała, Niechciał, Kamiński, Cholerzyński, Hołota, Goncerz, Plewnia (90+2' Malicki), Iwan (90' Uszalewski), Kaliciak (63' Nowak).

Znicz Pruszków: Bieniek - Klepczarek, Jędrzejczyk, Ptaszyński, Januszewski, Mikołaj Rybaczuk (46' Majkowski), Ekwueme, Osoliński, Kaczmarek, Kasztelan (63' Bylak), Chałas.

Żółte kartki: Kamiński (GKS) oraz Jędrzejczyk, Kaczmarek, Bylak (Znicz).

Sędzia: Łukasz Bartosik (Kraków).

Komentarze (0)