Kolejny polski bramkarz robi furorę na Wyspach Brytyjskich. "Ma wszystko, by wejść na jeszcze wyższy poziom"

Getty Images /  Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Maksymilian Stryjek
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Maksymilian Stryjek

Maksymilian Stryjek podbija Scottish Premiership w barwach Livingston FC. Zespół Polaka wygrał kilka meczów z rzędu, w sporej mierze dzięki niemu. - Ma wszystko, by wejść na jeszcze wyższy poziom - mówi WP SportoweFakty miejscowy dziennikarz.

Kilka lat temu Maksymilian Stryjek był uważany za jeden z największych polskich talentów na pozycji bramkarza. Znajdował się w kadrze zespołu Premier League, nawet usiadł na ławce rezerwowych w jednym z meczów, a wkrótce trafił do składu reprezentacji Polski na młodzieżowe mistrzostwa Europy 2017. Później jednak trochę przepadł, więc jego przejście do Livingston FC w letnim oknie transferowym obyło się bez echa.

Od niedawna znów jest głośno o 24-latku. Jego zespół stał się jedną z rewelacji Scottish Premiership, odnosząc pięć (a łącznie z Pucharem Ligi Szkockiej nawet siedem) kolejnych zwycięstw. On sam ma w tym dużą zasługę, o czym najlepiej świadczą zaledwie dwa stracone gole w tym czasie. - Szczególnie, że jedna z tych bramek to rzut karny - zauważa w rozmowie z nami dziennikarz Callum Carson, który pracuje dla "Daily Record".

- Kibice Livingston są zachwyceni Stryjkiem. Nie mają wątpliwości, że udowodnił swoje umiejętności i zasługuje na miejsce między słupkami. Zresztą moim zdaniem też pokazuje, że jest czołowym bramkarzem ligi i jestem pewny, że byłby numerem 1 w większości drużyn - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękny gol piłkarki FC Barcelona. Trafiła idealnie!

Kręta droga

Stryjek wyjechał z Polski jako nastolatek, zamieniając akademię Polonii Warszawa na drużyny juniorskie Sunderland AFC. To właśnie tam przez kilka lat piął się po kolejnych szczeblach, choć nie dane było mu zagrać w pierwszym zespole. Musiały mu wystarczyć występy w zespole rezerw oraz na wypożyczeniach w Accrington Stanley i Eastleigh FC. Ten drugi klub okazał się jednak później ważnym przystankiem, bo wyciągnął do niego rękę po wygaśnięciu umowy i dał szansę pozostania na Wyspach Brytyjskich.

Polski bramkarz przez dwa sezony grał na piątym poziomie rozgrywkowym Anglii. Choć występował regularnie i zbierał dobre oceny, to nie ma co ukrywać, że dla większości kibiców przepadł. I mogło tak być na znacznie dłuższy okres, gdyby nie oferta testów od Livingston w letnim oknie transferowym.

W Szkocji Polak wypadł na tyle dobrze, że dostał ofertę kontraktu i został. Znów był na najwyższym poziomie ligowym, choć nadal daleko od gry na nim. - Pozyskano go, by był dublerem wypożyczonego z Rangers FC Robby'ego McCroriego. To golkiper szkockiej młodzieżówki, który błysnął już w zeszłym sezonie. Teoretycznie nie było powodu, by go zmieniać w obecnych rozgrywkach - tłumaczy Carson.

Cierpliwość popłaca

Wydawało się, że w Livingston Stryjek będzie musiał się zadowolić jedynie sporadyczną grą w krajowych pucharach. Scottish Premiership miała być zarezerwowana dla McCroriego, ale... - Obecne rozgrywki drużyna zaczęła słabo i traciła wiele goli. Gdy pierwszy bramkarz z powodu zapisów w umowie wypożyczenia nie mógł zagrać z Rangersami, to do bramki wszedł jego rywal i popisał się genialną obroną przy rzucie wolnym w ostatnich minutach. Skończyło się bezbramkowym remisem, a fani chcieli więc, aby od razu został nowym numerem 1 - opowiada Carson.

Szkoleniowiec szkockiego zespołu nie miał zamiaru poddawać się oczekiwaniom trybun i od kolejnego meczu Polak wrócił na ławkę rezerwowych. Bronił więc młodszy kolega, ale nadal nie zachwycał. Do tego zespół grał w kratkę i osuwał się w tabeli. W pewnym momencie znalazł się nawet w strefie spadkowej, szansę dostawali kolejni zawodnicy. Wreszcie nastąpiła też zmiana w bramce.

- Kibice od początku sezonu obwiniali McCroriego za to, że zespół traci wiele goli. Moim zdaniem na starcie rozgrywek wynikało to głównie ze słabo grającej obrony. Z kolei później było już widać, że brakuje mu pewności siebie. Ostatecznie jednak czarę goryczy przelała porażka 1:3 z Kilmarnock, gdy dwa duże błędy poskutkowały stratą goli. To po tym meczu szansę dostał Stryjek i dotychczas nie oddał miejsca - tłumaczy Carson.

- Livingston ma obecnie lepsze wyniki niż kiedykolwiek dotąd i polski bramkarz ma w tym swój udział. Jest bardzo "żywy" na boisku i zawsze dużo rozmawia z obrońcami, co prawdopodobnie dobrze wpłynęło na ich postawę. Ma również świetny refleks, który pokazał choćby niedawno popisując się wspaniałą obroną z Kilmarnock przy wyniku 1:1 (skończyło się wygraną 2:1 - przyp. WP). Jedyne co można u niego skrytykować to rozegranie piłki, ponieważ jego podania powinny być zdecydowanie lepsze i dokładniejsze. Uważam jednak, że jego potencjał jest duży i moim zdaniem ma wszystko, by wejść na jeszcze wyższy poziom - kończy Szkot.

Obecnie Livingston FC zajmuje 5. miejsce w tabeli Scottish Premiership. W niedzielę 10 stycznia o godz. 16 zagra w meczu 23. kolejki z Ross County.

[b]

[/b]

Fani Celtiku Glasgow wściekli na swój klub>>>
Anglicy pod wrażeniem Stryjka>>>

Komentarze (2)
avatar
Kanar
10.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Grał w SUNDERLANDZIE 
avatar
Rozpruwacz królewski
10.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Znajdował się w kadrze zespołu Premier League, nawet usiadł na ławce rezerwowych w jednym z meczów,