Udany powrót do domu - relacja z meczu Ruch Chorzów - Piast Gliwice

"Choć już nie tym samym blaskiem świeci dobrze jest wrócić na stare śmieci." Takim transparentem powitali swoich ulubieńców kibice Ruchu, którzy po dziewięciu miesiącach "zesłania" na Stadion Śląski mogli wreszcie dopingować chorzowian w swojej "świątyni" przy ulicy Cichej. Mimo, że chorzowski obiekt do nowoczesnych nie należy, to jednak tutaj Ruch czuje się najlepiej, o czym przekonał się na własnej skórze gliwicki Piast.

Michał Piegza
Michał Piegza

Pierwsza połowa nie porwała obecnych na trybunach sympatyków obu drużyn. Piłkarze początkowo stwarzali sobie niewiele okazji do zdobycia bramek. Po wzajemnym badaniu sił i grze w środku pola, na kilka minut przewagę uzyskali goście, ale poza kilkoma stałymi fragmentami gry nie potrafili zagrozić bramce Krzysztofa Pilarza.

Po niemrawych pierwszych piętnastu minutach wreszcie gospodarze pokazali gościom "lwi pazur". Po szybkiej kontrze oko w oko z Jakubem Szmatułą stanął Artur Sobiech, ale mocne uderzenie napastnika Ruchu golkiper gości wybił na róg stojąc dziesięć metrów przed bramką. Groźnie było pod bramką Piasta jedenaście minut później, gdy strzał sprzed pola karnego Gabora Straki minimalnie minął słupek.

Po kolejnej minucie Niebiescy objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego jeden z zawodników Ruchu zamykający akcję z prawej strony zgrał w kierunku piątego metra, a tam najsprytniej zachował się Rafał Grodzicki, który wpakował piłkę do bramki. Był to pierwszy gol Niebieskich w sezonie, a zarazem pierwszej trafienie "Grodka" w barwach Ruchu i w ekstraklasie.

Po zdobyciu gola chorzowianie uzyskali przewagę. Co prawda Piast starał się zbliżać pod bramkę Pilarza, ale czynił to zbyt chaotycznie i jedynie w 43 minucie fanom gospodarzy mocniej zabiły serca, gdy sam na sam z bramkarzem Ruchu znalazł się Jakub Smektała. Napastnik gości uderzył jednak wprost w golkipera.

Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia Niebieskich. W 56 minucie trudną do opanowania piłkę na lewym skrzydle otrzymał, najlepszy w sobotę w chorzowskich barwach, Tomasz Brzyski. "Brzytwa" zagrał bez przyjęcia w pole karne, a tam znalazł się Artur Sobiech, który uderzył po długim rogu nie do obrony. - Piłka mnie szukała w polu karnym, więc nie pozostało mi nic innego, jak zdobyć bramkę - opisywał trafienie "Abdul". 2:0 i wydawało się, że jest już po meczu.

I rzeczywiście od tego momentu Niebiescy absolutnie panowali na placu gry. Chorzowianie raz po raz przeprowadzali groźne akcje, ale piłka do bramki wpaść nie chciała. Ogromne zamieszanie w szeregach defensywy gliwiczan wprowadzał Andrzej Niedzielan, któremu jednak nie udało się zdobyć gola. W 83 minucie Niebiescy powinni prowadzić już trzema golami, ale stoper Rafał Grodzicki w sytuacji sam na sam, niczym rasowy napastnik, położył Szmatułę na murawie, ale strzelił tuż obok słupka.

Chwilę potem "Grodka" nie było już na placu gry. Po nieporozumieniu w defensywie Niebieskich sam na sam z Pilarzem wyszedł Smektała, a Grodzicki chcąc ratować sytuację przewrócił przeciwnika i musiał opuścić plac gry. - Pewnie prowadziliśmy i sędzia mógł mi pokazać żółtą kartkę - żałował po meczu stoper Niebieskich, którego wielki dzień w jednej chwili zamienił się w mały dramat.

Po stracie zawodnika Ruch cofnął się, co chcieli wykorzystać goście. Zawodnicy z Gliwic zaczęli stosować pressing na całym boisku, wietrząc szansę na uratowanie korzystnego wyniku. To jednak chorzowianie mogli dobić rywala, gdyby w ostatniej minucie Michał Pulkowski lepiej opanował piłkę w polu karnym.

Inauguracja sezonu na Cichej wypadła okazale. Ruch zasłużenie wygrał z Piastem, którego sytuacja po dwóch kolejkach zrobiła się nie do pozazdroszczenia. - Najgorsze co teraz możemy zrobić, to nerwowo zareagować - uspokaja trener Piastunek Dariusz Fornalak. W Gliwicach w najbliższym tygodniu na pewno spokojnie jednak nie będzie. W przyszłą sobotę Piast spotka się na własnym obiekcie z jeszcze bardziej zdołowanym lubińskim Zagłębiem. Czy po tym pojedynku polecą głowy? Okaże się za tydzień.

A Ruch? Niebiescy powoli zyskują nową jakość. Przy prowadzeniu 2:0 aż chciało się oglądać ten zespół. Część z dziewięciu tysięcy obecnych na stadionie kibiców na pewno pamięta chorzowian z czasów, gdy prowadzeni byli przez Edwarda Lorensa, a na boisku, a później na ławce pomagał mu... Waldemar Fornalik. Wtedy chorzowianie grali ładnie dla oka, czym przyciągali na stadion wielu fanów. W zawodnikach z Cichej jest potencjał, ale głównie od samych piłkarzy zależy czy zostanie on w pełni wykorzystany. Już teraz jednak widać, że dużym wzmocnieniem jest przyjście do Chorzowa Andrzeja Niedzielana. Gdyby tak jeszcze w zespole znalazł się playmaker z prawdziwego zdarzenia…

Na koniec słów kilka należy poświęcić sędziemu Piotrowi Siedleckiemu, który sobotnich zawodów nie zaliczy do udanych. Arbiter nie czuł gry i popełnił kilka błędów, które zirytowały publiczność. Na dziesięć minut przed końcem gry nie wyrzucił z boiska za drugą żółtą kartkę Jakuba Szmatuły, który pozostawił pustą bramkę i dobiegł do bocznej linii, by po chwili wracać z do swojej "świątyni" z... futbolówką w ręku. Upiekło się również ostro faulującemu już w 5 minucie Kamilowi Glikowi, a także symulującemu w polu karnym Sebastianowi Olszarowi. Szczytem nieudolności sędziego było niezauważenie kopnięcia w walce o piłkę Pavola Balaża przez jednego z piłkarzy Piasta. Słowak otrzymał solidnego kopniaka w klatkę piersiową, ale główny rozjemca nie zważając na fakt, że przy takim uderzeniu człowiek może przestać oddychać, nakazał grać dalej. Gdy arbiter w końcówce spotkania odgwizdał faul na jednym z zawodników Ruchu, to kibice gospodarzy nagrodzili to "wydarzenie" gromkim aplauzem. Należy mieć nadzieję, że dyspozycja pana Siedleckiego w kolejnych meczach będzie zdecydowanie lepsza niż w sobotni wieczór.

Statystyki

Ruch - Piast I połowa II połowa Razem
Strzały 8:1 6:1 14:2
Strzały celne 4:1 2:0 6:1
Strzały niecelne 4:0 4:1 8:1
Rzuty rożne 6:5 5:2 11:7
Faule 13:6 10:3 23:9
Spalone 1:1 1:0 2:1
Kartki 1:1 3:0 4:1
Żółte kartki 1:1 2:0 3:1
Czerwone kartki: 0:0 1:0 1:0

Ruch Chorzów - Piast Gliwice 2:0 (1:0) 1:0 - Grodzicki 26' 2:0 - Sobiech 54' Składy: Ruch Chorzów: Pilarz - Nykiel, Sadlok, Grodzicki, Brzyski (90+2' Jakubowski), Grzyb, Baran, Straka, Balaż, Sobiech (85' Pulkowski), Niedzielan (90' Fabusz). Piast Gliwice: Szmatuła - Michniewicz, Kowalski, Glik, Szary, Kaszowski (54' Łudziński), Muszalik, Wilczek, Podgórski (71' Chylaszek), Smektała, Olszar (63' Maciejak). Żółte kartki: Baran, Nykiel, Sobiech (Ruch) oraz Szmatuła (Piast). Czerwona kartka: Grodzicki (Ruch) - za faul taktyczny /84'/. Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów: 9000 (600 kibiców gości). Najlepszy piłkarz Ruchu: Tomasz Brzyski. Najlepszy piłkarz Piasta: Jakub Szmatuła. Piłkarz meczu: Tomasz Brzyski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×