Premier League. The Blues pod ścianą. "Musimy w siebie uwierzyć"

Ostatnie tygodnie nie są zbyt udane dla Chelsea. Impet, który towarzyszył zespołowi Franka Lamparda na początku sezonu, to dziś melodia przeszłości. Kapitan The Blues - Cesar Azpilicueta - wierzy jednak, że jeszcze nie wszystko stracone.

Michał Grzela
Michał Grzela
Cesar Azpilicueta (z prawej) PAP/EPA / Mike Hewitt / Na zdjęciu: Cesar Azpilicueta (z prawej)
5 grudnia 2020 roku Chelsea pokonała na własnym stadionie Leeds United 3:1. Dzięki tej wygranej ekipa ze Stamford Bridge przesunęła się na 1. miejsce w tabeli Premier League. Jednak od tamtej pory na palcach jednej ręki można policzyć mechanizmy, które funkcjonują tak jakby życzył sobie tego sztab szkoleniowy, na czele z Frankiem Lampardem.

Po meczu z Leeds zamiast iść za ciosem, Chelsea spuściła z tonu. W dziewięciu kolejnych meczach londyńczycy tylko trzykrotnie sięgnęli po pełną pulę, w tym raz w starciu z czwartoligowym Morecambe. Kapitan The Blues - Cesar Azpilicueta - potwierdza, że tak niskie standardy w żaden sposób nie wpisują się w filozofię klubu.

- Jesteśmy Chelsea, nasze wymagania wobec nas samych są naprawdę duże. Zawsze chcemy być w grze o wszystkie trofea - przekonuje Hiszpan w rozmowie z brytyjskim "Sky Sports".

Młodzież - beneficjenci doświadczenia 

Kryzys, który dopadł Chelsea to dla wielu zawodników zupełnie nowa sytuacja. Aktualnie barwy stołecznego klubu reprezentuje stosunkowo liczna grupa młodych graczy. Sam fakt, że średnia całego zespołu wynosi nieco ponad 26 lat, daje sporo do myślenia. Dla niektórych to pierwszy raz, kiedy muszą spróbować wydostać się z dołka, występując jednocześnie w jednym z najlepszych klubów Anglii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Argentyna nadal w żałobie po śmierci Maradony. Widać to niemal na każdej ulicy

Warto jednak podkreślić, że w tej sytuacji z pomocą przychodzi im struktura charakteryzująca szatnię Chelsea. Oprócz zdecydowanie mniej obytych piłkarzy bez chwili zastanowienia można wyróżnić grupę, która niejedno w życiu widziała i może pochwalić się imponującym bagażem doświadczenia. Jej członkowie stanowią swego rodzaju przedłużenie prawej ręki Franka Lamparda.

Wśród starszego pokolenia wiodąca pozycja przysługuje wspominanemu już wcześniej Azpilicuecie. Co godne podkreślenia, 31-latek choć formalnie pełni funkcję kapitana The Blues, coraz rzadziej znajduje dla siebie miejsce w pierwszej "11" zespołu. W trwającym sezonie prawy defensor na możliwych osiemnaście występów w Premier League zanotował zaledwie dziewięć. Poza boiskiem jego wartość jest rzecz jasna zdecydowanie większa.

- W swojej obecnej roli staram się pomagać wszystkim, a zwłaszcza młodym zawodnikom. Dotychczas niewielu z nich miało sposobność przeżyć gorsze, ciężkie chwile.

- Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że kariera piłkarza nie sprowadza się tylko do łatwych okresów, kiedy wygrywasz mecz za meczem i grasz genialnie. Czasami trzeba przetrwać trudniejsze chwila. Dzięki temu stajemy się silniejsi, a to procentuje w przyszłości - tłumaczy były gracz m.in. Olympique Marsylia.

Nadzieja na lepsze jutro

W minioną sobotę, 16 stycznia, w obozie Chelsea zapaliło się światełko w tunelu. Podopieczni Franka Lamparda po raz pierwszy od 21 grudnia zasmakowali zwycięstwa w rozgrywkach ligowych, pokonując Fulham 1:0 na Craven Cottage. Ten rezultat pozwolił The Blues nabrać nieco więcej przekonania co do własnych umiejętność przed arcytrudnym pojedynkiem z Leicester City.

- Liczę na to, że zwycięstwo z Fulham pozwoli zbudować nam pewność siebie przed meczem z Leicesterem. Mierząc się z tej klasy zespołem, będziemy musieli wznieść się na wyżyny i pokazać, że rzeczywiście jesteśmy pewni swego. Musimy w siebie uwierzyć. Oby to pozwoliło zagrać nam dobry mecz i zgarnąć trzy punkty - ma nadzieję Azpilicueta.

Niepokojąca tendencja

Można założyć, że deklaracje w tym stylu nie w każdym przypadku trafią na podatny grunt. Jeśli zważyć na bilans Chelsea z najlepszymi zespołami w tym sezonie, trudno się temu dziwić. W dotychczasowych siedmiu spotkaniach, w których rywalem The Blues była drużyna w danym momencie okupująca jedno z siedmiu czołowych miejsce w Premier League, ekipa ze Stamford Bridge nie wygrał ani razu. Bilans piłkarzy Franka Lamparda to trzy remisy i aż cztery porażki. Cesarowi Azpilicuecie nie trzeba o tym przypominać.

- Końcowym wynik meczów na takim poziomie to wypadkowa detali - między innymi stałych fragmentów gry i błędów. Musimy zwrócić na to uwagę i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jeśli chcemy wrócić na szczyt, musimy wygrywać również najważniejsze spotkania - przyznaje bez ogródek 25-krotny reprezentant Hiszpanii.

Jednocześnie Azpilicueta nie skreśla szans Chelsea na dobry wynik w sezonie 2020/21. Doświadczony obrońca upatruje szans w licznych niespodziankach, które ostatnimi czasy stale towarzyszą rozgrywkom Premier League. Warunkiem koniecznym spełnienia się wizji z happy endem jest jednak powrót The Blues do formy, którą zespół prezentował przede wszystkim w październiku oraz listopadzie zeszłego roku. Wówczas w jedenastu meczach sześciokrotni mistrzowie Anglii nie doznali nawet jednej porażki.

- Szczególnie w tym sezonie, kiedy na każdym kroku trafiają się wyniki, których nikt się nie spodziewa, a odstępy punktowe nie są duże, wiemy, że odzyskanie regularności z listopada i początku grudnia może okazać się kluczem do sukcesu - podsumowuje Azpilicueta.

Pierwszy krok, który może przybliżyć zespół do zrealizowania planu nakreślonego przez Cesara Azpilicuetę, Chelsea ma szansę wykonać we wtorek, 19 stycznia. Tego dnia w ramach 19. kolejki Premier League The Blues zmierzą się na wyjeździe z Leicester City. Lisy to w w tej chwili 3. drużyna w tabeli z 35-punktowym dorobkiem na koncie. Chelsea zajmuje natomiast 7. pozycję z wynikiem słabszym o sześć "oczek". 

Czytaj także: Marek Wawrzynowski: Jerzy Brzęczek osiągnął cele, ale nie potrafił wykorzystać potencjału (komentarz)

Czytaj także: Transfery. Jon Flanagan już w Białymstoku! Przed nim testy medyczne i podpisanie kontraktu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×