Spośród polskich zawodników nikt nie zna tak dobrze Paulo Sousy jak Jakub Błaszczykowski. Panowie współpracowali w Fiorentinie, gdzie relacje między nimi przeszły przez cały zakres skali. Dla Kuby zatrudnienie Sousy raczej jednak nie oznacza szans na powrót do kadry. To nie będzie casus relacji z Jerzym Brzęczkiem.
Polak do zespołu "Violi" dołączył pod koniec okienka latem 2015 roku na zasadzie rocznego wypożyczenia z Borussii Dortmund. Wówczas 29-letni zawodnik miał się we Włoszech odbudować. Sezon wcześniej w Dortmundzie rozegrał niespełna tysiąc minut, spędził czas głównie w gabinetach lekarskich, a gdy był zdrowy, wchodził na końcówki spotkań.
- Fiorentina to klub, któremu najbardziej na mnie zależało. Chcę podziękować za zaufanie, jakim mnie tu obdarzono - mówił Polak podczas prezentacji.
ZOBACZ WIDEO: Jerzy Engel ostrzega nowego selekcjonera reprezentacji Polski. "Przeskok jest kolosalny"
I faktycznie, początki Kuby we Florencji były bardzo obiecujące. Szybko wywalczył sobie miejsce w składzie i był ważnym ogniwem zespołu.
- Odmienił naszą grę. Jego zaangażowanie i duża jakość są bardzo ważne dla drużyny - w taki sposób o Błaszczykowskim wypowiadał się Paulo Sousa. Nowy selekcjoner polskiej reprezentacji był zachwycony Polakiem.
Nic co dobre nie trwa jednak wiecznie. Panowie dość szybko się poróżnili. Poszło o... reprezentację Polski.
- Trener Paulo Sousa powiedział, abym nie jechał na reprezentację, bo miałem problemy ze stopą, nie grałem w kolejce ligowej. Ja się uparłem i powiedziałem, że kadra jest dla mnie najważniejsza. Reprezentacja zawsze będzie dla mnie najważniejsza, mecz w kadrze to spełnienie marzeń. I nawet jeśli z tego tytułu wynikają takie problemy - życie - mówił Błaszczykowski w rozmowie z "Polsat Sport".
Polak miał racje. Jego wyjazd był punktem zapalnym. To on rozpoczął jego problemy w Fiorentinie. Od tego momentu dla Sousy był skreślony. Przed feralnym zgrupowaniem rozegrał 461 minut w 7 meczach na 8 możliwych. Po powrocie i zaleczeniu kontuzji na boisko wychodził sporadycznie. W sumie uzbierał 297 minut. Zagrał w zaledwie 8 z 21 możliwych spotkań.
Po sezonie zatem, mimo obiecującego początku, bez żalu oddano go z powrotem do Niemiec.
Czytaj także:
- Zbigniew Boniek zmienił front. "Robert Lewandowski nie wiedział o dymisji Jerzego Brzęczka"
- Jakim człowiekiem jest Paulo Sousa? "Ambitny, ale chłodny i nerwowy"