Kilkumiesięczna saga transferowa, której bohaterem był Arkadiusz Milik właśnie dobiegła końca. W środę w nocy wszystkie zainteresowane strony, czyli piłkarz, SSC Napoli i Olympique Marsylia doszły do porozumienia, dzięki czemu reprezentant Polski w czwartek przed południem mógł wsiąść wraz z menedżerem na pokład prywatnego samolotu, którym poleciał do Francji.
Z lotniska "Arkadiuszo" udał się na testy medyczne. Wiadomo, że ze względu na dwie ciężkie kontuzje kolan pod tym względem zawsze mógł być promil niepewności, ale...
- Wszystko jest w porządku. Arek Milik pomyślnie przeszedł testy medyczne - usłyszeliśmy w czwartek wieczorem od osoby, która z bliska przygląda się sprawie. To był ostatni krok przed podpisaniem umowy. Najpierw będzie to wypożyczenie na 1,5 roku, a potem obowiązkowy wykup. Cała operacja będzie kosztowała Francuzów 8 milionów euro i (ewentualnie) 4 mln w bonusach.
- Możecie to już napisać, dokonało się. Milik podpisał kontrakt z OM - taką wiadomości dostaliśmy w czwartek w okolicach 22:00.
Co ciekawe, klub nie zwlekał i toczył walkę z czasem. Jeśli nie udałoby się zarejestrować Milika jako gracza OM do 23:59, to zawodnik nie byłby brany pod uwagę w ustaleniu kadry nowej drużyny na sobotni mecz z AS Monaco. Najważniejsze, że Milik w końcu zacznie grać i prawdopodobnie uratuje udział w EURO.
Zobacz także:
Oto dekalog nowego selekcjonera reprezentacji Polski
Sousa wierzy w siebie i wskazuje klucze do sukcesów z reprezentacją Polski
ZOBACZ WIDEO: To dlatego Jerzy Brzęczek został zwolniony. "Według Bońka tego typu sytuacja była nie do przyjęcia"