Spore zamieszanie wywołały słowa Rafała Gikiewicza, który po spotkaniu z Werderem Brema publicznie zrugał swoich kolegów. W obronę wziął go później m.in. trener Heiko Herrlich.
- Przegrywamy w ważnym meczu, a niektórzy schodzą z uśmiechem na ustach z boiska! Po prostu nie mogę tego zaakceptować - kipiał ze złości Gikiewicz. Zrobił to w telewizyjnym wywiadzie na żywo. Polak nie trzymał języka za zębami i nie zamierzał owijać w bawełnę (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Reakcje na jego słowa były różne. Pojawiły się zdania, że polski bramkarz wyciąga problemy szatni na światło dzienne. W rozmowie z "Kickerem" odniósł się do ostatnich wydarzeń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo w Sao Paulo. Fanatyczni kibice wyszli na ulice!
- Dla mnie sprawa jest załatwiona - powiedział bramkarz. - Dyskutowaliśmy o tym we własnym gronie. To nie tak, że w szatni nie mam jaj i rozmawiam tylko na zewnątrz - dodał.
33-latek spodziewa się, że każdy mecz będzie dla Augsburga jak wojna. Przyznał, że też lubi się pośmiać, ale na boisku należy dać z siebie wszystko. - Jako piłkarze mamy wiele przywilejów, dobrze zarabiamy i możemy pracować pomimo pandemii. Oczekuję od nas dobrej gry, odwagi i charakteru na boisku - skomentował Polak.
W sobotę o godz. 15:30 FC Augsburg podejmie 1.FC Union Berlin, a więc były klub Gikiewicza. Wciąż śledzi poczynania swojej poprzedniej drużyny, ale - jak przyznaje - przeprowadzka do Augsburga była dobrym krokiem w jego karierze.
Czytaj także:
- "Jestem gotowy na tę przygodę". Arkadiusz Milik przywitał się z kibicami
- Artur Wichniarek wskazał na ważny atut Paulo Sousy. "To powinno mu pomóc"