Pelikan Łowicz - GKS Jastrzębie 0:1 (trenerski dwugłos)

W dzisiejszym spotkaniu nie było zdecydowanego faworyta, choć przed meczem wszyscy delikatnie wskazywali, że to gospodarze powinni zdobyć w dzisiejszym pojedynku trzy punkty. Goście jednak zagrali bardzo rozważnie w obronie wyczekując swoich okazji w ataku. Jedną z takich szans wykorzystali. W związku z tym zwycięstwem zadowolenia po meczu nie krył trener gości, Piotr Rzepka. Szkoleniowiec GKS-u cały czas jednak zaznaczał, że było to bardzo trudne spotkanie.

Piotr Rzepka (GKS Jastrzębie): Na pewno jestem bardzo szczęśliwy z tych trzech punktów, bo tej wiosny bardzo ciężko nam się gra. Stwarzaliśmy sobie sytuacje nie mogliśmy ich wykorzystać. Wiadomo było, że jadąc na mecz z takim zespołem jak Pelikan, który niby jest na ostatnim miejscu, ale bilans wiosenny ma rewelacyjny to spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Liczyliśmy się z tym, że jedna bramka może zadecydować o zwycięstwie. Bez walki, bez wślizgów nie mogliśmy tutaj nic osiągnąć i bardzo cieszy mnie ten sukces. Moi chłopcy z całą pewnością pokazali dzisiaj, że mają charakter, że potrafią zagrać tak dobry mecz z tak dobrym przeciwnikiem, bo tabela strasznie wypacza sytuację. Jesienią graliśmy z Pelikanem mecz 10-lecia, wygraliśmy 4:3 w takich okolicznościach dość szczęśliwych, tak samo jak dzisiaj. Tu widać kawał roboty trenera, bo nie dziwię się, że takie tuzy pogubiły tu punkty i dlatego ten wynik jest dla nas aż takim sukcesem. W końcu cały zespół włożył w ten mecz kawał serca, ale na szczególne podziękowania zasługuje Bartek Grabczyński, który w zimie nie zawsze mógł trenować, dzisiaj wszedł z ławki i strzelił bramkę. Koniec to obrona Częstochowy, ale byliśmy świadkami typowego drugoligowego meczu walki. Było dużo elementów, które mogły ucieszyć trenerów, poza samym wynikiem.

Bogdan Pisz (Pelikan Łowicz): Był to dla nas najtrudniejszy mecz z wszystkich jakie do tej pory rozegraliśmy u siebie. Spodziewaliśmy się tego. Graliśmy tutaj do tej pory z zespołami, które przyjeżdżając do nas prowadziły grę. Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Niektórzy zawodnicy poczuli się w roli faworyta. Być może liczyli na bardzo łatwe punkty, srodze się zawiedli, zresztą tak samo jak ja. Uważam, że zabrakło trochę zimnej krwi i wyrachowania w naszej grze. Nie potrafimy sobie poradzić ze zmasowaną obroną naszego przeciwnika. Zabrakło tutaj konsekwencji, później wkradła się lekka frustracja i zdenerwowanie co też nie pomogło zawodnikom w konstruowaniu akcji. Chcieliśmy zagrać dzisiaj kombinacyjnie, rozrzucić przeciwnika. Kompletnie nam to jednak nie wychodziło. Trudno powiedzieć z jakiego powodu. Mogę stwierdzić tylko tyle, że zagraliśmy najsłabszy mecz w tej rundzie i zbawieniem dla nas jest to, że za tydzień mamy okazję do rehabilitacji, jedziemy do Warszawy na mecz z Polonią. Myślę, że wrócimy w lepszych nastrojach niż jesteśmy dzisiaj.

Komentarze (0)