Stracili pierwszą bramkę i przegrali

Niedzielne spotkanie pomiędzy Pelikanem Łowicz a GKS-em Jastrzębie zapowiadało się bardzo wyrównanie i w rzeczywistości tak było. O zwycięstwie zadecydowała jedna bramka, a szczęśliwym strzelcem okazał się Bartłomiej Grabczyński, który oddał "strzał życia" w 70. minucie spotkania.

Mateusz Lis
Mateusz Lis

Mecz rozpoczął się dość nietypowo. W ostatnich dniach do użytku oddana została nowa trybuna na stadionie w Łowiczu i przed pierwszym gwizdkiem sędziego na ul. Starzyńskiego przyjechał biskup i poświęcił nowe miejsce dla fanów łowickiego Pelikana.

Pierwsze 7. minut spotkania to zdecydowana przewaga gości, którzy jednak nie potrafili oddać groźnego strzału na bramkę Marcina Ludwikowskiego. Potem gra się wyrównała, ale obie drużyny skupiły się na grze w defensywie. W 14. minucie w dogodnej sytuacji znalazł się jeden z piłkarzy GKS-u, ale obrońcy Pelikana w ostatniej chwili zdołali zablokować jego uderzenie.

Pelikan pierwszą groźną sytuację stworzył sobie dopiero w 20. minucie spotkania. Obrońców dobrze ograł Robert Wilk, ale piłka po jego strzale przeleciała wysoko nad bramką. Trzy minuty później po rzucie rożnym wykonanym przez gości piłka spada pod nogi jednego z zawodników tej drużyny. Napastnik Jastrzębia zagrał jednak ręką i z tej akcji nic nie wyszło.

Najlepszą okazję w pierwszej połowie stworzył sobie Pelikan. W 37. minucie z 16. metra z woleja piłkę uderzył Arkadiusz Sojka. Futbolówka skozłowała jeszcze po ziemi i spadła na głowę Marcinowi Pacanowi, który bez namysłu oddał strzał na bramkę. Wszyscy widzieli już piłkę w siatce, ale doskonałym refleksem popisał się Jakub Kafka i wybił piłkę na rzut rożny.

W drugiej połowie Pelikan prezentował się już znacznie lepiej. Nie grał już tak chaotycznie i nerwowo w obronie. To Jastrzębianie mieli problemy ze skonstruowaniem składnej akcji i często faulowali rywali. W końcu ataki gospodarzy zaczęły przynosić efekty. W 61. minucie rzut wolny wykonywał Michał Adamczyk. Piłka po jego strzale odbija się od obrońców gości i o milimetry mija prawy słupek bramki. W 63. minucie znowu rzut wolny dla Pelikana, do futbolówki znowu podchodzi Adamczyk. Tym razem pomocnik Ptaków uderza jednak nad poprzeczką.

Gdy wydawało się, że gospodarze w końcu strzelą bramkę w 70. minucie wydarzyło się coś czego nikt się nie spodziewał. Szybką kontrę przeprowadzili goście. Piłka została dograna na 20. metr do rezerwowego Bartłomieja Grabczyńskiego, który oddaje ?strzał życia?. Piłka leci "rogalem" i wpada tuż przy samym słupku. Ludwikowski był bez szans, jego fantastyczna seria bez puszczonej bramki została przerwana, trwała ona 515 minut.

Z gospodarzy po straconej bramce uszło powietrze i już ani razu poważnie nie zagrozili bramce Kafki. Wręcz to goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale w 83. minucie strzał z rzutu wolnego w fantastycznym stylu na rzut rożny sparował "Ludwik". W 86. minucie, za brutalny faul na Marcinie Stańku, czerwoną kartkę ujrzał Bartosz Woźniak, ale nie pomogło to gospodarzom w doprowadzeniu do remisu.

Po dzisiejszym spotkaniu w Łowiczu wszyscy kibice biało-zielonych czują się zawiedzeni. Pelikan zagrał słaby mecz, szczególnie w pierwszej połowie, a gdy gospodarze zaczęli rozważniej operować piłką w drugiej części gry to bramkę zdobyli Jastrzębianie. Przerwana została też fantastyczna seria Marcina Ludwikowskiego bez straconej bramki. Z kolei wygrana w niedzielnym meczu jest pierwszym zwycięstwem GKS-u w tym roku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×